Czas po(st) pracy

0
9678

Post, czyli głód pracy, wyostrzył smak czasu (po) wolnego. Oto zagłada człowieka z pracy zwolnionego, czasem przerażonego. Zżera od środka uzależnionego, chwilą niezaspokojonego.

Dobrowolne powstrzymanie się od konsumowania, które jest rodzajem pracy (wykonania), wzmacnia poczucie kontroli ducha i ciała (opanowania). Zachowanie wstrzemięźliwości od pracy, jeśli jest uzasadnione i konstruktywnie po-czynione, napędza i resetuje zawody wypalone. Pierwotne wprowadzenie w błąd czasu pracy dało do myślenia. Autoanaliza ludzkiego istnienia. Wzrosła świadomość czasu (po)wolnego. Dlaczego(?!) społeczeństwa pierwotne czy kultury tradycyjne, w tym społeczności chłopskie, nie wyodrębniały czasu wolnego od (z)niewol(o)nego. Retoryka pytania, światową historią pracy i potoczną prozą (czyli kropką), nieskończonego. Nie ma pytania. Jest ja, za nie odpowiadam: jak pracę badam.

 

Tomasz Bohajedyn, "Kaligrafka"
Tomasz Bohajedyn, „Kaligrafka”

 

Przed nazwaniem czasu wolnym oczywiście istniał czas odpoczynku, rekreacji i zabawy, lecz był on inaczej traktowany. Intuicyjnie był przeczuwany, ale nigdy szczególnie wyodrębniany i wprost tytułowany. Zmieniły się zasady. Zwykły element życia codziennego urósł do rangi raju ziemskiego. Chcesz wiedzieć dlaczego(?). Wolnego! Wolnego – mówią Ci, co mają kontekst i odniesienie do bycia (swojego) zajętego. Byt pracujący – w zaharowanym ciele zahartowany duch, jest produktem rewolucji przemysłowej i dziełem ewolucji myślowej. Zrodzony z nowej żywotności – cywilizacji nowożytnej, dojrzewał mocno zdemodernizowany. Przejrzale zmanieryzowany miał dość, więc przeszedł na post. Stracił na wadze z treści-owego przepracowania. Naukowego i niesportowego zachowania. Teoretycznie po-winien zyskać na wartości w imię wspólnoty – wyższej cnoty. W myśl syntezy Marksowskiej i freudowskiej, człowiek kapitalistyczny to istota kaleka, dotknięta zwyrodnieniem woli. Powoli! Dochodzimy do niewoli.

Według Marksa, mechanizm człowieka z natury twórczy, pracując w rytm maszyny, myli tryby. Oznajmująco oryginalność zatraca. Jego zegar wewnętrzny jakby szybciej (w-ów)czas się obraca. W ten stan wtrąca go cywilizacja, czyli praca. Najważniejszą czynnością bycia gatunkowego jest…? (Tu owacja! Czytaj smutno:) Praca. Człowiek kapitalistyczny traci zainteresowanie życiem, ponieważ go nie przeżywa. Wszystko przepracowuje. Inaczej nie umie. Niewiele z tego rozumie. Musi, to pracuje. Czasem coś kupuje. Z konieczności sprzedaje: Co(ś)? Kogo(ś)? Dla- -czego(ś)?! Nie pytaj… Nic (nawet rym przypadku) tu nie pasuje. W życiu wszystko się psuje. Efektem ingerencji w naturalne stworzenie jest jego przekształcanie. Do wyparcia ludzkich instynktów oraz życiowych impulsów przez pasmo(we,) źródło cierpienia doprowadza kulturo-sfera. Narzucająca się konieczność przystosowania do represyjnych zasad i oczekiwań otoczenia zmusza człowieka do złożenia orzeczenia. Podejmuje decyzję pójścia na kompromis: (czyt.aj – I) promise. Rozstrzygnięcie dotyczy kwestii nabycia cudzego mienia i utraty własnego imienia. Podmiot, wystawiając się na sprzedaż, idzie pod konsumpcjonistyczny młot(ek). W drodze na szafot przychodzi (mu) wolność wolno spłacać… Tylko czy to się opłaca? Oczywiście nie, więc wraca, a (w do-myśli) kredytu nie spłaca. Typowa postwykonawcza i ustawodawcza kalkulacja: praca się nie opłaca.

