Mykietyna „gra na czasˮ

0
2842

Tegoroczna odsłona Festiwalu Muzyki Polskiej dostarczyła dość rzadkiej na terenie Krakowa możliwości obcowania na żywo z dziełami jednego z najciekawszych i bardziej rozpoznawalnych poza granicami kraju współczesnych twórców – Pawła Mykietyna. Jego zróżnicowany dorobek – wystarczy wspomnieć szeroko zakrojoną działalność kompozytora na polu muzyki teatralnej i filmowej – bywa zestawiany czy to z surkonwencjonalną poetyką, stanowiącą pokłosie postmodernistycznych gier z dawnymi technikami i stylami, Pawła Szymańskiego, czy to z idiomem Henryka Mikołaja Góreckiego. Nie ulega jednak wątpliwości, że dążenia Mykietyna niemalże od samego początku skoncentrowane były przede wszystkim wokół pragnienia odnalezienia własnego języka, najbardziej adekwatnej formy wypowiedzi artystycznej. Stało się to możliwe, jak sądzę, w głównej mierze dzięki silnemu zakorzenieniu kompozytora w – szeroko pojętej – współczesności, pozwalającemu mu w nierzadko całkiem zaskakujący sposób reinterpretować tradycyjne gatunki i konwencje. Do najbardziej symptomatycznych dzieł ilustrujących tę tendencję należą Pasja według św. Marka III Symfonia, jednak ów indywidualny ton naznacza także utwory Mykietyna powstałe w innym czasie, takie jak chociażby 3 for 13 (1994), II Symfonia (2007) i Koncert podwójny na dwa flety i orkiestrę symfoniczną (2016), które Sinfonia Varsovia pod dyrekcją Bassema Akikiego zaprezentowała z udziałem solistów (Łukasza Długosza i Agaty Kielar-Długosz) 13 lipca 2017 roku w trakcie koncertu w Filharmonii Krakowskiej.

Te trzy kompozycje – mimo że zróżnicowane pod względem stylistyki i daty powstania – stanowią w moim przekonaniu „wizytówkęˮ Mykietynowskiej estetyki, konstytuowanej przede wszystkim przez eksperymenty z czasem muzycznym (ujmowane przez twórcę w formule „permanentnego accelerandaˮ), ścisłą konstrukcję (odzwierciedlającą zazwyczaj określone reguły matematyczne) oraz nowatorskie podejście do sfery brzmieniowej. Wrażenie ciągłego przyspieszania szczególnie silnie doszło do głosu w aforystycznym 3 for 13, którego prawykonania dokonała ponad dwadzieścia lat wcześniej ta sama orkiestra. Donośne uderzenia tom-tomu dzielą tę kompozycję na coraz krótsze odcinki, nadając jej cechy perpetuum mobile. Ową intensywność charakteru udało się ponadto zachować dzięki umiejętności prowadzenia dialogu między członkami zespołu kameralnego, co – zważając na fragmentaryczność, „zdawkowośćˮ poszczególnych motywów i subtelność przesunięć rytmicznych w partiach instrumentalnych – nie było łatwym zadaniem. Kontrast dla ogniw utrzymanych w iście punktualistycznej fakturze stanowiła część środkowa – wypełniona sielankowymi, domkniętymi myślami jakby rodem z muzyki filmowej, z których jedną Mykietyn ponownie wykorzysta w Sonetach Szekspira z 2000 roku. Eufoniczne brzmienie tych tematów w intrygujący sposób kontrapunktowało z mikrotonowymi figurami eksponowanymi w skrajnych odcinkach, wzmagając dramaturgię utworu. Wieńczący 3 for 13 fragment perkusyjny – zresztą wykonany z prawdziwą maestrią w trakcie koncertu – bynajmniej nie obniżył temperatury emocjonalnej i pogłębił nastrój zagadkowości dominujący w tym wczesnym dziele kompozytora.

W dalszej części koncertu zabrzmiały utwory przeznaczone na bardziej rozbudowany skład – pełną orkiestrę symfoniczną. Pierwszy z nich został prawykonany w ubiegłym roku przez Orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej i tych samych flecistów: Łukasza Długosza oraz Agatę Kielar-Długosz. Soliści zdążyli już wyrazić swoje uznanie dla Koncertu podwójnego na dwa flety i orkiestrę symfoniczną, zwracając uwagę na oryginalne potraktowanie sfery agogicznej, które wyjątkowo silnie dochodziło do głosu w symultanicznie zestawianych partiach kierowanych przez zasadę ciągłego acceleranda z jednej (flety) i „trwania w miejscuˮ z drugiej strony (repetycje w smyczkach). Komplikacje w zakresie tempa równoważone były przez stosunkową prostotę rozwiązań melodyczno-harmonicznych: opartych w głównej mierze na powtarzalności określonych formuł dźwiękowych, pojedynczych interwałów (m.in. kwint) i pochodów gamowych. Podobnie jak w 3 for 13, punkt kulminacyjny Koncertu podwójnego pojawia się w odcinku końcowym, którego przebieg zostaje gwałtownie przerwany, multiplikując efekt zaskoczenia. Mykietyn eksperymentuje z czasem muzycznym w bodaj jeszcze większym stopniu w swojej II Symfonii, będącej pokłosiem inspiracji koncepcją wstęgi Möbiusa. Ta metafora posłużyła kompozytorowi do urzeczywistnienia zasady równoczesnego przyspieszania i spowalniania biegu narracji przy zastosowaniu rozmaitych subtelnych środków muzycznych (np. określonych następstw harmonicznych). Równie istotna, jak się zdaje, jest unikatowa aura brzmieniowa dzieła – wypadkowa wykorzystanych w nim sposobów artykulacji (glissando, gra z tłumikiem, efekty szmerowe w smyczkach), metod organizacji dźwięków (mikrotony) i instrumentów (organy Hammonda w cz. IV, tuba inicjująca I i IV odcinek). Nowatorskie podejście do agogiki, kolorystyki i faktury – partia fortepianu ma w utworze niemalże punktualistyczne zabarwienie, nasuwające skojarzenia ze stylistyką kompozycji Antona Weberna – koegzystuje w II Symfonii, co interesujące, z dość tradycyjnym, 4-częściowym układem formalnym, porządkującym mnogość pomysłów autora Sonetów Szekspira.

Zaprezentowane i ze skrupulatnością wykonane przez muzyków z orkiestry Sinfonia Varsovia w ramach Festiwalu Muzyki Polskiej w Krakowie dzieła Mykietyna stanowią potwierdzenie ogromnego talentu i wyobraźni ich twórcy. Za sprawą wyboru dokonań pochodzących z różnych okresów ów koncert monograficzny stał się swoistą podróżą przez biografię artysty, który – mimo upływu lat, zmian zainteresowań i ciągłego rozwoju – może się poszczycić jednym z najbardziej rozpoznawalnych i oryginalnych idiomów wśród współczesnych polskich kompozytorów. Ciekawym dopełnieniem programu czwartkowego wydarzenia byłaby – nieprezentowana jeszcze w Krakowie – III Symfonia, w której także znalazły wyraz nieprzeciętne umiejętności Mykietyna.

Dodaj odpowiedź