Wystawa na miarę pomnika. Benedykt Jerzy Dorys „Sztuka portretowania czy realność dokumentu”

0
950

W zaszczytnym gronie Honorowych Obywateli Miasta Kalisza, wymienionych na stronie miejskiego Urzędu Miasta, brak urodzonych w tym mieście Adama Asnyka i Benedykta Jerzego Dorysa. O ile jednak wąsatemu poecie postawiono w centrum ujmujący pomnik na szerokim cokole, o tyle wybitny fotograf nie został tak dobrze potraktowany we własnym mieście. W sukurs tej sytuacji przyszła Galeria Sztuki im. Jana Tarasina, organizując pierwszą, dużą wystawę poświęconą osiągnięciom zmarłego w 1990 roku kaliszanina.

Urodzony w 1901 roku artysta, noszący wówczas nazwisko Rotenberg, swoją przygodę z fotografią rozpoczął w rodzinnym mieście jako nastoletni chłopiec. W wieku 28 lat otworzył w Warszawie zakład fotograficzny Photo-Dorys i w ten sposób pasja stała się jego zawodem. Świetnie prosperujące atelier przyciągało ówczesną elitę towarzyską i gwiazdy, które Dorys portretował ze znakomitymi efektami. Tworzył w manierze piktorialnej, dlatego większość jego przedwojennych portretów zmiękcza charakterystyczna „mgła”. Ponadto, fotograf wspaniale operował światłem w studiu i umiejętnie podkreślał atuty modeli. Po II wojnie światowej Photo-Dorys na nowo otworzyło swoje podwoje (ale już w innej siedzibie), nadal ciesząc się powodzeniem wśród zamożnych klientów, w tym także osób związanych z partią. Na marginesie tych działań sytuują się przesycone erotyką, w dużej mierze męskie, akty tworzone w latach 30. oraz fotografie abstrakcyjne inspirowane muzyką (przez samego Dorysa zwane „etiudami”). Atelier działało do drugiej połowy lat 80.

 

Materiały prasowe Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

 

Na początku lat 30. – jak gdyby mimochodem – Dorys wykonał w Kazimierzu Dolnym serię zdjęć, koncentrujących się przede wszystkim na życiu miejskiej biedoty żydowskiej, uważaną obecnie za jeden z najważniejszych polskich przedwojennych cykli fotografii dokumentalnej. Surowe, odarte z estetyzacji sceny stanowią ewenement w twórczości artysty, który traktował je raczej jako eksperyment i po wywołaniu filmów nie wykonywał odbitek, ponieważ – jak sam mówił –„nikomu te zdjęcia do niczego nie były potrzebne”. Cykl Kazimierz nad Wisłą ujrzał światło dzienne dopiero na wystawie w 1960 roku i natychmiast został okrzyknięty prekursorskim w historii polskiej fotografii.

Wspomniane cykle fotografii pojawiły się na wystawie w Galerii im. Tarasina. Wyboru zdjęć dokonał Krzysztof Jurecki. Odbitek użyczyły Biblioteka Narodowa oraz Muzeum Sztuki w Łodzi. Każda z instytucji wskazała na inny sposób ekspozycji prac, dlatego rozróżnienie, skąd są konkretne zdjęcia, nie nastręczało problemów. Po lewej stronie sali zaczynał się rząd ujęć w ramach, który obiegał całe sklepione pomieszczenie, prezentując prace z Łodzi, zaś po prawej stronie mieściły się gabloty z mniejszymi odbitkami, wypożyczonymi z Biblioteki Narodowej. Prace z Łodzi, oprawione pojedynczo, ukazywały sceny z Kazimierza Dolnego oraz portrety – między innymi Smosarskiej z lat 30. i późniejszy, jeden z najsłynniejszych, portret Wandy Wiłkomirskiej ze skrzypcami. Materiały w gablotach podzielono tematycznie na zdjęcia dzieci, portrety, ujęcia z Kazimierza nad Wisłą oraz akty.

