Ból i gniew – afektywne ekspresje Straucha w „Mrozie” Thomasa Bernharda

0
1379


Że nic, żaden przedmiot nie jest niemy. Wszystko nieustannie wyraża swój ból.

T. Bernhard, Mróz[1]

Wydany w 1963 roku Mróz Thomasa Bernharda, jeden z wczesnych, acz już dojrzałych utworów austriackiego pisarza, koncentruje się na problemie uporczywego poszukiwania środków podmiotowej ekspresji bólu chronicznego (nieredukowalnej ciągłości doznania).

Malarz Strauch, bohater powieści, wyrzuca z siebie niezwykłą opowieść o bólu, sygnalizując przy tym wielokrotnie przekonanie o nieprzystawalności słowa do rzeczy, utraconej łączności między dyskursywną myślą i empiryczną rzeczywistością. Choroba jako forma autoekspresji[2] stawia opór konwencjonalnym środkom wyrazu, logocentrycznej strukturze wypowiedzi. Proza Bernharda charakteryzuje się intensywnym skupieniem na emocjach negatywnych, szaleńczą gwałtownością eksklamacji słów wyszarpywanych[3] oraz kompulsywną ekspresją ciała, w której destrukcji ulega konwencjonalny porządek mowy. Mróz przenikający świat przedstawiony powieści (w pamięci mieszkańców doliny łączący się nieprzerwanie ze wspomnieniem cierpień wojennych) ze szczególną siłą oddziałuje na malarza, staje się znakiem absolutnej destrukcji cielesnej i mentalnej. Chory pozostaje w bliskości tego, co postrzega jako mroczną stronę egzystencji. Strauch intensywnie percypuje to, co niegodziwe i wstrętne (w czym ujawnia swą „obsesyjną, morderczą koncentrację na tym, co poszczególne”[4]). Językiem malarza przemawia „prawda szlachtuza”[5], gdy nicość słowa ustąpić musi przed gwałtownością krzyku, jako natychmiastowością dźwięku zwróconą przeciw linearności syntaktyki: „wiązadła głosowe są już poćwiartowane, porąbane i pokrajane, są martwe, wszystkie wiązadła głosowe świata, (…) wszystkie wiązadła głosowe wszystkich istnień, to krzyk wciąż trwa”[6].

il.  Ania Jamróz

Cierpiący Strauch zderza się z biologią materii, nieznośną słabością ciała poddanego ponadto działaniu sił zewnętrznych – izolujących mechanizmów społecznych. W tej perspektywie znamienna jest niezdolność malarza do przypisania określonym bodźcom odpowiednich (zgodnych ze społeczną normą), automatycznych reakcji: „A ja na widok w tak przerażający sposób poćwiartowanych zwierząt wybuchnąłem śmiechem, okropnym śmiechem. (…) Rzeczy straszne domagają się śmiechu!”[7]. Śmiech[8] stanowi w przytoczonej wypowiedzi mechanizm transgresyjnej negacji kulturowej wykładni emocji, w której poszczególnym doznaniom przypisane są odpowiednie ekspresje. Ból, choć należy do doświadczeń powszechnych, ustanawia nieprzekraczalną blokadę komunikacyjną, w której relacje międzyludzkie realizują się poprzez negatywną emocjonalność – istota własnych doznań jest bowiem nieprzekazywalna, co rodzi gniew i intensyfikuje cierpienie: „(…) nie ma pan pojęcia o potworności mojego bólu. Ból i udręka zespalają się we mnie…”[9]. Alienacja Straucha podyktowana jest jego zdecydowaną niechęcią wobec ludzi wiodących fałszywy „żywot masek śmierci”[10], niezdolnych do głębszych uczuć oraz bezpośredniej komunikacji.

Cały artykuł dostępny jest w piśmie „Fragile” nr 2 (36) 2017.

Przypisy:

[1] T. Bernhard, Mróz, przeł. S. Błaut, Poznań 1979, s. 150.
[2] S. Sontag, Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory, przeł. J. Anders, Warszawa 1999, s. 48.
[3] „Przy tym wyszarpywaniu słów [Strauch – S. P.] kaleczy się do krwi”; T. Bernhard, dz. cyt., s. 126.
[4] A. Lipszyc, Solipsyzm materialistyczny albo dociekania psiogłowca, „Teksty Drugie” 2012, nr 4, s. 35.
[5] T. Bernhard, dz. cyt., s. 232.
[6] Tamże, s. 231.
[7] Tamże, s. 252–253.
[8] Szerzej o humorze przesiąkniętym postawą mizantropijną, buntowniczą w wypowiedziach Straucha pisał Stephen D. Dowden; por. S.D. Dowden, Understanding Thomas Bernhard, Columbia, South Carolina
1991, s. 17–18.
[9] T. Bernhard, Mróz, dz. cyt., s. 38.
[10] Tamże, s. 225.

Dodaj odpowiedź