Chaos Osojnika

0
1352

Iztok Osojnik jest poetą słoweńskim urodzonym w 1951 roku w Lublanie. Studiował na uniwersytetach w Lublanie, Osace (doktorat z literatury porównawczej), Koprze (doktorat z antropologii historycznej). Jest zaangażowany w liczne przedsięwzięcia o charakterze literackim, bądź artystycznym. Nie sposób wymienić wszystkich jego zasług dla kultury słoweńskiej, począwszy od organizacji festiwali a na jego twórczości literackiej skończywszy. Wiosną 2012 roku był jednym z gości Festiwalu Kultury Słoweńskiej „Złota Łódź”. Nakładem wydawnictwa Instytutu Mikołowskiego, czyli współorganizatora powyższego wydarzenia, ukazał się wówczas wybór najnowszych wierszy słoweńskiego poety w tłumaczeniu Marcina Warmuza pt.: Spodnie na niebie. Spróbuję przyjrzeć się jego poezji w kontekście awangardowej twórczości poprzednio omawianego autora Srečko Kosovela >>

Pierwsze, co rzuca się w oczy to (jakżeby inaczej), forma wierszy. Jednak nie chodzi tu o dziwne eksperymenty strukturalne, czy konstrukcyjne. Osojnik zaskakuje czytelnika w przestrzeni wersu. Współczesna wersyfikacja, od powstania wiersza wolnego, nie obfituje w szczególne rozwiązania metryczne. Natomiast nawiązania do dawnych wierszy miarowych, dziś okazują się częstokroć passé, albo też uważane są za anachronizm, co swoją drogą zubaża lirykę jako rodzaj literacki. Wiersz wolny zdecydowanie zdominował współczesną poezję. Osojnik swój styl, w zakresie formalnym, opiera na znacznie rozbudowanych wersach. Autor Asteriska rozciąga wersy do granic możliwości, można by dodać do granic możliwości systemu prozodyjnego. Delimitacja wersów podlega nietypowym zasadom, o ile występują tu jakiekolwiek zasady. Teoretycznie rzecz biorąc, pauza prozodyjna jest jednym z czynników odróżniających prozę od poezji, i to od autora zależy, w którym miejscu ją wstawi. Od tej arbitralnej decyzji poety zależą znaczenia poszczególnych segmentów wiersza — tak powstaje przede wszystkim przerzutnia. Osojnik z tego prawa swobodnie korzysta, przez co wersy jego utworów sięgają kilkunastu zgłosek (najdłuższy wers w omawianym tomiku liczył 30 sylab). W wielu przypadkach nie wystarcza już przestrzeni między marginesami. Najlepszym materiałem drukarskim byłby dla niego wąski i długi arkusz papieru, na którym wers biegłby w nieskończoność. W związku z tym należałoby zwrócić uwagę na wspomnianą przerzutnię. Powinna ona odgrywać istotną rolę w przypadku, gdy poeta nie jest ograniczony ani rymem, ani metrum. Jednakże ów środek stylistyczny rzadko jest wykorzystywany w celach nadawania nowych znaczeń. Osojnik zdaje się nie zważać na elementarne zasady systemu wierszowego. Nie dzieje się to bynajmniej z braku znajomości sztuki poetyckiej. W takim razie rodzi się pytanie o cel tej struktury wersyfikacyjnej, a także o wartości interpretacyjne. Dlaczego poeta tworzy wiersze zbliżone do prozy? Warto nadmienić o zachowywaniu przez autora zasad interpunkcji, która utwierdza to wrażenie. Oto mamy przed sobą wiersz, który zapisany w jednym akapicie byłby całkiem spójnym utworem lirycznym prozą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, niepokojącego. Nic nie skłaniałoby do teoretycznoliterackiej refleksji. Pozostałby sam tekst, głównie jego treść, a nie układ graficzny jako element znaczony. Właśnie w tym tkwi sedno zamysłu twórczego. Może na tym polega cały eksperyment poetycki, gra z czytelnikiem, by zmusić go do szczególnego zastanowienia się nad tym, na c do tej pory mógł nie zwracać uwagi. Wyłania się kolejna cecha poezji autora Spodni na niebie: od czytelnika wymaga ona skupienia, uwagi oraz zaangażowania sił percepcyjnych.

