Przypływ z twardego szmaragdu

0
1722

Szedł na nas przypływ z twardego szmaragdu i sól na wiatrach wisiała lustrzana. Pankowski hipnotyzuje i obezwładnia. Każde zdanie otwiera się, wieloznacznie prowokując falę obrazów. Przypływ – falujące ciemnozielone morze zmierza w naszą stronę, aby rozbić się o brzeg. Silny wiatr. Kryształki soli zawieszone na cienkich, prawie niewidocznych nitkach. I jeszcze lustra – srebrny połysk. I lustrzaność – bliźniaczość, bliskość i podobieństwo.

Nastka, śmiej się! Mariana Pankowskiego to jego ostatnia książką prozatorska. Zbiór opowiadań został skomponowany przez wydawcę i redaktora z tekstów drukowanych w pismach literackich, które nie znalazły się do tej pory w żadnym tomie. Osiem opowiadań prezentuje wachlarz wszechstronnych możliwości autora, od anegdotycznego, gawędowego U starszego brata na przyzbie, które koncentruje się na wspomnieniach z dzieciństwa spędzonego na wsi, po prozę poetycką jaką jest Daniela.

Tematyka opowiadań oscyluje wokół wątków autobiograficznych, takich jak: dzieciństwo spędzone w Sanoku, czas spędzony w obozach koncentracyjnych, pobyt na emigracji w Brukseli. Narrator opowiada o nich z czułością i pobłażaniem, które charakteryzuje wspomnienia snute z odległej perspektywy.

Najważniejszy w tych opowiadaniach jest jednak język. Pankowski czuł się w żywiole mowy „jak ryba w wodzie” i potrafił wykorzystać to w tworzeniu oryginalnej narracji. Jego teksty charakteryzują się rzadko spotykaną energią mowy potocznej, mają swoje źródło w wiejskiej gawędzie. Z łatwością czerpie garściami z bogactwa potocyzmów i gwary okolic Sanoka. Bawi się słowami i znaczeniami. Jego pisanie jest niekończącą się opowieścią – własną lub cudzą, tworzoną w głowie jako narracja wewnętrzna, mówioną na głos lub słuchaną z czyichś ust. „Słuchaną”, a nie „wysłuchaną”, bo w prozie Pankowskiego wszystko dzieje się teraz, oddaje złudne wrażenie, że tekst tak jak mowa, powstaje w obecności czytelnika.

Równocześnie jednak, jest to język niezwykle poetycki, w swojej kulminacji stając się rodzajem prozy poetyckiej. Jest zmysłowy i wyczulony na moc obrazu, obfituje w przenośnie i metafory, tworzy zaskakujące połączenia jak choćby „złotonośny ruch” czy „słuchanie piasku”. Opowiadanie zatytułowane Daniela niczym poemat jest złożone z dziesięciu ponumerowanych impresji skupionych wokół postaci dwuletniej córki. To również rzadki w literaturze obraz przeżywania ojcowskiej miłości.

Przemysław Czapliński napisał, że twórczość Pankowskiego to uwodzenie czytelnika. Trudno się z tym nie zgodzić, ponieważ czytelnik jest przez narratora stopniowo oczarowywany z dbałością o stopniowanie wrażeń.

Narracja Pankowskiego płynie swobodną falą niczym łagodny przypływ. Nawet wtedy, gdy bywa wzburzona, zawsze pada na nią choćby jeden promień słońca, bo autor pomimo trudnych, wojennych doświadczeń, zachował w sobie ciepło, przekorę i radość z życia – może właśnie dlatego bywa nazywany „najmłodszym pisarzem polskim”.

 

Marian Pankowski, Nastka, śmiej się!, Korporacja Ha!art, Kraków 2013

Dodaj odpowiedź