 

Płaca

Tak jak chłopi nie znali czasu wolnego, tak arystokracja nie znała pracy. Bogaci nie są od (ani do) pracy, czyli od pracy się nie bogaci. Możnowładztwo i (mniej zamożna za to szlachetna) szlachecka paczka nie chciała nawet wiedzieć, czym jest, ani brać w niej udziału. Praca brudziła, jak chłopu lenistwo śmierdziało. Robocza kategoria kulturowa została pozytyw(istycz)nie oczyszczona. Obecnie egzystencjalnym problemem człowieka nie jest praca, lecz jej brak. Na wspak. Osoby cierpiące na zanik wolnej chwili ciągle pędzą za czymś, czego (nie mogą złapać, bo tego) nie ma. Są momenty w życiu, od święta, kiedy nagle dostają trochę wolnego (od pracy). Dar okazuje się śmiertelnie niemiarodajny i niewydajny. W obliczu niezorganizowania świat człowieka się rozpada. Kosmiczny chaos ogarnia myśli, opanowuje ciała. Symbioza duchowo-materialnego skrępowania. Na (nie)szczęście otrzymana wolność jest tylko weekendowa, a co jeśli stanie się długodystansowa? Praca, czyli życiowa droga, mnożona siłą człowieka będzie niespełniona. Osoba robi się, nie pracując (nad sobą), niezadowolona.

 

Praca

Praca jest fizyczną miarą istnienia. Wynik(a z roz) mnożenia. Pomnaża siłę jednego człowieka przez drogę całej ludzkości. Do działania na nielicznych potęgach i zbiorach ludzkich szkoli (niczym posterunek) kierunek ZARZĄDZANIA. ZASOBAMI LUDZKIMI (roz)mnożyć się trzeba, bo taka jest potrzeba. Z miłości do ilości, jakość nie wybiera. Źródło finansowe człowieka czerpie z inwestycji w kadry. Tak rodzą się nowe zobowiązania długo- i krótkoterminowe. Praca – wielkość człowieka zależna jest od iloczynu energii przekazywanej w procesach biologicznych i kulturowych. Wyniki międzyludzkie(go) równa(nia=) zdobyta pozycja. Osiąg(niętego) przemieszczenia na drabinie bytów się nie z(a)mienia. Jest na świecie jeszcze jedna, może ostatnia zasada, że powołanego do życia istnienia samoistnie nikt nie zaczyna i nie wybiera. Wolna wola jest realnie opcjonalną niewolą własnego zjawienia. Instynkt przetrwania zabrania umierania. Byt staje się niezależnie, bycie kreuje należnie. Człowiekowi przysługuje los, którego koszt(uje) zna(komicie). świadomość (o)ceny własnej pracy, jej wykonania i wartości(owania) kształtuje zawodu poczynania. Praca ma-temat(ycznie) jeden – ekonomia, tłumaczy (się) jak oikos-domem rządzi nomos-prawo. Nauka społeczna analizująca oraz opisująca produkcję, dystrybucję i konsumpcję dóbr nie wypływa (dosłownie) z miłości do na przykład Zofii. Filozofia całej gospodarki nie ma gospodarza. Przykład Zofii, konkretnego człowieka, wyraża pochodzenie z mądrości (sophia) tego słowa. Bezosobowa dystrybucja zasobami tworzy powiązany system przemysłu, rolnictwa, handlu i usługi. Popada w długi… Dobry tekst (czyli praca) nie może być długi.

 

Koniec

Wiek pary po latach sam, został nie do pary nam. Złamał przysięgę mał(o)żeńską, decyzją męską ręką podjętą. (Ob)rączka na wieki dana to wolność odebrana, która obręczą u szyi się stała. (Oświadczony wiek już jako) para świat napędzała. Rewolucję przemysłową zagazowała. Stan człowieka stał się lotny, a jego związek przelotny. Czysto chemiczny skład sfabrykował naturalny ład. Niespełnione obietnice wyparły autentyczną intuicję. Niezrealizowane oczekiwania dokonały roboczego (ro)zeznania. Zmieniały się ludzkie pojmowania oraz użytkowania. Praca wszystko usensowniała. Z pełną parą ruszył świat. Tak powoli ulatniał się energetyczny gaz. Jako produkt uboczny powstał w wyniku wypalania zawodowego. Nic nowego. W końcu zeszła z człowieka cała para. Skończył się kredyt zaufania. Pieniądze nie przyniosły fachowego uznania. Potrzeba amatorskiego i specjalistycznego po-jednania. Mało kogo stać na po-wołania: Pomocy!