Do powyższych wniosków uprawnia nas problematyka w twórczości słoweńskiego poety. Dałoby się ją określić — oczywiście bardzo uproszczając — dwoma kierunkami, to jest autobiografizmem i autotematyzmem. Należy zaznaczyć, że nie są to jedyne motywy, ale oba zdają się tłem, czy też punktem wyjścia do dalszych rozważań podmiotu lirycznego. W tym momencie interesować mnie będzie metatekstowość. W wierszu Mein Irisch Kind, wo weilest du? padają słowa, które stanowić będą motto tej części pracy: „Wiersz w wierszu”. Pisanie o pisaniu, a także nawiązania do hipertekstu świadczą o żywym zainteresowaniu poety materią słowa, eksperymentowaniu, przeobrażaniu formy, poddawaniu próbom techniki pisarskiej: „Myślałem, żeby specjalnie na tę okazję —/mam na myśli to czytanie, teraz —napisać wiersz, jasno/pokazujący, co moim zdaniem miałoby być wierszem, czy też moim wierszem.” (Specjalnie na tę okazję). Prawdopodobnie stąd biorą się nietypowe wersy, mające zwrócić uwagę czytelnika, przyzwyczajonego do łatwych w odbiorze struktur lirycznych, także w popularnych współcześnie wierszach niemetrycznych. Z resztą sam poeta pisze w Depresjach paryskich: „ostatnimi czasy obserwuję duży spadek jakości pisania.” Trudno nie uważać tych słów za odautorski komentarz. Autor co rusz wprowadza czytelnika w sam proces urzeczywistniania natchnienia. W najwyższym stopniu odczuwa się to w utworze Salisbury hotel, w którym osoba mówiąca w wierszu zwierza się z napisania wiersza, który przepadł. To znów rodzi wątpliwości o ontologicznej naturze poezji. Widać więc, że i dla Srečka Kosovela na początku XX wieku, i Iztoka Osojnika na progu wieku XXI forma jest istotnym problemem,  którego próby ujęcia prowadzą do odmiennych rozwiązań.

Drugi wspomniany motyw w poezji Osojnika, czyli autobiografizm przejawia się w dwuznacznej postaci. O ile poezja Kosovela miała w pewnej mierze zakres uniwersalny (przypomnijmy sobie jego wiersze polityczne), o tyle u Osojnika mamy do czynienia wręcz z ekshibicjonizmem. Niektóre jego wiersze przypominają bardziej wpis do pamiętnika („Grudzień. Zbliża się Nowy Rok. Niepokoi fakt, że zbliża się/również operacja kolana. […]”, Lublańskie zwady). Obok takich osobistych notatek, pojawiają się sceny z życia codziennego, zaobserwowane na ulicy, w restauracji („Człowiek schyla się, z kieszeni wypadają mu plastikowe/karty.”, Niebo nad Berlinem). W wierszu Niebo … po introdukcji przedstawiającej scenę rozmowy zagranicznych gości w jakimś „bistro”(może na berlińskim dworcu?), podmiot liryczny wypowiada takie oto słowa: „Z tego tworzyć współczesną poezję”. I zaraz dodaje: „A dlaczego nie?”. Zidentyfikowanie osoby mówiącej w tych lirykach przysparza wielu kłopotów. Kim jest „ja” liryczne: porte parole autora, czy jednak tylko kreacją? Pytanie pozostaje nierozstrzygnięte głównie ze względu na domniemany autobiografizm.

