Na marginesie rozmów istotnych. Recenzja książki Witkacy. Etyka Agnieszki Kałowskiej

0
1390


Witkacologia karmi się treściwym powtórzeniem. Komentatorzy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza nie pozwalają na unieruchomienie enigmatycznego dzieła artysty z Zakopanego. W przypadku podobnych osobowości twórczych petryfikacja jest po prostu niemożliwa. Autor Pożegnania jesieni – jedna z najbardziej intrygujących postaci na scenie literatury polskiej XX wieku – wciąż prowokuje do dyskusji, nie pozwalając jednocześnie zamilknąć korpusowi swojej polifonicznej i polisemantycznej twórczości – dramatom, powieściom, korespondencji, refleksjom teoretycznym, filozoficznym (a nawet interwencyjnym!), malarstwu, rysunkowi i fotografii. Wyraźna sygnatura autora prześwieca przez tkankę dzieła żywego. Duch Mahatmy Witkaca manifestuje się na każdym poziomie lektury jego twórczości, która wciąż obrasta nowymi komentarzami. Zmienność lekturowo-kulturowej optyki i czynników problematyzujących pozwala odpowiednio naświetlić konkretne miejsca wielowątkowego pisarstwa Witkacego.

Książka Witkacy. Etyka Agnieszki Kałowskiej jest efektem takiej wnikliwej i uważnej lektury – świeżą propozycją interpretacyjną, dzięki której można raz jeszcze – tym razem z innej perspektywy – spojrzeć głęboko w „oczy” jednemu z polskich mistrzów autokreacji. Publikacja stanowi zmienioną wersję doktoratu autorki. Podzielona została na pięć rozdziałów, w których zostały rozwinięte zagadnienia szeroko pojętej etyki. Obfitą twórczość Witkacego autorka usytuowała w kontekście religii chrześcijańskiej i buddyzmu, postkolonializmu, wielokulturowości oraz natury, ekologii i ekokrytyki. Efektem lateralnej lektury twórczości Witkacego jest odkrycie edukacyjnej (może nawet moralizatorskiej) „twarzy” autora, który nieustannie (i performatywnie!) zapuszczał sondę w głąb chaosu, aby wciąż od nowa podejmować walkę o sens.

Dzięki tej autorskiej orientacji lekturowej Witkacy po raz kolejny zabiera „głos” – tym razem jako teoretyk i praktyk rozmowy, człowiek dialogu, a zarazem inscenizator i „performer” na scenie kształtującego się systemu wartości. Celem autorki jest rekonstrukcja tych poglądów etycznych, dlatego tropi interesujące ją wątki również w niejawnych strukturach tekstu, starając się wydobyć to, co może umknąć w pobieżnej, powierzchownej lekturze. Dynamika tej refleksji pozwala dostrzec korzenność światopoglądu dojrzałego artysty. Autorka, starając się odzyskać Witkacego etyka, mierzy się z zadaniem niemal niemożliwym. Uzbrojona w narzędzia teoretyczne Kałowska z dużą ostrożnością (unikając przyczynkarstwa) wchodzi w literacką i artystyczną przestrzeń „zderzeń” kontestatora/prowokatora Witkacego z sobą samym i całym światem.

Horyzont rozważań Kałowskiej wyznacza dialog jako przestrzeń spotkania z Innym, któremu autor Nienasycenia pozwalał przemawiać w sobie, próbując jednocześnie interioryzować ową inność (ów wielogłos), aby ćwiczyć się/próbować siebie w dążeniu do odkrycia Prawdy (i dotarcia do istoty sacrum). Zdaniem autorki: „Dyskusji przypisywał autor Nowych form w malarstwie [i wynikających stąd nieporozumień – M.S.] nie tylko wartości poznawcze i interpersonalne, lecz także etyczne. Rozmowa pozwalała po pierwsze ocalić wartość najwyższą w witkacowskiej hierarchii – Prawdę, po drugie – stwarzała szansę głębokiej przemiany rozmówców” (s. 27).