Tania siła robocza determinuje ludzki los. Styl życia stał się stylizacją sposobu bycia. Nieprofesjonalny jakościowo i miarowo byt, przekwalifikowuje się na mod(ł)ę w spryt. Tani chwyt wiąże człowieka i zniewala w mig. Szybko, jak najszybciej leci po łebkach niekompetentnych i niepedagogicznych ciał na właścicieli. Prywatne osoby i publiczne instytucje nie przyjmują myślicieli. Masz robić, nie myśleć od niedzieli do niedzieli. Nic już nie dzieli. Dawne podziały zawodowo się zmasowały. Mistrzom w swoim fachu prawa do wartości- -owania i zawodowego nauczania się odmawia. Wielkomiejski ruch z kierunku dalszej industrializacji i urbanizacji prze-obraził się w afirmację niższej klasy. Społeczna inicjatywa ideologicznie uwikłana, ostatecznie została zdeklasyfikowana. Praca, która miała być miarą wolności człowieka, gdzieś ucieka. Podział (pracy) wyznaczał czas wolny od i do (pracy). Zbawiennym wypełniaczem bezkresnego czasu bezproduktywnego, jego wymiaru zdesakralizowanego, stała się wieczna konsumpcja. Radość spamowana. Społeczne rozwarstwienie zostało zrównane machiną korporacji do poziomu możliwości rozrywkowej teleportacji. Człowiek stał się nieuświadomionym niewolnikiem, trybikiem systemu. Jednostajnie chodzi jak w zegarku z domu do pracy i z pracy do domu. (Na)robi (się) jak dziki wół. Zezwierzęcenie godzi w ludzkie istnienie. Jak dalece pierwotna idea równości i wolności, którą miała przynieść praca, została wypaczona? „Arbeitmachtfrei”! Bój się Boga! Czy dzień pierwszy, ustanowiony jako dzień wolny (od pracy), będzie dniem ostatnim apokaliptycznej wizji pracy?

 

To nie koniec

Praca, jej geneza, rozwój i współczesne znaczenie (dla zrozumienia) wymaga czasu przyszłego. Niezwykle istotna w kontekście zachodzących zmian kulturowych jest analiza porównawcza czasu, z jego podziałem na czas pracy i czas wolny (od pracy). Wolność czasu po(st) pracy stała się po(st)wolna. Powolność tego słowa ma dwa znaczenia: fizyczne i praktyczne. W pierwszym czasowo-przestrzennym praca wykonana jest przy (nakładzie własnym) niewielkiej prędkości, czyli powoli. Tu (autorskie prawo) stanowi: idealną cechę społeczeństwa po-nowoczesnego, niejako nie-nowoczesnych. Wyrażają one nowy trend byciem slow. W praktyce powolność manifestuje tym-czasowy opór, będący jednoczesnym uleganiem wpływom, upływającej godziny szczytu modernizacji pracy. Awangarda jest strażą przednią tylnej części poprzedzającej ją roboty, która została przed nią, za nią już zrobiona. Zawsze pozostaje w jej tyle na etapie rozwoju od-tworzonego wzoru, (z)użytej konwencji, odmienionych intencji. Za rewolucję uznaje się (wy) krycie w pracy czasu jako wartości ekonomicznie wymiernej. Niewymierność czasowa została skompresowana do wymiaru pracy i wolnego. Od czasu tego – wynalazku (czasowego-roboczego) cały system temporalny zorganizowany został wokół pracy z myślą o płacy. Grała ona rolę instrumentu finansowego i pełniła funkcję narzędzia społecznego. Była podstawowym regulatorem i kontrolerem po-życia majątkowego. Pilnowała godzin, nadając im strukturę i sens roboczych dni. U celu charakter istnienia się zmienia. Specyfika kreacji spekulatywnej pracy przeciwstawia się ideałowi samorealizacji. Po czasie (pracy) przychodzi potrzeba wolnego. Budżet czasu nie wszystkim dawał wolność, dlatego podobnie jak minimum egzystencjonalne czy socjalne, ustanowiono minimum czasu wolnego dla człowieka zniewolonego. Zauważono, że po- -wolnym robi się szybciej. Zła dystrybucja czasu i wynikający z niej deficyt czasowy jakby został tym sposobem załatwiony. Pozostał problem bezrobocia. Czy taki stan bezrobotnego można nazwać czasem wolnego? Brak pracy, czyli sytuacja wymuszona nie jest zamierzona. Czynności czasu wolnego podlegają odmiennym zasadom od czasu tego bezrobotnego. Są one podejmowane dobrowolnie i bezinteresownie. Upływają na spokojnej kontemplacji dochodzącej do pławienia się w rozkosznych luksusach nudy. Bzdury?

