Dźwięk jest odczuciem. Wywiad z Martyną Poznańską

Tomasz Gregorczyk: Czy zawsze byłaś wrażliwa na dźwięki otoczenia? Czy też kiedyś zdarzyło się coś, co otworzyło Ci oczy (uszy)?

Martyna Poznańska: Myślę, że wszyscy jesteśmy wrażliwi na dźwięki otoczenia, tylko w mniejszym lub większym stopniu poddajemy się myśleniu o nich, czy też przykładamy do nich mniejszą lub większą wagę.

Dla mnie dźwięki otoczenia na pewno zaczęły być bardziej obecne stając się nieodłączną częścią mojej przestrzeni, kiedy zainteresowałam się muzyką eksperymentalną i kupiłam pierwszą przenośną nagrywarkę dźwięku.

 

Twoje prace (takie jak np. płyta Listening East) to w dużej mierze połączenia pracy badacza i twórcy. Czy myślisz o tym rozdzielnie? Czy na przykład słysząc w terenie ciekawy dźwięk od razu tworzysz w głowie cały kontekst brzmieniowy, w którym go umieścisz? Czy o tym etapie myślisz dopiero w domu przy komputerze?

Nie mam tutaj stałej reguły. Bywa i tak, i tak. Mam swój „ulubiony” zakres częstotliwości w miejskim soundscape, który jeśli usłyszę – chwytam za nagrywarkę. Lubię też nagrywać nowe „hałasy”, z którymi nie wiem, co zrobię i jest to moja forma obserwacji środowiska.

 

Martyna Poznańska, zdjęcie z archiwum artystki

 

Można słuchać twoich prac (w uproszczeniu) dwojako szukając odniesień do rzeczywistości (czasami nie są one oczywiste i często recenzenci zastanawiają się, co byłźródłem danego dźwięku) albo zupełnie abstrakcyjnie (choć czasami WIADOMO, że dane dźwięk jest wycinkiem rzeczywistości konkretnego, rozpoznawalnego miejsca).  Któraś postawa jest Ci bliższa?

Dźwięki są moim materiałem źródłowym, za pomocą którego konstruuję raczej kolejną warstwę. To, co nagrane, i tak z gruntu jest już czymś innym niż to, co usłyszałam i tak samo miejsce, z którego pochodzi. Dźwięk jest w ciągłym ruchu, jest odczuciem. Dużo lepiej wyraża się go za pomocą przymiotników i czasowników, niż nazywa rzeczownikami.

 

W przedostatnim numerze Fragile dyskutowaliśmy na temat warsztatu współczesnego artysty. Wyklarowały się dwa stanowiska warsztat jako ćwiczenie wyobraźni i umiejętności wymyślania nowych rzeczy oraz warsztat ujęty czysto technicznie: na przykład opanowanie instrumentu plus wiedza, umiejętność korzystania z oprogramowania itd. Co Ty uznajesz za swój warsztat?

Chyba nie można rozdzielić warsztatu na takie dwie kategorie. Myślę, że wszystko wymaga właściwych połączeń i wtedy działa… Na mój warsztat składa się wszystko to, czego doświadczyłam i doświadczam.

 

Peter Cusack wydał kiedyś nagrania pt. Your Favourite London Sound. Jesteś związana głównie z trzema miastami: Berlinem, Londynem, Krakowem. Twoje ulubione dźwięki z tych miejsc?

Mam wiele takich dźwięków, ale przeważają zdecydowanie dźwięki maszynowe: znalezione przy budowach, stacjach metra czy kolejowych. Te mikroskupiska ludzkie zazwyczaj są także niesamowitym „dźwiękowiskiem” – jeśli za Krzyśkiem Topolskim takiego zwrotu mogę użyć.

 

A jakie miejsca chciałabyś zbadać dźwiękowo, bo wydają Ci się interesujące?

Na pewno chciałabym wrócić z powrotem na wschód, a z drugiej strony chętnie posłuchałabym Nowego Jorku. Albo Pekinu.

 

Dla odmiany: jakich dźwięków nie lubisz?

Nie mam takich dźwięków, ale niektóre wysokie częstotliwości bywają męczące.

 

Wiele Twoich utworów nosi bardzo poetyckie tytuł np. Behrens Did Not Own A Sea czy My grandad just came back from the war. Mają dobrze brzmieć i intrygować, czy można się doszukiwać w nich jakichś znaczeń?

Tytuły są moją próbą opisania tego, w jaki sposób odczuwam świat w danym momencie. Często są odniesieniem do literatury, którą w danym momencie czytam i która wpływa na to, jak słyszę i komponuję.

 

Przez lata sztuka była (i niekiedy wciąż jest) uważana za narzędzie autoekspresji artysty, jak to mówią: wyrażania siebie. W odniesieniu do Twoich prac takie podejście byłoby nieco naiwne? Właściwie sam nie wiem co sądzisz o takim ujęciu sprawy?

Nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Myślę, że artysta zawsze jest obecny. Tematy moich instalacji czy utworów dźwiękowych związane są z tym, co mnie fascynuje i stanowią ekspresję tych fascynacji.

 

Kiedy chodzisz po mieście (czy gdziekolwiek) z mikrofonem, maszyny i zjawiska naturalne niespecjalnie zwracają na Ciebie uwagę. Za to ludzie tak. A reakcje stają się naturalną częścią materiału. Czy fakt przebywania wśród ludzi z mikrofonem wywołuje w Tobie jakieś emocje?

Kiedy nagrywam, zupełnie nie zwracam uwagi na reakcje ludzi dookoła, chyba że mają coś przeciwko. Field recording miejski jest o tyle rzadki, że zazwyczaj ludzie kojarzą osobę, która nagrywa z dziennikarstwem –  a ono, o ile jest nieinwazyjne, nie wzbudza sensacji. Chociaż mój znajomy, wyżej wspomniany Peter Cusack, został raz zatrzymany przez straż miejską przy stacji London Bridge pod zarzutem dokonywania  nagrań jako formy aktu terrorystycznego… Ale Londyn to szczególnie napięte pod względem kontroli miasto. Mnie przegonił tylko portier z poznańskiej podstawówki.

 

I na koniec co planujesz zaprezentować na krakowskim koncercie?

To będzie dla mnie ćwiczenie z dźwiękowego tłumaczenia atmosfer.

 

 

Zapraszamy na koncert Martyny Poznańskiej, który odbędzie się 28 września o 20:00 w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie. Koncert jest częścią cyklu Muzykoterapia.

Strona wydarzenia na FB.

 

Dodaj odpowiedź