W krainie (kinetycznych) czarów

0
805

Najnowsze technologie inspirują artystów do kreowania futurystycznych, wizjonerskich dzieł, które w znacznym stopniu wpływają na zmianę percepcji i rozumienia otaczającej rzeczywistości. Przykładów takich realizacji jest niesłychanie wiele. Duński artysta Olafur Eliasson stworzył alternatywny zachód słońca, przy którym można się wygrzewać (Double sunset, 1999), Nicola Uzunovski chwyta promienie światła za pomocą prototypów urządzeń elektronicznych (My sunshine, 2008-obecnie), a projektanci, Elizabeth Diller i Ricardo Scofidio, skonstruowali jedyny w swoim rodzaju pawilon: Blur Building (2002), nazywany często „architekturą niczego”. Jest to przestrzeń całkowicie „pozbawiona formy, masy, koloru, ciężaru, zapachu, rozmiaru, bez żadnych cech szczególnych i bez znaczenia”1, będąca artystycznym hołdem dla nanotechnologii, definiującej świat, a także ludzkie ciało jako zbiór atomów oraz molekuł.

Niektórzy artyści idą o krok dalej – tworzą „nowe gatunki”. Tak się dzieje w przypadku holenderskiego artysty, Theo Jansena, który zrealizował cykl Strandbeest (1990-obecnie), którego nazwa w polskim tłumaczeniu oznacza „plażowe stworzenie”. Jansen od najmłodszych lat interesował się fizyką, którą z czasem całkowicie porzucił na rzecz sztuki. Rezultatem jego naukowych zainteresowań stały się fantastyczne konstrukcje z niezliczoną ilością precyzyjnie wykonanych odnóży, poruszanych za pomocą wiatru. Wielkie, bo kilkumetrowe i zarazem niezwykle efemeryczne stworzenia rodem z filmów science-fiction artysta „testuje” w naturalnych warunkach, umieszczając je na plaży i pozwalając im się poruszać. Całe ich ciała wykonane są z plastikowych, niezwykle lekkich i plastycznych rurek. Efekt wywiera imponujące wrażenie. Jansen opracował skomplikowane, niezwykle pracochłonne obliczenia, które pozwalają mu na konstruowanie plażowych bestii, bez ryzyka ewentualnego niepowodzenia. Pomysł budowania rzeźb czy instalacji, poruszających się w rytm naturalnych sił natury, nie jest z pozoru niczym nowym. Propagatorem takich działań stał się jeden z głównych przedstawicieli sztuki kinetycznej, Alexander Calder, który tworzył lekkie, stalowe konstrukcje reagujące na każdą zmianę warunków atmosferycznych. Inni artyści skorzystali z naturalnych źródeł ruchu, łącząc je z siłami magnetycznymi: Vassilakis Takis wykorzystał je w obiekcie złożonym z dużych, metalowych kół. W efekcie działania sił magnetycznych przyciągały się one i odpychały nawzajem, dając wrażenie błędnego tańca2. Konstrukcję tę Takis nazwał Baletem magnetycznym.

Theo Jansen, Strandbeesten, aut: Shin Suzuki, dzięki uprzejmości Courtesy of Earthscape

