Metka ma znaczenie. Rozmowa z Marią Humą, Prezeską Zarządu Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie
Anna Gregorczyk: Jaka jest świadomość konsumencka w Polsce? Czym kieruje się polski klient przy decyzjach zakupowych? Jakie kryteria bierze pod uwagę, kupując na przykład ubrania?
Maria Huma: Konsumenci w Polsce wciąż zwracają uwagę głównie na cenę, aczkolwiek z przeprowadzonych przez nas w 2010 i w 2013 roku badań (wśród 1000 internautów) wynika, że coraz więcej osób zwraca uwagę też na inne aspekty. Na przykład 40% badanych spotkało się z kupowaniem produktów i usług wytworzonych w sposób odpowiedzialny. Odpowiedzialna konsumpcja kojarzyła im się przede wszystkim z kupowaniem produktów bardziej przyjaznych dla środowiska (75%) oraz takich, których powstanie nie wiązało się z łamaniem praw człowieka (65%). Aż dwie trzecie badanych chciałoby się dowiedzieć więcej na temat społecznie i środowiskowo odpowiedzialnej mody. Ponad 50% badanych kupujących odzież, elektronikę, zabawki, żywność jest skłonna zapłacić więcej, mając pewność, że te produkty zostały wytworzone w sposób bardziej odpowiedzialny; 25% – o 5–10% więcej, a 20% respondentów – o 10–20% więcej za odzież wyprodukowaną etycznie, ekologicznie. Deklaratywnie nie wygląda to najgorzej. Nieco słabiej prezentują się faktyczne zachowania. Polacy zwracają uwagę na cenę, patrzą też na markę, na jakość produktów, ale wciąż zaopatrują się w sieciach handlowych i kupują produkty typu fast fashion – dostępne w dużych galeriach handlowych, gdzie moda zmienia się co sezon, ubrania są złej jakości, po pięciu praniach muszą zostać wymienione. Tak zwana szybka moda to trend, który przyszedł do nas z Zachodu, charakteryzuje się też tym, że wiele ubrań ląduje na śmietniku. Kupuje się ubrania zgodne z aktualną modą, które nie są ponadczasowe i nie pasują do wielu rzeczy. Większość rzeczy w naszej szafie to ubrania, w których nie chodzimy albo zakładamy je bardzo, bardzo rzadko. Jest to model biznesowy, który z ogromnym sukcesem jest kopiowany przez polskie firmy, w dużej mierze wzmacniany, kreowany przez reklamę, marketing.
AG: Dlaczego w Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, świadomość odpowiedzialności konsumenckiej jest na tak niskim poziomie?
Jesteśmy społeczeństwem na dorobku. Po zmianie systemu gospodarczego panowała duża swoboda, dozwolone były różne metody działania. Staramy się ten rynek ucywilizować, ale jest on wciąż młody i bardzo niedoświadczony.Dla polskich firm i menadżerów najważniejszy jest zysk. Nie widzą wartości dodanych, czyli kwestii ochrony środowiska, przestrzegania praw człowieka, rozwoju społecznego, czy to na poziomie lokalnym, czy w kontekście globalnym. Jeżeli takie inicjatywy w Polsce są podejmowane, to na zlecenie firm matek, czyli centrali z innych krajów. Potrzeba społecznej odpowiedzialności biznesu w Polsce nie jest tak silna jak na Zachodzie. Tam ruch konsumencki jest znacznie bardziej dojrzały, doświadczony, z historią. U nas wciąż się kształtuje. Na Zachodzie funkcjonuje olbrzymia ilość organizacji pozarządowych, zrzeszających konsumentów, obywateli, którzy domagają się od swoich firm, aby postępowały w sposób bardziej odpowiedzialny. Oczywiście duża część firm stosuje formułę odpowiedzialnego biznesu, ale jednocześnie ukrywa wiele szkodliwych działań. Dotyczy to firm wydobywczych czy z branży paliwowej, które nadal prowadzą inwestycje, łamiąc na przykład podstawowe prawa człowieka. Najczęściej dzieje się tak w Europie Wschodniej, Afryce, Ameryce Łacińskiej czy Azji, gdyż prawo międzynarodowe nie zostało dostosowane i nie odpowiada zjawisku ogromnego powiązania i globalizacji. Państwa nie radzą sobie z korporacyjną polityką, dochodzi do wielu nadużyć głównie w długich łańcuchach dostaw.Wciąż powstają kolejne kopalnie, fabryki, które nagminnie łamią prawa człowieka czy środowiska, w krajach takich jak Chiny, Bangladesz, Kam- bodża, Peru, Chile, w całej Afryce. Firmy starają się wdrażać odpowiedzialność społeczną biznesu, także dzięki ruchom konsumenckim, obywatelskim, ale jest to wciąż, nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie, bardzo niewiele. Powinna nastąpić jakaś głębsza zmiana.
