Powieściowe cząstki nowego typu
Trylogia, czyli o dziejowej karuzeli
Entropia jest drugą częścią trylogii łemkowskiej Maroša Krajňaka. Cześć pierwsza – Carpathia – ukazała się na początku 2015 roku, tłumaczenie części trzeciej pojawi się niebawem. Określenie „trylogia łemkowska” nie pochodzi od autora, jest bonusem od wydawcy, który w ten sposób przedstawia wagę tematu, wymagającego rozpisania na trzy tomy. W twórczości słowackiego pisarza ten główny temat jest jednak ukryty pod pewnym kostiumem – można go nazwać baśniowym lub surrealistycznym, który zmienia świat przedstawiony w serię zdarzeń i obrazów bez logicznego przebiegu i logicznej konstrukcji, towarzyszących głównemu wątkowi Entropii, jakim jest bieg dwóch bohaterów – Buka i Forla – przez Karpaty oraz próba odkrycia prawdy na temat pewnego kata.
Entropia jest popisem tej surrealistycznej „kostiumologii”. W Carpathii na pierwszy plan wysuwa się historia Łemkowszczyzny, wysiedleń, pogromów; to powieść o krainie, która spłynęła krwią, o pograniczu słowackim, ukraińskim i polskim jako o geograficznej przestrzeni do dzisiaj noszącej ślady wojny. W drugiej części „trylogii łemkowskiej” pojawia się zupełnie inna perspektywa opowiadania – bardziej zdystansowana, ulokowana ponad Historią; to perspektywa kolejnych pokoleń, które podejmują próbę dotarcia do prawdy o przeszłości lub jakimś jej wycinku. Podróż Buka i Forla jest właśnie tego rodzaju próbą. Autor wyposaża swoich bohaterów w zdolność do szybkiego przemieszczania się oraz w pewną dodatkową umiejętność, jaką jest współspojrzenie. Dwaj główni bohaterowie Entropii patrzą wspólnie na to, co dzieje się podczas ich podróży, potrafią spojrzeć na te zdarzenia z góry, dosłownie unoszą się nad nimi, oglądają je tak jak Bóg obserwujący zachowanie ludzi w theatrum mundi. To bardzo ciekawy fabularny koncept, który pozwala zawiesić czasową logikę następstwa i opowiadać bardziej swobodnie, pokazywać inne wymiary zdarzeń i odkrywać inne sensy. Współspojrzenie to także dobra nazwa dla praktyki interpretowania przeszłości. Przeszłość interpretowana jest wspólnie, czasem wymaga negocjowania win i udziałów w określonych zdarzeniach. Te negocjacje odbywają się zazwyczaj na terenach pogranicz, gdzie ściera się z sobą kilka historycznych wykładni, które strzegą swojej integralności i sensowności w obrębie danej kulturowej czy – ściślej – etnicznej narracji. W takich miejscach perspektywa współspojrzenia jest konieczna, choć trudna do osiągnięcia.
Miejscem pogranicznym, gdzie znajduje się klucz do tajemnicy zdarzeń opisanych w Entropii, jest wieś Kurdybanywka. Właśnie tam zmierzają Buko i Forel, to telos ich wędrówki. Kurdybanywka jest Ultima Thule – granicą poznania, możliwością odkrycia czegoś, co można byłoby uznać za prawdę (s. 52–53). Ta wędrówka to jednocześnie pościg. Ściganym jest Pepo – reinkarnacyjne wcielenie kata, który jako pierwszy oddał strzał w stronę sąsiadów żydowskiego pochodzenia (pochodzenie nie jest wskazane wprost w powieści, ale możemy się go domyślić). Na drodze do prawdy bohaterowie spotykają Pomarańczowego Mnicha, widmo Maksyma Sandowycza, śpią na Dniestrze podtrzymywani przez ryby i przebrani w stroje Jezusa, są świadkami totalnej wojny zwierząt, biegną przez trzęsawisko krwi i spotykają człowieka, który zna „algorytm ludzkości” – to tylko wybrane zdarzenia z książki. Z każdym kolejnym rozdziałem akcja nabiera tempa i staje się bardziej surrealna, obrazy zmieniają się tak szybko jak podczas obrotów karuzeli. „Powstaje chaos i nikt w tej przestrzeni nie wie, co jest prawdziwe, a co [jest] tylko wrażeniem, które przekracza rozpaloną rzeczywistość” (s. 144).
