Sen o uwięzieniu w jaskini

0
964

Przedstawiciel amerykańskiego pragamtyzmu, Richard Shusterman w swojej koncepcji kładł nacisk na doświadczenie, w którym świadomy ruch ciała miał być punktem zapalnym dla zmiany sposobu myślenia. Wydaje się, że ten model filozofowania jest szczególnie bliski Mikołajowi Szpaczyńskiemu, działającemu na Śląsku artyście, urodzonemu w 1989 roku, absolwentowi ASP w Katowicach, autorowi obiektów, hipnotyzujących instalacji dźwiękowych i prac video. Jego prace wyrastają z nomadycznego temperamentu i wynikającej z niego silnej potrzeby wędrówek, ciągłego bycia w ruchu, przemieszczania się. Wyrwanie się z kolein myślenia jest u niego równoznaczne z przecieraniem nowych szlaków, eksplorowaniem choreograficznego potencjału wędrowania, któremu patronuje figura wagabundy i flanuera. „Lubię chodzić” – napisał Szpaczyński – „Unikam jednak betonu i asfaltu. Najbardziej wartościowa jest dla mnie droga dzika i nieplanowana, pełna wystających kamieni, korzeni czy przecinających ją strug. Zastany teren miał równie duży wpływ na efekt moich prac, co moja własna osoba. Starałem się stworzyć syntezę ciała z fizycznie doświadczanym krajobrazem”. Szpaczyński opowiadając o pracach, odwołuje się do pojęcia oceanicznego odczucia, którego użył po raz pierwszy Romain Rolland, opisując w swoich powieściach doświadczenie stopienia z otoczeniem, rodzące się podczas przebywania w rozległych, jednorodnych sensorycznie przestrzeniach lub podczas monotonnej transowej czynności.

 

Sytuacje rejestrowane przez Szpaczyńskiego przywodzą na myśl działania land artowe, szczególnie akcje Richarda Longa, bazujące na tworzeniu prostej linii poprzez chodzenie tam i z powrotem po trawie (A Line Made by Walking), do której w 2007 roku w ramach Skulptur Projekte Münster nawiązał Paweł Althamer, wydeptując ścieżkę, która prowadziła przez łąki i pola, urywając się w połowie pola jęczmienia. Jego spacer był wynikiem obserwacji zachowania zwykłych spacerowiczów i rowerzystów ściśle przestrzegających znaków i wytycznych, zgodnie z którymi jeździ się tylko po drogach, chodzi po chodnikach itd. Althamer projektując swoją ścieżkę, poszukiwał drogi wyprowadzającej poza ten przyjęty stan rzeczy.

Chodzenie jako medium sztuki, wykorzystywane przez Szpaczyńskiego, jest doświadczaniem realności miejsca, jego solidności i trwałości, a przede wszystkim badaniem ciężaru własnego ciała. „Każdy krok sczepia nas z ziemią, stopa wciąż opada, co chwilę nacisk, potem wybicie i uniesienie. Za każdym krokiem musimy opaść, by ruszyć dalej. Stopa ukorzenia się w tym powtarzalnym uścisku z ziemią. Każdy krok przywiązuje ją bardziej”1. Federic Gros w książce „Filozofia chodzenia” pisze o wędrownej naturze Nietzschego, Rimbaud, Rousseau, Thoreau, dla których ruch był koniecznym sposobem na przewietrzenie głowy, łapanie nowej perspektywy. „Jestem tylko piechurem, niczym więcej” – napisze notoryczny włóczęga, uciekinier, przewodnik karawan, handlarz broni, Rimbaud w jednym z listów2. Nietzsche, dla którego chodzenie było warunkiem filozofowania, uważał, że niektóre książki metaforycznie emanują kurzem niewietrzonych bibliotek i gabinetów, a ich autorzy przelewają na treść swoje frustracje wynikające z zasiedzenia3.

 

Przemieszczanie się jako wspólny mianownik prac Szpaczyńskiego pojawiło się już na wystawie „Wszystkie drogi wychodzą bokiem” w Galerii Rondo Sztuki i na „Mocnym stąpaniu po ziemi” w BWA w Katowicach w 2015 roku, na których artysta prezentował odlew stopy z kurzu, pyłu, ziemi i innych drobin, które wpadły mu do butów podczas licznych pieszych wycieczek po Jurze. Wydaje się, że ziemna materia należy do jego ulubionych, być może dlatego na inspirowanej dynamiką seansu spirytystycznego wystawie „Widmo” prezentował prostokąt usypany z ziemi przyniesionej do galerii z miejsca po wyburzonym Varietes Centrum, dawnej restauracji z dancingiem. Spod nieregularnej ziemnej formy, zajmującej kilka metrów kwadratowych i przypominającej pośpiesznie zasypany grób, dało się słyszeć piosenki z czasów świetności tego miejsca.