Jeżeli zaś idzie o porównanie świadomości konsumenckiej w Polsce i na Zachodzie, to różnica jest na pewno duża. Myślę, że w takich kwestiach jak zdrowie i żywność różnica jest ogromna. Żywność zdrowa, ekologiczna, certyfikowana stanowi znacznie większy segment rynku niż u nas. Obserwuje się też na pewno większy poziom zaufania na przykład do certyfikatów. Polacy wciąż się boją jakichkolwiek regulacji biznesu, uważają, że za każdą inicjatywą, nawet non profit, kryje się jakieś drugie dno. Duża doza braku zaufania okazywana także nam, organizacjom działającym na tym polu, utrudnia funkcjonowanie.
AG: Jak wiele mogą zmienić konsumenci podejmujący świadome decyzje zakupowe, domagający się przestrzegania zasad fair play w produkcji? Czy może Pani podać jakiś pozytywny przykład istotnej zmiany pod wpływem zachowań konsumentów?
Ogromna kampania, ogromny ruch konsumentów, który wywodzi się i jest związany z Clean Clothes Compaign, działającej od 20 lat, domaga się od firm odzieżowych i obuwniczych większej odpowiedzialności i przestrzegania praw pracowniczych w całym łańcuchu dostaw. Dzięki tej kampanii wiele firm zwiększyło standardy działania. Firmy sportowe, takie jak Nike, Puma, Adidas, wdrożyły różne strategie odpowiedzialności. Problemy, które były widoczne 20 lat temu, jak praca dzieci, w dużym stopniu zniknęły. Nie wszędzie, nie we wszystkich krajach, ale z fabryk odzieżowych w większości ten problem zniknął. Firmy te wdrożyły etyczne kodeksy postępowania, przeprowadzają audyty. Oczywiście nie zawsze te działania przynoszą efekty.W znacznym stopniu świadomość firm jest większa, a sposób działania bardzo się poprawił w ciągu ostatnich 20 lat.
Widocznym efektem działań konsumentów, a także organizacji, firm, rządów, było to, co się wydarzyło po katastrofie w fabryce Rana Plaza w Bangladeszu – drugiej co do wielkości katastrofie przemysłowej na świecie. Reakcja opinii publicznej była bardzo silna. Firmy zdały sobie sprawę, że to one muszą wziąć odpowiedzialność za rozwiązanie problemu, że nie można zostawić rządu, fabryk samych z tym problemem, że jest to zbyt biedny kraj. Rezultatem tego było powstanie Porozumienia na rzecz ochrony przeciwpożarowej oraz bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu, które podpisało ponad 150 firm. Te firmy opłacają wiarygodnych inspektorów, którzy wykazują, jakie są podstawowe problemy w fabrykach, na przykład niewłaściwe zabezpieczenie łatwopalnych środków chemicznych czy brak wyjść ewakuacyjnych. Inspekcje ponad 2000 fabryk przemysłu odzieżowego – to przedsięwzięcie na ogromną skalę, jakiego jeszcze nie było w historii przemysłu odzieżowego – powinny wy- kazać, co można zmienić. Firmy mają zapewnić pieniądze na działania naprawcze. CCC i Kupuj Odpowiedzialnie, które jest człon- kiem CCC, będzie monitorować, czy te działania są wdrażane i czy idą w dobrym kierunku.
AK: Według Petera Singera, australijskiego etyka, nie ma istotnej etycznej różnicy pomiędzy zabiciem a dopuszczeniem do śmierci, w konsekwencji czego kraje rozwinięte są odpowiedzialne za ludzi z krajów najuboższych i ludzie, którzy zaspokoili swoje podstawowe potrzeby, powinni przekazywać jakieś darowizny najuboższym. Czy w tym kontekście nieetyczne jest kupowanie bardzo drogich produktów, skoro można kupić równie dobrej jakości zastępnik, tylko z inną metką? W tym kontekście ważne jest także to, że od ceny produktu nie jest uzależniona pensja ludzi pracujących przy jego wykonaniu – im droższe ubranie, tym więcej pieniędzy ląduje na kontach międzynarodowych korporacji.