Witkacowskie pragnienie rozmowy spełniało się przez całe jego życie. W pewnej mierze dialog pozwalał na racjonalizację autorskich myśli i idei, które uparcie krążyły wokół Tajemnicy (i Dziwności) Istnienia. Jak pisze Kałowska, Witkacy „pragnął świadomie, twórczo przekształcać życie aż do przekroczenia (nie: pogodzenia) sprzeczności i cierpienia, doświadczenia pełni” (s. 21). Twórcza dyskusja jest rodzajem walki, dlatego dialogicznych, dyskursywnych i tekstualnych spotkań Witkaca z adwersarzami i przyjaciółmi było wiele: z ojcem Stanisławem Witkiewiczem, żoną Jadwigą, Leonem Chwistkiem, Bronisławem Malinowskim, Tadeuszem Kotarbińskim „Kotarbeuszem”, Hansem Corneliusem, Romanem Ingardenem, Karolem Irzykowskim, z którymi autor Szewców namiętnie się „zderzał”. Witkacy nigdy nie traktował swoich rozmówców przypadkowo lub instrumentalnie. Zawsze bardzo zależało mu na odpowiedzi będącej potwierdzeniem uważności, której on oczekiwał. Odpowiedź legitymizowała przyjaźń i stanowiła obietnicę odpowiedzialności za słowa i myśli powierzone Innemu.

Kałowska nie zaznacza jednak wprost, że właściwie rozmawiając z korowodem tych postaci, Witkiewicz rozmawiał przede wszystkim z samym sobą. Intymne spotkania były formą autorskiego zapisywania i przepisywania siebie w korespondencji, dramatach i powieściach. W takim rozumieniu etyczny wymiar rozmowy spełniałby się w autozapisie, Witkacowskiej auto-bio-grafii. Jego filozoficzne medytacje nad istotą i znaczeniem Istnienia Poszczególnego świadczą o potrzebie konsolidacji w dobie radykalnego chaosu aksjologicznego. Witkacy czujnie obserwował i na gorąco diagnozował cwałującą nowoczesność, a świadomość powszechnego zepsucia, upadku filozofii, religii i sztuki inspirowała wewnętrzny imperatyw snucia opowieści o potencjale „naprawczym”. W tym kontekście praktyka odpowiedzialnej rozmowy stanowiła antidotum na cierpienie egzystencjalne (które – w dalszym stadium – mogło się stać również cierpieniem czysto fizycznym, czego Witkacy doświadczał). Przedmiotem refleksji Witkiewicza była wolność, niezależność i nieskrępowane bycie (istot żywych) w świecie (casus psów uwięzionych na łańcuchach, much złapanych w pajęczynę lub ugrzęzłych w lepie), a Istnienie Poszczególne miało być gwarantem radykalnej swobody twórczej w „rozbełtanym”, podlegającym „mechanizacji” i „zbydlęceniu” świecie.

Szansę na odrodzenie twórczej podmiotowości Witkacy dostrzegał w metafizyce, czyli jedynym – jego zdaniem – źródle sztuki. Wielokrotnie pojawiające się w jego hybrydycznych pismach „uczucie metafizyczne” miało prowadzić do uwolnienia kreatywnego, emancypującego jednostkę (podmiot, subiectum) potencjału („życie sztuką, a sztuka życiem!”). Nieustanne tekstualne medytacje nad Dziwnością Istnienia, niepokojem metafizycznym i jakością uczuć im towarzyszącym były dla Witkacego okazją do pisania o sobie samym jako o artyście wiernym – jak pisze Kałowska – „modernistycznemu przekonaniu o przewadze estetyki nad etyką” (s. 163). Projektowany przez autorkę Witkiewicz to człowiek w rozwoju, w procesie, człowiek sprzeczności i „heretyk” badający przestrzenie etycznie wątpliwe. Ceną za eksperymenty na otwartym „ciele” katolicyzmu polskiego było (i jest) intelektualne i artystyczne, etyczne i estetyczne przekroczenie. Zresztą, jak podkreśla autorka, Witkacy sam uważał się za człowieka absolutnie a-religijnego – a jednak „owej deklarowanej przez Witkacego areligijności daleko do ateizmu w potocznym sensie. (…) nicując rytuały, modlitwy, świątki – wszystko, co buduje religijne systemy, do sacrum, czyli odnowienia możliwości odczuwania niezwykłości istnienia, dotrzeć chce własną drogą – przez Sztukę” (s. 131).

