Na ruchliwym skrzyżowaniu historii

0
703

Najnowsza wystawa Piotra Wysockiego w bytomskiej Kronice Granica. Krzyż. Przejście to sugestywna opowieść o polskiej rzeczywistości, podglądana bystrym okiem artysty. Projekt powstał we współpracy z białostockim Arsenałem, gdzie po raz pierwszy miał swoją premierę. Składa się z trzech filmów wideo, które opowiadają o pozornie odmiennych tematach – smoleńskim krzyżu, przejściu granicznym oraz o wojskowym z małej wsi Popowice, który służył w Armii Radzieckiej. Wbrew pozorom, tematykę tych obrazów jednoczy „głęboka, opresyjna więź łącząca jednostkę z państwem”, która wyznacza określone role społeczne, jak czytamy w ulotce wystawy. Państwo staje się tutaj żywą materią, kształtującą tożsamość jednostki, uwikłanej w system, z którego nie może lub nie chce się uwolnić. Projekt Wysockiego zostaje wzbogacony o historię powstawania filmów wideo, co stanowi jego integralną część i pozwala widzowi jeszcze bardziej zaangażować się w oglądane obrazy, już wcześniej obecne w jego świadomości.

Piotr Wysocki, Przejście, kadr z filmu

Instalacja Krzyż (2010-11) składa się z małych monitorów, ułożonych na kształt chrześcijańskiego symbolu religijnego, na których wyświetlane są filmy nakręcone przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej i podczas pogrzebu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Wysocki realizacje wykonał razem z Mieczysławem Zielińskim, którego poznał w kwietniu ubiegłego roku na Krakowskim Przedmieściu. Zieliński jest filmowcem-amatorem i byłym harcerzem, a jego zdjęcia wypełniają praktycznie całość instalacji. Wizualnie robi ona ogromne wrażenie – krzyż skonstruowany z kawalkady ruchomych obrazów i dźwięków całkowicie zmienia percepcję jego archetypicznego rozumienia. Krzyczący ludzie, histeria przeplatana modlitwą i skupieniem oraz agresja wypełnia go po brzegi, a on sam staje się symbolem politycznych i społecznych przepychanek, które z uduchowieniem czy religijnością nie mają nic wspólnego. Instalacja Wysockiego obnaża w pełnej krasie mentalność polskiego społeczeństwa, nacechowaną hipokryzją, quasi-wartościami, interpretowanymi przez swój indywidualny pryzmat, oraz piętnem historii, której blizna jest za każdym razem nerwowo rozdrapywana przy okazji narodowych tragedii.

Granica (2010) stara się tymcza­sem rozwikłać problem uwię­zienia w tak zwanym „układzie sił”. Ten zrealizowany skromnymi środkami obraz ma niesłychaną siłę oddziaływania. Oko kamery ślizga się po przejściu granicz­nym pomiędzy Polską a Ukrainą. Jej „wzrok” jest bardzo uważny, aktywny, wręcz fetyszyzujący. To­warzyszy celnikom penetrującym bagaże podróżnych. Widz do­strzega szmuglowane paczki pa­pierosów, rozszarpywane tapi­cerki samochodów czy damskie torebki brutalnie przeszukiwane przez funkcjonariuszy. Twarze bohaterów Granicy nie wyrażają żadnych emocji, są równie mar­twe jak zarekwirowane obiekty. Widz, oglądając ten przejmują­cy film, przyjmuje mimowolnie pozycję perwersyjnego podglą­dacza, który obserwuje każdy najmniejszy gest czy przedmiot z nieukrywaną fascynacją. Pa­trzy i nie czuje cienia wstydu. Obraz zdaje się podkreślać moc sprawczą człowieka w definio­waniu, tworzeniu i utrwalaniu granic, które mają stać się dla niego wentylem bezpieczeństwa. Z czasem okazuje się jednak, że stają się opresją, pułapką, w którą raz za ra­zem wpada, boleśnie odczuwając zarówno swoje zwycięstwo, jak i upadek. Słowo „granica” suge­ruje semantyczny dystans, który Wysocki próbuje przełamać obrazem. Koszt tego zabiegu jest jed­nak wysoki – przekroczenie jednej granicy wzbu­dza podskórną potrzebę budowania kolejnych. System to twór zamknięty, choć jednocześnie ruchomy, z którego nie ma wyjścia.

Przejście (2010) jest rozbudowaną opowieścią o Jarosławie Fuksie, który mieszka w małej wiosce Popowice na granicy polsko-ukraińskiej. W mło­dości służył w wojskach radzieckich, a jego kariera zakończyła się wraz z upadkiem Związku Radzie­ckiego. Fuks jest artystą – wykonuje barwne ry­sunki na kalkach, które stanowią jego osobiste archiwum najbardziej newralgicznych scen mło­dości. Przysięga, wojsko, walka za socjalistyczną ojczyznę wypełniają sterty urokliwych obrazków, które okazują się być „kalkami – przekładkami al­bumu kombatanta, jakich powstały w ZSRR milio­ny” – pisze Agnieszka Tarasiuk o twórczości Piotra Wysockiego1. Widz filmu jest świadkiem „przej­ścia” Fuksa w stan żołnierza walczącego za ideał ukochanej ojczyzny, ciągle obecny w jego świado­mości. Kombatant zakłada mundur wojskowy, goli się, obcina włosy. Przeistacza się z niepozornego, podstarzałego mężczyzny w cząstkę historii, której już nie ma, która się zdezaktualizowała i przewar­tościowała, stając się obcym terytorium, gdzie dla Fuksa nie ma już miejsca. Nieuchronne uczucie pustki i pewnego rodzaju symbolicznego, finalne­go zamknięcia wyłania się z oglądanego obrazu, który niepokoi swoim bezwarunkowym uwikła­niem w patriotyczną ideologię, będącą tak na­prawdę mitycznym tworem przetwarzanym przez płynną historię.

Piotr Wysocki dokonuje bolesnego rozliczenia ze strukturą państwa, w którym nie ma jednoś­ci oraz poczucia wspólnej tożsamości. Raz za razem wyrastają granice, podziały czy konflikty, rodzące sprzeciw i kolejne bariery. Herman Hes­se zauważył, że wszędzie panuje zbiorowość, lecz w żadnej z nich nie ma swobody czy wzajemnego szacunku, a każdy jej rodzaj jest tworem zrodzo­nym z przymusu, lęku, strachu oraz historii, która kryje w swoim wnętrzu zgniliznę i upadek. Myśl ta może stać się komentarzem podsumowującym projekt Wysockiego, który wytrącając widza ze stanu błogiego spokoju, wrzuca go na ruchliwe skrzyżowanie, gdzie każda droga prowadzi osta­tecznie do świadomego zniewolenia.

Artykuł ukazał się w piśmie kulturalnym „Fragile” nr 2 (12) 2011.

Przypisy:

1 http://www.obieg.pl/prezentacje/20834 (data dostępu: 01.06.2010).

Dodaj odpowiedź