Kosovel do opisu świata używał metody „całkowania”. Objawiało się to w jego utworach m.in. poprzez wykorzystywanie gry skojarzeń, ciągów asocjacyjnych, czy załączaniu fragmentów tekstów (pop)kultury, cytacji. Współcześni poeci chętnie sięgają po podobne środki wyrazu a twórczość Osojnika jest tego sztandarowym przykładem. W epistolarnym posłowiu Daria Pavlič przywołuje literacki termin strumienia świadomości, zaznaczając, że w przypadku Osojnika bardziej sprawdziłaby się metafora „śniegowej kuli świadomości”. Podejdźmy do sprawy bardziej dosłownie, co zobrazuje trafność drugiego pojęcia. Otóż strumień ewokuje coś spójnego, zwartego, o paradoksalnie uporządkowanych cząsteczkach, stanowiącego skondensowaną energię. Tym charakteryzowałaby się poezja Kosovela. Kula śniegowa zaś to niekontrolowana siła, zbierająca i zlepiająca wszystko, co stanie na jej drodze; to chaos i bałagan; miesza w sobie wszystko bez hierarchii, bez wyjątku. W wierszu Depresje paryskie padają znamienne słowa: „Myślę, że mam jakiś estetyczny napad, jakieś poczucie porządku/chociaż sympatyzuję z chaosem, anarchią”.

Dla Kosovela chaos był emanacją braku rozumu — całkowanie to przecież metoda matematyczna — a Kosmos uporządkowaniem pyłków wszechświata. Natomiast Osojnik chaosu używa do konstruowania swoich wierszy; chaos determinuje jego twórczość. „Jego poezja jest lustrem chaotycznego świata, dlatego sama jest także chaotyczna” (Daria Pavlič). Klasycy bali się „nowego”, gdyż kojarzyli to z zerwaniem z tradycją, z zasadami status quo, z rewolucją i anarchią, czyli z chaosem. Chaos pojmowali jako brak rozumu, ducha — jako triumf sił zła. Nie znaczy to, że Kosovel, awangardzista i lewicowiec był klasykiem, ale jego „z Chaosu w Kosmos” wygląda jak wspólny mianownik filozofii klasyków. Tym różnią się ci dwaj krajanie, że Osojnik odzwierciedla chaos świata, a Kosovel próbował go zniwelować.

Kolejną metaforą służącą opisowi twórczości lirycznej słoweńskiego poety jest zupa fanesca. Taki tytuł nosi jeden z wierszy. Alenka Jovanovski pięknie i metaforycznie objaśnia w posłowiu, czym jest zupa-wiersz. Jednakowoż niby-kucharski przepis potęguje wrażenie bałaganu myślowego autora. Bo czyż nie okaże się ta potrawa zbyt ciężkostrawna, jeśli powrzuca się do jednego gara niepasujące składniki. Tak wygląda wiersz Osojnika, w którym pojawiają się motywy globalizacji, konsumpcjonizmu, wypływa problem antysemityzmu, obozów koncentracyjnych, a wszystko to okraszone jest obscenicznym erotyzmem w stylu: „[…] zwiotczały członek wyślizgujący/się z przemoczonej pochwy […]” (Spodnie na niebie). Stosując powyższe techniki, można łatwo wpaść w niebezpieczne rejony poetyckiego bełkotu. Oddając sprawiedliwość poecie, należy zaznaczyć, że oryginalna metoda Osojnika przynosi całkiem pozytywne efekty w wierszach opisujących kondycję człowieka w czasach płynnej nowoczesności (doskonały i przerażający zarazem wiersz Niebo nad Berlinem) Może kluczem do interpretacji tych utworów są myśli Zygmunta Baumana, twierdzącego, że cierpienia ludzkości w XXI wieku biorą się z nadmiaru?

Na szczęście są w tym skromnym wyborze wierszy, utwory dające wytchnienie dla nadwyrężonych sił percepcyjnych czytelnika. Należy do nich Oda do łani, która rozpoczyna się, a jakże!, autotematycznie: „To jest najtrudniejszy wiersz, bo traktuje o łani.”. W W oczekiwaniu na deszcz pojawia się malarski opis chwili przed burzą. Na zakończenie wypadałoby wyjaśnić na jakiej podstawie zajmuję się komparatystyką, zestawiając twórczość, bądź co bądź, odległych poetów. Poza tym, że obaj pochodzą ze Słowenii, są związani z Lublaną, to Iztok Osojnik zajmował się poezją swojego rodaka, którego nazwisko pojawia się tu i ówdzie w jego wierszach, bo w końcu „poezja Kosovela daje temu całkowity wyraz” (Supermarket).

Dodaj odpowiedź