Jansen pytany o twórczość i inspiracje kinetyką, odsyła zainteresowanych do swojej książki The Great Pretender, w której na nowo definiuje prawa ewolucji. Jak sam podkreśla, stara się zapomnieć, o tym, co wie o zwierzętach, próbując stworzyć nowe formy życia, co można zaobserwować, spoglądając na cykl Strandbeest. Wykreowana przez niego generacja gatunków-maszyn, potrafi pełzać po lodzie oraz ślizgać się po wilgotnym piasku pomiędzy wydmami i oceanem, a ich mięśnie stanowią pompy, wykonane z butelek wypełnionych sodą, co sprawia, że stają się wytrzymałe na parcie wiatru. Nerwy tych stworzeń zbudowane są ze specjalnych przełączników, które kontrolują prace sodowych pomp, stanowiąc także ważny element mózgu plażowej bestii, powstałej całkowicie ze sztucznego tworzywa, w proekologiczny sposób wykorzystanego przez artystę. Ich cienkie odnóża mają bardzo istotne znaczenie – potrafią „wykryć” opór wody lub suchy piasek, co pozwala orientować się tym quasi-gatunkom w terenie i w porę wycofać się z niebezpiecznego terytorium3. Dziwaczne, choć zarazem fascynujące konstrukcje, nie potrzebują jedzenia – żywią się wiatrem, co sprawia, że nie narzekają na głód ani nie odczuwają potrzeby polowania4. Realizacje artysty nie tylko zachwycają swoim pięknem i doskonałością, ale wskazują kierunek rozwoju współczesnej sztuki kinetycznej, która powinna poszukiwać technologicznych rozwiązań w celu ratowania natury i utylizowania odpadów, stanowiących główne problemy ekologii. Pomimo kruchej budowy, prace Jansena są bardzo stabilne, wytrzymałe i cały czas ewoluują. Artysta w dalszym ciągu szuka technicznych rozwiązań w celu udoskonalenia swojego autorskiego gatunku. Kiedy Strandbeesten spokojnie, prawie bezszelestnie przemierzają plaże, na których najczęściej się pojawiają, sygnalizują widzom nieśmiertelność, a także istotną dla człowieka bliskość z naturą, nad którą tak usilnie stara się on zapanować. Nowatorski projekt Jansena, realizowany z wielkim rozmachem, odniósł międzynarodowy sukces. Artysta wystawiał ostatnio swoje wynalazki w Japonii. Koordynatorem ekspozycji w ?ita, którą można było oglądać do końca września tego roku, był projektant krajobrazu, Eiki Danzuka, założyciel pracowni Earthscape, realizującej międzynarodowy projekt MHCP – Medical Herb-man Cafe Project, propagujący zdrowy styl życia. Koncepcja instalacji w japońskiej galerii opierała się na teorii współdziałania morza z lasem – From the Sea to the Forest5 i była podzielona na trzy strefy: Morza, Życia i Lasu. Widzom wystawy towarzyszyły dźwięki wiatru i fal. „Strefa Morza to miejsce, w którym króluje plaża i wiatr. Biały piasek, muszle i kłody drewna wyrzucone przez wodę, zostały przywiezione z plaż holenderskiego kurortu Scheveningen. Część zwana Życiem jest natomiast doskonałą okazją do obserwacji narodzin Strandbeesten. I wreszcie finałowa strefa to oczywiście Las, gdzie widzowie mogą obejrzeć ruchy plażowych stworzeń i ich wędrówkę do leśnych przestworzy. Na ścianach galerii rozrysowane zostały linie, tak zwane linie horyzontu. Są one przedstawione za pomocą tekstu, liczb, zarysu krajobrazu. Zawierają różne informacje o plażowych stworzeniach, wietrze i lesie, a także o samej prefekturze ?ita oraz o Holandii” – pisze o tej niezwykłej wystawie Anna Jankowska6. Ekspozycja miała na celu nie tylko przybliżenie twórczości Jansena, ale także przypomnienie o naturalnym środowisku człowieka, o jego związku z naturą, którą trzeba chronić za wszelką cenę. Pomysłowość aranżacji wystawy dodaje całemu przedsięwzięciu niezwykłej poetyckości, wycisza i uspokaja widza, przenosząc go w nie tak przewidywaną przyszłość.

Theo Jansen, Strandbeesten, aut. Yusuke Komatsu/Earthscape, dzięki uprzejmości Courtesy of Earthscape

Dobrila Denegri w jednym z tekstów przywołała termin „multiwers” – pojęcie, które istnieje zarówno w świecie fantazji, jak i nauki: „W obu światach termin ten odnosi się do czegoś, co nie tylko stanowi wyzwanie dla naszej koncepcji przestrzeni, ale także dla granic samej wyobraźni. Termin „multiwers” implikuje otwarcie nowej perspektywy spojrzenia na wielką, ciągle ewoluującą przestrzeń, skomponowaną z plejady potencjalnie podobnych do naszego świata uniwersów”7. Jednym z nich jest na pewno twórczość Jansena, który łącząc naukę i sztukę, otwiera drzwi do percepcji, poddawanej nieustannemu wpływowi wyobraźni. Tylko ona potrafi nadać status żywotności, temu, co pozornie wydaje się być martwe. A jak hybrydyczny Strandbeest zainspiruje naukowców, pewnie dowiemy się tego już niebawem.

Przypisy:
1 Statek kosmiczny Ziemia, katalog wystawy, Toruń 2011, s.133.
2 Por.: T. Richardson, N. Stangos, Kierunki i tendencje sztuki nowoczesnej, Warszawa 1980, s. 319.
3 http://classic.the-scientist.com/news/display/53935/ [22.11.2011].
4 Tamże.
5 http://www.architekturakrajobrazu.info/przestrze-miejska/141/2149-theo-jansen-i-eiki-danzuka-niderlandzka-sztuka-na-japoskiej-ziemi [22.11.2011].
6 Tamże.
7 D. Denegri, Przyszłość, jak zawsze, należy do marzycieli, w: Statek kosmiczny Ziemia, dz. cyt., s. 18.

 

 

Artykuł ukazał się w numerze 4 (14) 2011 „Fragile”.

Dodaj odpowiedź