List od redakcji
fragile nr 1/2011 (11)
Jeżeli kolekcjonerów szczególnie interesują przedmioty rzadkie i osobliwe, to trzeba przyznać, że historia przewrotnie z nich zakpiła, skoro właśnie ze względu na te cechy stali się obiektem badań i referatów na Kongresie Psychiatrów i Neurologów w 1953 roku. Jak podsumowuje ówczesne osiągnięcia naukowe Pierre Cabanne, autor książki Wielcy kolekcjonerzy, „kolekcjonerstwo uznaje się za przejaw stanu neurotycznego i należy przyjąć, że kolekcjoner jest człowiekiem chorym, owładniętym silnymi natręctwami”. Wnioski badawcze księżnej Marii Bonaparte, która odważyła się powiązać kolekcjonerstwo z erotyzmem analnym, komentuje jako… dość zaskakujące, ale wartościowe. Księżna skoncentrowała się zapewne na ekstremalnej sile potrzeby posiadania i niechęci pozbywania się jakiegokolwiek okazu kolekcji, a niejednokrotnie nawet samego jej prezentowania. Nie jest to jednak słuszne podejście. Wydaje się rażącym uproszczeniem sprowadzenie tej pasji do tak prostych tendencji, a odnoszenie wyżej cytowanych słów do zasłużonych dla kultury kolekcjonerów należy uznać za wielce krzywdzące.
Kolekcjonerstwo to proces twórczy. Stanowi przemyślaną działalność, w której jest miejsce na wyrażenie siebie, wykorzystanie swojej wiedzy, zdolności, na transgresję – wypełnianie jakiejś misji, wyjście poza własne „ja”. Spójrzmy chociażby na wypowiedzi publikowane w niniejszym numerze „Fragile”. Cezary Pieczyński stwierdza: „Kolekcjonowanie jest dla mnie (…) rodzajem intelektualnej przygody i permanentnej potrzeby poszerzania horyzontu poznawczego. Nie wystarczy posiąść, trzeba o obiekcie i jego twórcy wiedzieć jak najwięcej, i stale kształcić oko”. Małgorzata Smagorowicz konstatuje natomiast: „Zawsze staram się o prace, które są dla mnie ważne z powodu pewnego motywu, klucza. (…) Bardzo często zastanawiam się nad tym, co robię i jaki jest tego sens. (…) Kolekcja ma zmierzać w konkretnym kierunku, którego na razie chciałabym nie zdradzać”. Już z tych dwóch cytatów wyłania się zupełnie inny obraz kolekcjonera, niż postulowali wspomniani wyżej badacze. Kolekcja jako autorski projekt, wymagający rozwoju i kształcenia – to idea, której ucieleśnieniem może być wybitny zestaw dzieł, istotny (a może wręcz rewolucyjny) dla refleksji o kulturze.
Zbiór prezentowanych tekstów to w dużej mierze analiza kolekcjonerstwa związanego z rynkiem sztuki. Piszemy o zafascynowanych „metafizyką przedmiotu” reżyserach teatralnych, o bibliofilach poszukujących nie tylko najbardziej niezwykłych książek, ale i metafor, różnorodnych opisów człowieka w świecie, potrzebnych do pełniejszej egzystencji w ponowoczesnej rzeczywistości, a także o zaskakującej kolekcji płyt muzycznych, które nigdy nie zostały nagrane. Kolekcjonowanie zatem może dotyczyć również iście subtelnych bytów. Ich kolekcjoner, niekoniecznie obłąkany, musi mieć także wyjątkową duszę.
Zapraszam do lektury,
Anna Gregorczyk