Czas, kiedy nastała osobliwość
Rozpad materii, czyli entropia, zachodzi jako reakcja łańcuchowa, jest następstwem jakiegoś procesu, wynika z niego. Podczas tej reakcji emitowana jest energia, której nie da się kontrolować, rozchodzi się ona swobodnie, niszczy i spala wszystkie napotkane cząstki materii. W powieści Krajňaka rozpadu też nie da się kontrolować, jednak ten proces nie ma logicznego przebiegu, zdarzenia nie wynikają z siebie, nie łączy je relacja przyczyny i skutku ani relacja motywacji. Rozpadowi ulega wyobrażenie, nie tylko materia. Świat powieściowy składa się z obrazów i niepowiązanych z sobą wydarzeń, jest mnóstwo wątków pobocznych i intertekstualnych odniesień, takich jak aluzje do malarstwa Rothki czy powieści Nadchodzi osobliwość (wyd. pol. 2013) Raymonda Kurzweila. W Entropii „kształt życia rozpadł się na cząstki nowego typu” (s. 198) – takie właśnie zdanie pojawia się na przedostatniej stronie powieści. Nastąpiła całkowita defragmentacja całości uznawanych za spójne, logiczne i trwałe, takich jak na przykład narracje historyczne. Miejsce całości zajęły dziwne, nierealne obrazy, powieściowa fantastyka, która budzi zdziwienie, a czasem niepokój.
W Entropii obraz także ulega rozpadowi, przy czym jest to szczególny rodzaj rozpadu – to rozpad sensu, oddzielenie symbolicznego znaczenia od przedstawienia wizualnego. Obrazy u Krajňaka wymykają się interpretacji, są ornamentem, który wypełnia przestrzeń książki, nie pogłębiając jej treści. Posłużmy się przykładami. W siódmym rozdziale powieści pojawia się opis krateru, w którym próbują zgromadzić się obłoki, zmęczone „imperatywem lotu ponad kontynentem” (s. 54). Miejsce jest jednak strzeżone przez bociany i obłoki nie mogą odpocząć w tym kraterze. Zwierzęta tkają przezroczystą sieć ze swojej śliny i w ten sposób chronią okolicę przed zachmurzeniem. Czytelnicza konkretyzacja tego fragmentu to zabawa wyobraźni. W Entropii tego rodzaju okazji do zabaw jest mnóstwo. W większości przypadków to tylko zabawy, ponieważ nie daje się przypisać tym obrazom jakiegoś symbolicznego znaczenia w wyraźny sposób korespondującego z tym, co dzieje się w powieści. Innym przykładem pożywki dla wyobraźni jest obraz miasta wykuwanego w kamieniu przez kruki. Nie znamy nazwy miasta; jest ono przystankiem na drodze Buka i Forla. Mit o jego powstaniu wiąże się z fantastycznym zdarzeniem. W dziele Krajňaka jest wiele opowieści o prapoczątkach – opowieść o krukach to jedna z nich. Świat przedstawiony opiera się na fundamencie ludowej wyobraźni magicznej, ożywiającej to, co nieożywione, posługującej się metaforami w celu wyjaśnienia jakichś zjawisk czy zdarzeń, ujmującej świat jako przestrzeń ścierania się sił dobra i zła lub tego, co widzialne, oraz tego, co ukryte.
Ta ludowa mitologia, pełna działających jak ludzie zwierząt, przedstawiająca zdarzenia nie zawsze w sposób sensowny i logiczny, łączy się w powieści z poetyką snu i wizji. Pojawiające się w niej postaci nie są postaciami „z krwi i kości”. Pepo, którego ścigają główni bohaterowie, jest wcieleniem kata wojennego w postaci cienia (sic!), obdarzonego zdolnością bardzo szybkiego przemieszczania się. Tę zdolność uzyskał dzięki piciu wywaru z siekiery. Wychudły Schizofrenik – postać, która zleciła misję Bukowi i Forlowi – pojawia się i znika, potrafi przepowiadać losy głównych bohaterów i ostrzegać ich przed pułapkami. Ciekawa i trudna do scharakteryzowania jest postać Pomarańczowego Mnicha, który przedstawia się jako wnuk Bohdana Ihora Antonycza – pisarza ukraińskiego pochodzącego z Łemkowszczyzny. Mnich potrafi wywołać burzę, posiada wiedzę na temat planet; jest mędrcem, magikiem i prorokiem w jednym. Wszystko wokół niego ma jaskrawy pomarańczowy kolor – tego samego koloru był ogień wypalających się łemkowskich domów (s. 82). To kolor, który drażni zmysły, jednocześnie je pobudzając, może oślepiać, ale może też przyciągać wzrok, jego intensywność silnie oddziałuje na patrzącego. Poetyki surrealne w sztuce (malarstwie, literaturze itd.) kładły nacisk na ewokacyjną moc obrazu, oddziałującą na zmysły, powodującą czyste doznanie estetyczne, nieskażone myślą, interpretacją czy analizą formalną. W powieści Krajňaka pojawia się dużo surrealnych elementów, które wyżej zostały określone jako pożywka dla wyobraźni. Te elementy nie są tylko tłem akcji, jednak nie mają wpływu na jej przebieg. Są autonomiczne, to znaczy niezwiązane ściśle z wątkami fabularnymi o progresywnej dynamice (fabuła powieści dzieje się; obrazy po prostu są). Entropia to książka złożona z przedstawień osobliwych, dziwnych i nierealnych, opierająca się na ludowej zdolności do myślenia magicznego, w którym budowie zawsze towarzyszy jakiś rozpad, a rozpadowi – możliwość odbudowy. W tej powieści logika została zawieszona, powieściowy świat otwiera się dla widm, materializacji wspomnień z przeszłości, snów i przepowiedni o entropii(ach).