 

Pracy brak

Jak potraktować pracę niezarobkową kobiet, sprawiającą przyjemność? Jako wesołą twórczość, dobrowolny wolontariat czy przestępczość, wynikającą z braku poczucia obowiązku składania świadczeń państwu? Skutki degradacji wszelkiej pracy poza zarobkowej widoczne są w postaci rozkładu więzi międzyludzkich, rozpadu społeczności i korozji życia rodzinnego. Jednoczesne wykonywanie czynności należących do różnych porządków podważa jasność podziału na czas wolny i czas pracy. Praca przestała być ciężarem, a stała się przywilejem. Cechą uprzywilejowanych stał się niedostatek czasu. Dzisiejsze warstwy społeczne o wyższym statusie, określane dawniej klasą próżniaczą, stanowią raczej klasę pracoholików. Ich narzekania na brak czasu są formą ostentacyjnej konsumpcji i popisywaniem się nowym bogactwem, jakim jest praca. Zjawisko pracoholizmu, nieznane wcześniej w szerszej skali społecznej, wykreowało modę na bycie zajętym, zapracowanym, zabieganym. Zarabiających stać na supersprzęt (do mierzenia czasu). Paradoksalnie nie mają jednak oni czasu, by go użyć. Czasu nie doświadczają, nie próbują, nie zaznają i nie czują. Oni tylko w czasie się orientują.

Transformacja struktur organizacyjnych i przemian w teorii modernizacji czasu spowodowała, że czas różnie nazywany (ponowoczesnym, postmodernistycznym czy poprzemysłowym) stał się czystą informacją. Wybiła nasza godzina, która jest mechaniczną daną. Życie w takim czasie jest ucieczką od tego, co istotne, w ruch i działanie, które jest tylko pozorne. Szybsze tempo związane jest z dostępem do różnych przywilejów. Natomiast warstwy z różnych powodów niepracujące, upośledzone i zmarginalizowane są czasem zatrzymane. Przepracowanych i niepracujących można podzielić na cierpiących z braku i nadmiaru czasu. Współczesne społeczeństwa żyją w dwóch różnych rytmach. W tym nieżywym, a wolnym problemem nie jest brak, lecz odwrotnie nadmiar czasu. Przyczynia się do tego kwestia skracania pracy i relatywnego wydłużania edukacji. A czas życia rośnie i rośnie. Rozwój cywilizacyjny pędzi z czasem (po)wolnym. Płatna praca zarobkowa daje i będzie dawała coraz mniej wolnego. Wolność staje się kurczącym lub nawet zanikającym wymiarem, w którym ustalana jest wielkość życia. Miejsce czasu wolnego, jako wartości cennej i poszukiwanej, zajmuje praca. Kiedy jej zabraknie, człowiek zmuszony jest do egzystowania w czasie (po)wolnym.

Czy czas wolny, dominujący, przejmie funkcje czasu pracy? Czy wobec kryzysu pracy zdoła ustrukturyzować życie jednostek, nadając mu nowy sens? Czy będzie źródłem tożsamości i poczucia godności człowieka? Czy będzie czynnikiem integrującym? Kim jesteś człowieku(!) – co robisz człowieku(!), kiedy pracujesz i kiedy nie pracujesz?

 

 

Przypisy:
[1] St. Brzozowski, Gloryfikacja pracy: myśli z pism i o pismach, Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków 1920.
[2] T. Olewicz, Filozofia i teologia pracy, Rada Naukowa Wojewody Opolskiego, Wojewódzki Ośrodek Informacji Naukowej, Technicznej i Ekonomicznej, Opole 1989.
[3] J. Szewczyk, Filozofia pracy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971.
[4] J. Tischner, Etyka solidarności oraz Homo sovieticus, Znak, Kraków 2005.
[5] J. Tischner, Wobec wartości, W drodze, Poznań 2001.
[6] P. Wójcik, Marksowsko-engelsowska koncepcja dezalienacji pracy, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1978.

Dodaj odpowiedź