Być improwizatorem, czyli o braku kontroli

0
1008

Improwizacja jako metoda działania jest znana ludzkości od zarania dziejów. W zasadzie w pewnych, najczęściej niespodziewanych okolicznościach, wszyscy improwizujemy. Każdemu przecież się zdarzyło działać bez przygotowania, gdy sytuacja nagle wymagała naszej aktywności, i każdy ma za sobą doświadczenie robienia czegoś bez wcześniejszego przygotowania. Ale czy jest tak, że skoro wszyscy improwizujemy, to wszyscy jesteśmy improwizatorami? No cóż, odpowiem pytaniem na pytanie (mimo iż to niezbyt grzecznie): czy skoro wszyscy umiemy pisać i pismem na co dzień się posługujemy, to znaczy, że wszyscy jesteśmy pisarzami?

Codzienne, drobne improwizowanie (bo przecież nie wszystko w życiu da się zaplanować, a tym bardziej zgodnie z planem wykonać) jest działaniem, które wynika wprost z ludzkich zdolności poznawczych i komunikacyjnych. Tak po prostu jest, że człowiek jako istota inteligentna ma wśród ewolucyjnie wykształconych zasobów zdolności adaptacyjne. Ale to dopiero początek; tak jak pisarzem nie zostaje się poprzez znajomość pisma czy muzykiem przez zdolność słyszenia różnic w wysokościach dźwięków, tak też bycie improwizatorem to coś więcej niż wykorzystywanie tych zdolności w podstawowym zakresie. To świadome ich używanie i rozwijanie.

Improwizacja jako metoda działania zyskała na znaczeniu w II połowie XX wieku, szczególnie w sztuce. Wtedy bowiem radykalnie zmienił się obraz świata i pojawiły się nowe strategie działania w tym świecie. Wraz z rozpoczęciem badań socjobiologicznych ludzie zdali sobie sprawę z roli struktur myślowych warunkowanych przez kulturę w procesach percepcji i podejmowania decyzji. Współczesne nauki przyrodnicze wykazały istnienie porządku emergentnego i opisały systemy samoorganizujące się. Zakwestionowano istnienie twardego determinizmu.

(…)

 

Całość artykułu można znaleźć w aktualnym numerze „Fragile” 3 (33) 2016: IMPROWIZACJA.

Dodaj odpowiedź