Najnowsza wystawa Piotra Wysockiego w bytomskiej Kronice Granica. Krzyż. Przejście to sugestywna opowieść o polskiej rzeczywistości, podglądana bystrym okiem artysty. Projekt powstał we współpracy z białostockim Arsenałem, gdzie po raz pierwszy miał swoją premierę. Składa się z trzech filmów wideo, które opowiadają o pozornie odmiennych tematach – smoleńskim krzyżu, przejściu granicznym oraz o wojskowym z małej wsi Popowice, który służył w Armii Radzieckiej. Wbrew pozorom, tematykę tych obrazów jednoczy „głęboka, opresyjna więź łącząca jednostkę z państwem”, która wyznacza określone role społeczne, jak czytamy w ulotce wystawy. Państwo staje się tutaj żywą materią, kształtującą tożsamość jednostki, uwikłanej w system, z którego nie może lub nie chce się uwolnić. Projekt Wysockiego zostaje wzbogacony o historię powstawania filmów wideo, co stanowi jego integralną część i pozwala widzowi jeszcze bardziej zaangażować się w oglądane obrazy, już wcześniej obecne w jego świadomości.
Instalacja Krzyż (2010-11) składa się z małych monitorów, ułożonych na kształt chrześcijańskiego symbolu religijnego, na których wyświetlane są filmy nakręcone przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej i podczas pogrzebu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Wysocki realizacje wykonał razem z Mieczysławem Zielińskim, którego poznał w kwietniu ubiegłego roku na Krakowskim Przedmieściu. Zieliński jest filmowcem-amatorem i byłym harcerzem, a jego zdjęcia wypełniają praktycznie całość instalacji. Wizualnie robi ona ogromne wrażenie – krzyż skonstruowany z kawalkady ruchomych obrazów i dźwięków całkowicie zmienia percepcję jego archetypicznego rozumienia. Krzyczący ludzie, histeria przeplatana modlitwą i skupieniem oraz agresja wypełnia go po brzegi, a on sam staje się symbolem politycznych i społecznych przepychanek, które z uduchowieniem czy religijnością nie mają nic wspólnego. Instalacja Wysockiego obnaża w pełnej krasie mentalność polskiego społeczeństwa, nacechowaną hipokryzją, quasi-wartościami, interpretowanymi przez swój indywidualny pryzmat, oraz piętnem historii, której blizna jest za każdym razem nerwowo rozdrapywana przy okazji narodowych tragedii.
Granica (2010) stara się tymczasem rozwikłać problem uwięzienia w tak zwanym „układzie sił”. Ten zrealizowany skromnymi środkami obraz ma niesłychaną siłę oddziaływania. Oko kamery ślizga się po przejściu granicznym pomiędzy Polską a Ukrainą. Jej „wzrok” jest bardzo uważny, aktywny, wręcz fetyszyzujący. Towarzyszy celnikom penetrującym bagaże podróżnych. Widz dostrzega szmuglowane paczki papierosów, rozszarpywane tapicerki samochodów czy damskie torebki brutalnie przeszukiwane przez funkcjonariuszy. Twarze bohaterów Granicy nie wyrażają żadnych emocji, są równie martwe jak zarekwirowane obiekty. Widz, oglądając ten przejmujący film, przyjmuje mimowolnie pozycję perwersyjnego podglądacza, który obserwuje każdy najmniejszy gest czy przedmiot z nieukrywaną fascynacją. Patrzy i nie czuje cienia wstydu. Obraz zdaje się podkreślać moc sprawczą człowieka w definiowaniu, tworzeniu i utrwalaniu granic, które mają stać się dla niego wentylem bezpieczeństwa. Z czasem okazuje się jednak, że stają się opresją, pułapką, w którą raz za razem wpada, boleśnie odczuwając zarówno swoje zwycięstwo, jak i upadek. Słowo „granica” sugeruje semantyczny dystans, który Wysocki próbuje przełamać obrazem. Koszt tego zabiegu jest jednak wysoki – przekroczenie jednej granicy wzbudza podskórną potrzebę budowania kolejnych. System to twór zamknięty, choć jednocześnie ruchomy, z którego nie ma wyjścia.
Przejście (2010) jest rozbudowaną opowieścią o Jarosławie Fuksie, który mieszka w małej wiosce Popowice na granicy polsko-ukraińskiej. W młodości służył w wojskach radzieckich, a jego kariera zakończyła się wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Fuks jest artystą – wykonuje barwne rysunki na kalkach, które stanowią jego osobiste archiwum najbardziej newralgicznych scen młodości. Przysięga, wojsko, walka za socjalistyczną ojczyznę wypełniają sterty urokliwych obrazków, które okazują się być „kalkami – przekładkami albumu kombatanta, jakich powstały w ZSRR miliony” – pisze Agnieszka Tarasiuk o twórczości Piotra Wysockiego1. Widz filmu jest świadkiem „przejścia” Fuksa w stan żołnierza walczącego za ideał ukochanej ojczyzny, ciągle obecny w jego świadomości. Kombatant zakłada mundur wojskowy, goli się, obcina włosy. Przeistacza się z niepozornego, podstarzałego mężczyzny w cząstkę historii, której już nie ma, która się zdezaktualizowała i przewartościowała, stając się obcym terytorium, gdzie dla Fuksa nie ma już miejsca. Nieuchronne uczucie pustki i pewnego rodzaju symbolicznego, finalnego zamknięcia wyłania się z oglądanego obrazu, który niepokoi swoim bezwarunkowym uwikłaniem w patriotyczną ideologię, będącą tak naprawdę mitycznym tworem przetwarzanym przez płynną historię.
Piotr Wysocki dokonuje bolesnego rozliczenia ze strukturą państwa, w którym nie ma jedności oraz poczucia wspólnej tożsamości. Raz za razem wyrastają granice, podziały czy konflikty, rodzące sprzeciw i kolejne bariery. Herman Hesse zauważył, że wszędzie panuje zbiorowość, lecz w żadnej z nich nie ma swobody czy wzajemnego szacunku, a każdy jej rodzaj jest tworem zrodzonym z przymusu, lęku, strachu oraz historii, która kryje w swoim wnętrzu zgniliznę i upadek. Myśl ta może stać się komentarzem podsumowującym projekt Wysockiego, który wytrącając widza ze stanu błogiego spokoju, wrzuca go na ruchliwe skrzyżowanie, gdzie każda droga prowadzi ostatecznie do świadomego zniewolenia.
Artykuł ukazał się w piśmie kulturalnym „Fragile” nr 2 (12) 2011.
Przypisy:
1 http://www.obieg.pl/prezentacje/20834 (data dostępu: 01.06.2010).