Kałowska, odwołując się do praktyk konfrontacyjnych artysty, szczegółowo rekonstruuje osobliwy stosunek artysty do sacrum oraz omawia dialog Witkacego z religią chrześcijańską i buddyzmem, z którym autor Nienasycenia zetknął się podczas swojej podróży z Malinowskim na Daleki Wschód (i poprzez lekturę pism m.in. Arthura Schopenhauera). Poza tym opisuje recepcję i „karierę” filozofii buddyzmu w okresie międzywojnia oraz analizuje formy i konsekwencje przyswajania (i mutacji) tej myśli w Polsce i w działalności artystycznej Witkacego.

Cenny załącznik do witkacologii stanowi zaproponowana przez autorkę optyka postkolonialna. Egzotyczne „zderzenie” z Innym oraz orientalne spotkania człowieka Zachodu z Syngalezem ciągnącym rikszę na Cejlonie to doświadczenie, z którym Witkiewicz musiał się długo „układać”. Kałowska udowadnia, że zakończona przedwcześnie wyprawa z Malinowskim (będąca zarówno inicjacją, jak i czyśćcem) tym razem okazała się niemożliwą do oswojenia konfrontacją z Innym (z „dzikim krajem”): „Artysta woli pozostać na powierzchni, a doświadczenie dziwności budować na niezrozumieniu, w nieskończoność powtarzać gesty wyższości, zwłaszcza gdy już zupełnie pozbawione są sensu” (s. 215). Tropikalne doświadczenie wzmocniło w Witkacym przekonanie o własnym niezakorzenieniu. Podczas wyprawy Witkacy nie uczestniczył w badaniach terenowych prowadzonych przez Malinowskiego. Pod względem literackim był to dla niego czas wyjątkowo jałowy. Z tego okresu pozostała jedynie korespondencja z ojcem i kilka odprysków reportażowych. Nie powstały również obiecane antropologowi rysunki i fotografie. Symboliczne zamilknięcie pisarza podczas podróży jest wyrazem przegranej w walce o język i ekspresję w sytuacji opowieści o sobie samym jako Innym.

Witkacy Kałowskiej to również czujny obserwator natury, ekolog i wrażliwiec, który poza frapującą zmiennością przestrzeni realnej Tatr – ewoluującej w dynamiczne przestrzenie mityczne/wyobrażone (odbiór górskiego pejzażu angażujący laboratorium zmysłów), stara się opisać i zrozumieć cierpienie istot żywych: kotów, psów oraz pająków i much. Witkacego interesowało wspólne wszystkim istotom przeżycie cierpienia, dlatego poddawał wnikliwej analizie napięcie między tym, co ludzkie, i tym, co zwierzęce. Ból i cierpienie fizyczne, wspólne wszystkim żyjącym gatunkom, były zdaniem Witkacego nie tylko gwarantem istnienia, ale najbardziej podstawowym doświadczeniem. Pisarz „entomolog” przekracza paradygmat antropocentryczny, negocjując granicę między bioszoe; zmierzając jednocześnie w stronę nie-antropocentryzmu. Passus o biuwetkach Witkiewicza i dokarmianiu much kostką cukru lub landrynkami przywodzi na myśl osobliwe przygody Gombrowicza z żukami albo jego zaskakujące spotkanie „oko w oko” z krową, w trakcie którego „ludzkość” autora Kosmosu została ostentacyjnie skonfrontowana z „krowiastością” zwierzęcia. Witkacowska fascynacja materią życia włącza autora Nienasycenia w ponowoczesny dyskurs korporalny.

Jak stwierdza Szymon Wróbel w Ćwiczeniach z przyjaźni, „nie należy zbytnio ufać otwartym twierdzeniom filozoficznym Witkacego, należy raczej rekonstruować ukryte założenia, niewypowiedziane wprost aksjomaty, na których opiera się jego dzieło literackie i plastyczne”[1]. Ostatni akapit. Ostatni kreska… i Kałowska zawiesza głos. Witkacologia wzbogaca się o jeszcze jeden portret autora, będący projektem udanym, choć otwartym, spragnionym rozmowy i domagającym się wzięcia odpowiedzialności za słowo komentarza.

 

Przypisy

[1] Sz. Wróbel, Ćwiczenia z przyjaźni, Universitas, Kraków 2012, s. 67.

 

Agnieszka Kałowska, Witkacy. Etyka, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2016.

Dodaj odpowiedź