Sitcom w technikolorze
W książce Krajňaka historia obecna jest nie w postaci opowieści, ale w postaci śladów, czyli niepełnych uobecnień. Wspomina się o pożarach łemkowskich domów, o przesiedleniach Łemków podczas Akcji „Wisła” i o tworzonych dla nich obozach pracy, o Maksymie Sandowyczu – duchownym prawosławnym, pochodzącym z Łemkowszczyzny; podróż Buka i Forla to w istocie pościg za zbrodniarzem wojennym. Dzięki temu, że te wszystkie historyczne nawiązania nie dominują jako główny przedmiot narracji, powieść działa jak przekaz podprogowy – śladowe wątki historyczne głębiej zapadają w pamięć. Entropia zdominowana jest przez surrealne obrazy, ale nie traci związku z rzeczywistością, w której ciągle produkowane są kolejne interpretacje oraz wizualizacje życia i historii, takie jak seriale.
New Galicia No. X to sitcom opowiadający o grupie dekarzy, który zaczyna wyświetlać się w głowie Buka. Wśród nich znajdują się na przykład Bolek i Lolek – już „[d]ojrzeli, noszą wąsy, brody, łysiny i protezy zębowe, mają żony i dzieci. Aktorsko wszakże nadal są doskonali, zresztą po to tu są. Dlatego casting do sitcomu przeszli śpiewająco, od razu dostali role” (s. 155). Pochodzenie bohaterów tego sitcomu nie jest przypadkowe – występują razem Polacy, Ukraińcy, Czesi i Łemkowie. Od czasu do czasu pojawiają się niewybredne żarty nawiązujące właśnie do narodowości. Dorośli Bolek i Lolek okazują się antysemitami. Ten serialowy fragment powieści Krajňaka ma charakter parodystyczny. Ostrze parodii skierowane jest w stronę narodowych kłótni o ziemie i interpretacje historii tych ziem. Galicja to symboliczny ośrodek tych wszystkich sporów, także miejsce, gdzie przymusowe schronienie uzyskiwali uchodźcy i przesiedleńcy (w tym Łemkowie).
Cała Entropia jest w pewnym sensie serialem – serią obrazów, które trzeba obejrzeć, a następnie zestawić z sobą i w ten sposób stworzyć jakąś opowieść. W książce spójnej opowieści jeszcze nie ma; są raczej strzępki fabuły, pozostałości po jakiejś entropii. Historia podlega tutaj przesłonięciu; wydobywane i umieszczane w surrealnej scenerii są tylko wybrane zdarzenia, postaci i miejsca zdarzeń. Krajňak nie przedstawia historycznej panoramy, jaką może sugerować określenie „trylogia łemkowska”, nie dokonuje artystycznego przeglądu przeszłości, nie rozdrapuje zbyt mocno ran i nie wskazuje winnych tych ran. Wybiera zupełnie inną strategię opowiadania. Przedstawia wszystko w technikolorze, nasyca świat intensywnością, która jest obca narracjom historycznym, dokumentalnym, skupionym na rejestrowaniu faktów i ich interpretacji w określonym kontekście. Ta intensywność jest jakością świata przedstawionego i języka; powstała jako resztka energii po rozpadzie jakiejś całości, spójnej opowieści; charakteryzuje też sposób działania bohaterów (bieg Buka i Forla, szybkość Pepa). Zdarzenia z powieści „przekraczają rozpaloną rzeczywistość”, nie są realne, ale przedstawiają realne procesy: zmianę, rozpad, budowę, rozwój, pęd. Pozostaje nam tylko śledzić i interpretować te procesy – tak jak śledzi się i interpretuje bieg fabuły z mnóstwem zwrotów akcji.
Maroš Krajňak, Entropia, tłum. Miłosz Waligórski, Książkowe Klimaty, Wrocław 2015.
')}