Rozmowy przy kawie i winie, czyli wspomnienia o zeszłorocznej konferencji „Kultura wykluczenia? Wykluczenie społeczno-ekonomiczne” (Kraków, listopad 2014)

Joanna Hańderek: Wykluczenie jest pojęciem, które nie tylko zrobiło furorę ostatnimi czasy i stało się niemalże pojęciem wytrychem, ale to również który niesie w sobie wiele problemów społecznych, wiążących się między innymi z problemami sztuki. Tym samym można spytać, czym jest sztuka. Czy sztuka zawsze wiąże się z tworzeniem czegoś, co jest nowatorskie, co przekracza granice, co wprowadza nowe wartości? Wedle Waltera Benjamina, który swoją drogą zmagał się z problemami finansowymi, sztuka z aurą z jednej strony wymaga zrozumienia tradycji, tworzywa, w którym się dokonuje, z drugiej strony rozpatruje on sztukę jako wychodzenie z tego, co już było, w zupełnie nowe rejony. Można zatem pytać, czy sztuka zawsze jest tym tworzywem, w którym artysta kreuje nowe wartości, a przez to przekracza granice.

Natalia Kućma: Benjamin dobrze to ujął. Z jednej strony mamy sztukę, która wymaga przygotowania, możemy się zachwycać na przykład pięknem jakiegoś obrazu, ale jednocześnie inaczej spojrzymy na niego, wiedząc, że jest to Ukrzyżowanie, i zrozumiemy go z całym bagażem mitologii chrześcijańskiej. Z drugiej strony mamy sztukę „niemuzealną”, jak street art czy muzykę industrialną, która także wymaga edukacji, ale zupełnie innego rodzaju, przekraczającej klasyczne koncepcje w stylu Waltera Benjamina.

J H.: No dobrze, jeśli sztuka wymaga wyedukowania, to znaczy, że musimy wejść w jakieś kategorie, nauczyć się widzieć, nauczyć się słuchać, żeby potem w pełni partycypować dzieło sztuki. Czyli musimy wejść w jakieś kategorie, rozpoznać określone wartości, co z kolei prowadzi do ekskluzji wszystkich tych, którzy nie spostrzegają tego, co „my wykształceni”.

N.K.: Oczywiście. Mamy warunkowanie kulturowe mimo globalizacji i dziś niektórym ciężko jest docenić dzieła z innego kręgu kulturowego, z innej grupy społecznej czy etnicznej. Wydaje mi się, że w Polsce mamy także braki w edukacji związanej z własnym dziedzictwem. Widać to po obecności ludzi w muzeum, gdzie często wchodzimy bezrefleksyjnie na zasadzie „tak się robi”. Wiele osób traktuje muzeum jako przestrzeń ważną, uświęconą, ale nudną, nie zadają sobie nawet pytania, dlaczego miałoby być to miejsce dla nas ważne. Tu warto wspomnieć o kosztach partycypacji w kulturze i świecie sztuki, które tworzą wykluczenia.

J.H.: Mamy wtedy do czynienia z dwoma rodzajami ekskluzji. Dotacje to pierwszy poziom wykluczenia, który dzieli artystów na tych, którzy są w stanie realizować swoją wizję, i tych, którzy nie mogą pokazywać swych dzieł, sztuki czy nawet jej realizować. Uczestnictwo w sztuce to drugi poziom ekskluzji, który wielu osobom nie pozwala na branie udziału w wielu artystycznych wydarzeniach, co z kolei powoduje, że uczestniczą w nich ludzie, których na to po prostu stać.

N.K.: Ten drugi rodzaj wykluczenia jest związany także z innym czynnikiem – świadomością. Nie chcę bagatelizować ekonomicznych barier, ale odnoszę wrażenie, że wielu ludzi nie zauważa, że bilet do muzeum kosztuje nieraz tyle samo co piwo na rynku, a także, o czym wielu ludzi nie ma pojęcia, że są dni, gdy zwiedzać wystawy można za darmo. To nie jest do końca tak, że uczestnictwo w kulturze wymaga ogromnych nakładów finansowych. Ale nie chcę tutaj pochwalać piractwa. Zresztą, to też jest ciekawe, że ludzie, którzy korzystają z kultury nielegalnie – ściągając filmy, książki, muzykę z pirackich stron Internetu – według różnych statystyk są też tymi, którzy najczęściej chodzą do kina, na koncerty, kupują w księgarniach. Wróćmy jednak do samego rozumienia kultury i sztuki.

(…)

 

Cały artykuł dostępny jest w wersji papierowej „Fragile” nr 3 (29) 2015.

Dodaj odpowiedź