Zestaw zdjęć, którego tematem jest nagie męskie ciało, wyróżnia się na tle „grzecznych” poprzedników. Nie jest tajemnicą, że Dorys fotografował akty kobiece – w filmie Marii Kwiatkowskiej mówił o nich otwarcie jako o „czystej formie ciała kobiecego”. O aktach męskich nie wspomniał. Wzmianki na ich temat pojawiają się dopiero w najnowszych tekstach dotyczących fotografa. Jurecki zauważa, że erotyzm męski w pracach Dorysa wywodził się ze zdjęć Clarence’a H. White’a i George’a H. Seeleya, choć trafniejszy jest trop Wilhelma von Gloedena i Wilhelma von Plüschowa. Przedstawiali oni pięknych chłopców w antycznej stylizacji (u Dorysa ten rodzaj stylizacji się nie pojawia), natomiast z ogromnym ładunkiem erotyzmu, którym akty kaliszanina emanują. Najczęstszy model Dorysa jest znany z imienia i nazwiska. To Aleksander Szymielewicz, zmarły w powstaniu warszawskim lekarz, który należał do grona partnerów Karola Szymanowskiego[1]. W jakim celu i dla kogo Dorys wykonywał jego akty? Ta kwestia pozostaje nadal zagadką.

 

Materiały prasowe Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

 

Mimo zaprezentowania znakomitego materiału kaliska wystawa pozostawiła spory niedosyt. Retrospektywa wymaga większej liczby eksponatów i bardziej przemyślanego ich rozmieszczenia, co niestety w Galerii im. Jana Tarasina nie do końca się udało – z prostego powodu: zabrakło kuratora. Ustalenie linii narracyjnej – tematycznej lub chronologicznej – z pewnością przemawiałoby na korzyść ekspozycji zdjęć. Większym mankamentem był jednak sposób ekspozycji zdjęć z Biblioteki Narodowej. Fotografie w gablotach leżały swobodnie, wyginając się raz w jedną, raz w drugą stronę. Przeszkodą tym razem okazały się zaporowe dla kaliskiej galerii kwoty, jakie Biblioteka Narodowa wyznaczyła za oprawienie prac w ramy. Mając do wyboru pokazanie odbitek w gablotach, ale bez jakiegokolwiek usztywnienia, albo niepokazanie ich wcale, dyrektorka galerii przystała na pierwszą opcję. Z powodu pieniędzy nie powiodły się także plany wydania obszernego katalogu. Nie udało się wypracować porozumienia pomiędzy spadkobiercą praw autorskich kolekcji, prof. Ludwikiem Dobrzyńskim, a galerią, zdaniem której ów zażądał zbyt dużych sum za publikację fotografii. Wystawie towarzyszy więc tylko broszura z tekstem Jureckiego Szkic do portretu. O koncepcjach w fotografii Dorysa. Szkoda, że Biblioteka Narodowa i prof. Dobrzyński nie zwrócili uwagi na dostępność tych fotografii w Internecie, choćby w serwisie Polona (działającym pod skrzydłami BN-u), gdzie każdy może obejrzeć zeskanowane fotografie Dorysa. Przygotowanie profesjonalnej wystawy ze starannie zaprezentowanym materiałem powinno leżeć w interesie obu stron. Możliwość konfrontacji z odbitką w oryginalnym rozmiarze jest bardzo cenna – obrazuje od podszewki warsztat pracy Dorysa. Zdjęcia, których gabaryty gubią się w Internecie, tutaj na wystawie prezentowane są w przynależnych im niewielkich rozmiarach i na podłożu z grubego papieru. Dzięki użyciu oryginalnego materiału widz zostaje zaproszony do wejścia w świat, gdzie obraz fotograficzny cieszył się większą atencją – co w szczególności dla młodszej publiczności może być intrygującym novum. Przez niedoskonałe wyeksponowanie zdjęć dane jest poznać także, jak czas obchodzi się z niegdysiejszymi pamiątkami.

Benedykt Jerzy Dorys, Sztuka portretowania czy realność dokumentu to wystawa z dużym potencjałem, ale nie do końca wykorzystanym. Porównanie jej do wyróżnienia, jakim jest dla Asnyka pomnik (skoro już trzymam się klucza kaliskiego), będzie sporą przesadą i złośliwością, ale jednak coś w tym jest.

 

Przypisy:

[1] Źródło: http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/0303299/030/ff/101/OEBPS/Text/section007.xhtml.

 

Benedykt Dorys, Sztuka portretowania czy realność dokumentu
11.06 – 19.07.2015
Galeria Sztuki im. Jana Tarasina
Plac Św. Józefa 5, 62-800 Kalisz
www.tarasin.pl

 

Materiały prasowe Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

 

Materiały prasowe Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

Dodaj odpowiedź