Do 22 lipca br. na wystawie w Galerii Szarej można było oglądać nową wystawę Szpaczyńskiego, zatytułowaną „Uziemienie”. Była to prezentacja jego prac dyplomowych realizowanych w pracowni prof. Andrzeja Tobisa. Szpaczyński zebrał tam wątki obecne w jego wcześniejszych działaniach wędrownych. I tym razem nie musiał szukać malowniczej egzotyki. Bez pretensji do zdobywania miana odkrywcy, na tło swoich prac wybrał okoliczne pagórki, wąwozy i pustkowia. Trudno tu szukać rysu kolonizatora, który zaznacza swoją obecność na danym terytorium, buduje pomniki, osady, zatyka flagi. Jest za to raczej chęć stopienia ciała z otoczeniem, jego warunkami, wilgotnością, specyfiką terenu, roślinnością.

W swoich video Szpaczyński zwykle występuje sam. Ustawia kamerę i wkracza w kadr w zwykłym ubraniu, co podkreśla spontaniczny wymiar podejmowanych przez niego ćwiczeń ruchowych: wspinania się na wieże przekaźnikową, zgrabnego przeskakiwania przez strumienie i rzeki, ryzykownych spacerów po zamarzniętym jeziorze.

 

Jedną z prac prezentowanych w ramach wystawy było video „Jaskinia w Diablej Górze”, będące rejestracją przejścia artysty przez ciasne korytarze mało uczęszczanej jaskini w tytułowej Diablej Górze. W ciasnych kadrach kilkunastominutowego video widzimy artystę, który bez specjalnego sprzętu ułatwiającego mu dalszą podziemną wędrówkę, wślizguje się do wąskiego wnętrza, uparcie zeskakując i zsuwając się coraz niżej, w głąb, na dno, w jeszcze węższe tunele i korytarze.

Surowy, czarno biały obraz rysowany mdłym światłem latarki i wyraziste podziemne dźwięki wzmacniają klaustrofobiczną atmosferę wilgotnej jamy, którą odsłania się widzom we fragmentach i zbliżeniach. W pewnym momencie słychać jak spada latarka, obijając się o wilgotne kamienie, pozostawiając go zdanego na siebie, w całkowitych ciemnościach. Czarno-białym kadrom rejestrującym zmagania Szpaczyńskiego towarzyszą: jego coraz bardziej przyspieszony oddech, westchnienia, szelesty i postukiwania drobnych kamieni, które wyślizgują się spod poszukujących oparcia stóp i palców. Słychać pełne paniki szmery wydawane przez ciało, które gorączkowo próbuje wydostać się na zewnątrz, na powierzchnię, do światła.

video jaskiniowym, Szpaczyński rekonstruował swoją przygodę sprzed kilku lat, odbywając pod ziemią kilka wielogodzinnych sesji, podczas których odgrywał swoje doświadczenie uwięzienia i zagubienia w ciemnościach.

 

To video, bazujące na rytmie ciągłego opuszczania się i podciągania, skoków, upadków i wspinaczki, wydaje się być echem rozważań Paula Virilio z wywiadu zatytułowanego „Gravitational space”, w którym filozof opowiadał o swoim zainteresowaniu grawitacją. Być może właśnie ten termin stanowi konceptualną ramę dla działań Mikołaja Szpaczyńskiego, jako pochwały ciężaru i gęstości ciała w ruchu. Virilio zwracał uwagę na fakt, że jego wizja świata wyrasta z grawitacji jako nadrzędnej siły rządzącej nie tylko fizyką, ale i sposobem myślenia5. Wymyślona przez niego dromologia, fikcyjna nauka o prędkości, wyrastała z rozważań o upadku jako sytuacji pierwotnej, warunkującej wszelkie nastawienie do rzeczywistości. W tym kontekście filozof utożsamiał siłę grawitacji ze spadaniem w ciało, spadaniem ku ziemi, ku teraźniejszości, materii.6

Kolejne video prezentowane na wystawie „Uziemienie” powstało na pustyni znajdującej się niedaleko Diablej Góry, w Bukownie. Widzimy jak Szpaczyński przez godzinę idzie ku zachodowi słońca, pogrążając się stopniowo w ciemnościach. Na końcu słychać tylko jak przedziera się przez pokrywające pustynię gęste krzaki. Przejście pustkowia o zachodzie słońca było dla niego wędrówką z biegiem natury, tymczasowym wyrwaniem się z cywilizacji w kojącą ciemność. Jak pisał H.D. Thoreau: „Iść na wschód to poznawać historię, literaturę i sztukę, podążać śladami naszej rasy. Iść na zachód to patrzeć w przyszłość w duchu nowości i przygody (…) Zachód o którym mówię, to inne imię dzikości, bo w tym co dzikie ukryta jest istota świata”.

 

1  F. Gros, Filozofia chodzenia, Warszawa 2015, s. 195.
2  F. Gros, Filozofia …s. 59.
3  F. Gros, Filozofia …s. 25.
4 P. Virilio, Gravitational space (w:) Traces of dance, drawnings and notations of choregoraphers, Paris 1944, s. 44.
5  P. Virilio, Gravitational…, s.37.
6  P. Virilio, Gravitational…, s.44.

Dodaj odpowiedź