Na pewno, co wykazało już wiele badań i raportów, za luksusem absolutnie nie idzie poprawa warunków pracy. Widać to choćby na przykładzie kampanii przeciw piaskowaniu jeansów. Proceder ten można by łatwo wyeliminować, a powoduje śmierć wielu ludzi, tylko po to, byśmy mieli jeansy, które wyglądają na znoszone (w Turcji, w Unii Europejskiej zakazane jest już piaskowanie jeansów). W ramach kampanii, którą kierowaliśmy do firm, najtrudniej było przekonać do zaniechania piaskowania właśnie marki luksusowe, łatwiej marki sieciowe, takie jak Zara, H&M. Nie jest tak, że kupując luksus i płacąc za niego więcej, w jakikolwiek sposób wspieramy pracowników. Owszem, powstają już firmy, które same plasują siebie w segmencie mody odpowiedzialnej, które są droższe, ale świadomie od samego początku postępują w sposób odpowiedzialny, etyczny, kontrolują swój łańcuch dostaw. Na Zachodzie rynek odpowiedzialnej mody jest już bardzo silny, i w Polsce jest coraz więcej takich firm, które mają bawełnę ekologiczną czy bawełnę fair trade, starają się szyć w polskich fabrykach. Wspieramy te firmy poprzez nasz poradnik, naszą bazę danych on-line „Dobre zakupy” (http://dobrezakupy.ekonsument.pl/) – tam publikujemy ranking firm, które starają się działać odpowiedzialnie. Pokazujemy, którym firmom to się udaje, w jakim obszarze i w jakim aspekcie.
AK: Ubrania często stają się najważniejszym elementem budowania statusu społecznego człowieka. W ten sposób bogaci demonstrują swoje bogactwo, a biedniejsi starają się ich w tym naśladować i zamiast na wiedzy czy mądrości swój status społeczny i kulturowy opierają na drogim samochodzie. Czy firmy odzieżowe wzmacniają tego typu tendencje? Czym to może grozić i jak temu przeciwdziałać?
Na pewno tak, jest to bardzo dobra strategia marketingowa i sposób na pozycjonowanie marki. Cały przemysł odzieżowy oparty jest na takim założeniu, że ubranie jest wyznacznikiem piękna, statusu itd. Wystarczy spojrzeć na magazyny modowe, modelki, by odnieść wrażenie, że naprawdę nie chodzi o coś, co ma nam zapewnić ciepło i bezpieczeństwo, że chodzi o coś, co jest substytutem naszego „ja”. Ubranie ma dać nam szczęście, piękny wygląd i jest ważniejsze od tego, co sobą reprezentujemy, jak postępujemy, co mamy w głowie. Na pewno na tym opiera się biznes modowy i tak naprawdę jego ofiarami są nie tylko pracownicy w krajach biednych, rozwijających się, ale i konsumenci w krajach bogatych. Reklama, marketing, celebryci, którzy są sponsorowani przez firmy odzieżowe, modelki, które mają wyglądać tak a nie inaczej – to wszystko jest z sobą silnie powiązane i nie wiadomo, od której strony należałoby to zmieniać. Dla mnie takie lansowanie mody u nas, w krajach bogatych, jest dużym problemem. Ilość ubrań, zmieniające się trendy, to nie jest tylko problem pracowniczy, ale też silny problem środowiskowy. Żeby wyprodukować odzież, trzeba zużyć wiele materiałów, zasobów, wody, chemikalia, a więc zanieczyszcza się środowisko, korzysta z zasobów skończonych. Na przykład bawełna jest produkowana na ziemiach uprawnych, które są bardzo ograniczone na świecie. W pewnym momencie trzeba się będzie opamiętać. Istnieje nurt, który kładzie nacisk na odpowiedzialność, modę ponadczasową, trwałą, na to, aby ubrania nie podlegały trendom, by można je było wykorzystywać na wiele sposobów. To jest tak naprawdę przyszłość mody i sposób na ratowanie Ziemi.
AG: Co jest teraz najbardziej palącym problemem, w który się Państwo angażują?
W tym momencie najbardziej angażujemy się w kwestię bezpieczeństwa fabryk – zwłaszcza w Bangladeszu, gdyż tam jest to największym problemem ze względu na sposób ich budowania. Są to niebezpieczne, wielopiętrowe baraki, ze szkła i metalu, fabryki śmierci, ponieważ do pożarów dochodzi tam kilka razy w roku, umierają w nich ludzie.
Drugim problemem są płace – i w Azji, i w Europie. Bez ich uregulowania, stworzenia podstaw do bardziej godziwych, uważamy, że nie zostaną uregulowane inne problemy, takie jak praca w nadgodzinach czy możliwość samostanowienia pracowników. Gdy te płace wciąż będą na niskim, graniczącym z głodowym poziomie, pracownicy będą czuli się jak niewolnicy i nie rozwiążą innych problemów. Staramy się ich mobilizować. CCC prowadzi nie tylko kampanię uświadamiającą, że jest taki problem, ale także stara się dać narzędzia i wsparcie pracownikom, by poczuli się bardziej umocowani, silniejsi, by walczyli o swoje.
Artykuł ukazał się w piśmie kulturalnym „Fragile” nr 1 (23) 2014.