JAPOŃSKI MUZYCZNY GENDER BENDER
Kiedy parę lat temu pokazałam dziadkowi zdjęcie mojego ulubionego japońskiego muzyka, usłyszałam: „pedał”. Kiedy dla odmiany pokazałam mu zdjęcie ulubionego japońskiego aktora, reakcja była cokolwiek zabawna: „toż to baba”. Co sprawia, że osoby, które w Japonii bynajmniej nie uchodzą za zniewieściałe, narażają się na podobne komentarze ludzi niezaznajomionych z tematem dalekowschodniej popkultury?
Opozycja jasno zdefiniowanych terminów męskości i kobiecości oraz heteronormatywność, tak charakterystyczna dla kultury zachodniej, zgoła inaczej prezentuje się w Japonii, kraju skądinąd poddawanym przez wieki presji nauk neokonfucjańskich, które wpłynęły na deteriorację społecznego statusu kobiety. Kontakt z Zachodem przyczynił się ponadto do potępienia zachowań homoseksualnych przez Japończyków w pierwszej połowie XX wieku. Niemniej w nowoczesnej Japonii triumfy święci nowy model męskości, nazywany czasem „męskością sfeminizowaną”, która wśród młodszego pokolenia jest uznawana za coś całkiem oczywistego.
Jest to swoisty powrót do korzeni, bowiem w literaturze japońskiej już od czasów epoki Heian (794–1192) można zauważyć opisy mężczyzn, którzy są „piękni jak kobiety”. I dotyczy to nie tylko głównego bohatera pierwszej na świecie powieści psychologicznej, wybitnego dzieła damy dworu Murasaki Shikibu pod tytułem Genji monogatari, czyli Opowieść o księciu promienistym, który jest wcieleniem wszelkich możliwych cnót męskich (z pominięciem wierności…) i, przede wszystkim, idealnym kochankiem, ale stosuje się nawet do literackich wcieleń postaci historycznych, takich jak uznawany za jednego z największych wojowników w dziejach Kraju Kwitnącej Wiśni Minamoto Yoshitsune, znany też pod młodzieńczym imieniem Ushiwaka.
Cały artykuł dostępny jest w wersji papierowej „Fragile” nr 3 (17) 2012.