Ekokrytyka: bardzo krótkie wprowadzenie
We współczesnej humanistyce istnieje bardzo głęboko zakorzenione przeświadczenie, że język jest czymś sztucznym, że jest matrycą odciskającą na podmiotach mówiących swój ślad, co prowadzi do ich wyalienowania ze świata natury. Pogląd ten, ugruntowany przez psychoanalizę i takie nurty w dwudziestowiecznej filozofii jak strukturalizm i poststrukturalizm, milcząco zakłada istnienie opozycji binarnej natura-kultura. Bazując na tej parze przeciwieństw, współczesne myślenie o języku buduje nowy wariant biblijnej opowieści o upadku. Skoro istoty językowe są wyalienowane ze świata naturalnego, to znaczy, że możemy sobie wyobrazić jakąś przeszłość (historyczną bądź mityczną), kiedy nie było żadnej alienacji, a ludzie współistnieli z pozaludzkim światem w stanie doskonałej harmonii. Na skutek jakiejś historycznej bądź strukturalnej traumy, ten naturalny raj został na zawsze utracony. Od tego momentu (od chwili upadku) możemy już tylko lamentować i kręcić się w kółko w labiryncie antropomorficznej pojęciowości.
Zauważmy jednak, że pojęcia „kultura” i „natura”, których używamy niemal bez zastanowienia, są zasadniczo niedefiniowalne i mogą mieć sens jedynie strategiczny. W jaki sposób i w jakim celu operujemy tymi terminami? Jak funkcjonują one w tekstach literackich? Stawiając powyższe pytania, zbliżamy się do sedna tego, czym jest ekokrytyka, czyli praktyka interpretacyjna wysuwająca na pierwszy plan kwestię relacji pomiędzy istotami ludzkimi, a ich środowiskiem naturalnym oraz sposoby przedstawiania tej relacji w tekstach (literackich i innych). Przeciwstawiając się pantekstualizmowi dominujących paradygmatów krytycznych, ekokrytyka upomina się o świat materialny. Owszem, istoty mówiące nadają sens światu poprzez język. Nie musi stąd jednak wynikać jałowa konkluzja, że cała rzeczywistość materialna to tylko konstrukcja językowa i że nie mamy do niej żadnego dostępu. Dostęp ten nie jest i nigdy nie był bezpośredni i właśnie dlatego warto przyglądać się temu w jaki sposób ludzie opowiadają o swoim zakorzenieniu w materii, w tym co poza- i nie-ludzkie.
Ekokrytyka jest praktyką zaangażowaną, stanowi bowiem odpowiedź na kryzys ekologiczny, podobnie jak krytyka feministyczna jest reakcją na marginalizację kobiet w porządku symbolicznym. Podczas gdy krytyka feministyczna zakłada, że istnieje jakiś rodzaj związku między tekstualnymi reprezentacjami kobiecości a realnym życiem podmiotów zwanych „kobietami”, ekokrytyka wyrasta z przeświadczenia, że lepsze zrozumienie mechanizmów, które zawiadują literackimi przedstawieniami „natury”, będzie miało przełożenie na naszą życiową praktykę, ponieważ doprowadzi do wykształcenia nowych narracji objaśniających miejsce człowieka w świecie naturalnym, narracji mniej destrukcyjnych niż te, które wynikają z instrumentalnego racjonalizmu dużej części zachodniej filozofii nowożytnej.
Ekokrytyka nie jest jednak monolitem. Chociaż wyrasta z troski o środowisko naturalne, to mieści w sobie całe spektrum pojęć, nieraz bardzo odmiennych. Na dwóch biegunach tego spektrum możemy umieścić dwie postawy filozoficzne: antropocentryzm i ekocentryzm.
Antropocentryzm to oczywiście pojęcie bardzo nieostre. Mianem antropocentrycznego można określić technokratyczne przeświadczenie, że jedynym zadaniem natury jest służenie człowiekowi, albowiem postęp technologiczny i rozwój kapitalizmu są dobre same w sobie. Jednak w ramach tego pojęcia mieszczą się także postawy ekologicznie zaangażowane, zakładające, że miejsce człowieka w przyrodzie jest w jakiś sposób szczególne lub uprzywilejowane, chociażby przez to, że to właśnie człowiek jest zdolny do świadomego działania i może wziąć odpowiedzialność za los ziemi i wszystkiego, co na niej żyje. Z kolei ekocentryzm (inaczej biocentryzm), to przekonanie, że człowiek jest po prostu jedną z wielu istot żywych zamieszkujących ziemię, nieuprzywilejowanym elementem biosfery. Radykalne podejścia biocentryczne domagają się daleko idących poświęceń ze strony społeczności ludzkiej (np. zmniejszenie lub wyeliminowanie przyrostu naturalnego[1]). Za biocentryczny uznamy też o wiele bardziej umiarkowany pogląd, głoszący iż różne elementy biosfery (np. różnorodność gatunków i krajobrazów) mają wartość same w sobie, niezależnie od ich przydatności dla człowieka.
W kontekście literatury amerykańskiej przyjęło się uważać, że prekursorami tych dwóch nurtów w ekofilozofii byli, odpowiednio, Ralph Waldo Emerson i Henry Thoreau. W słynnym eseju pt. Nature, Emerson wychodzi od tradycyjnego rozróżnienia pomiędzy duszą i materią, czyli „ja” i „nie-ja”. „Nie-ja” to właśnie natura. I chociaż potem autor stara się zdestabilizować tę z gruntu platońską opozycję, to jednak nigdy jej ostatecznie nie porzuca. Emerson pragnie przede wszystkim opisać rolę, jaką natura ma do spełnienia wobec człowieka. Jest zatem źródłem dóbr materialnych i dostarczycielką piękna, uczy nas intelektualnej dyscypliny i ofiarowuje nam język. Przede wszystkim jednak, natura jest obszarem duchowego zjednoczenia z Bogiem. Nie jest celem samym w sobie lecz istnieje po to, aby człowiek mógł kontemplować działanie Ducha. Oczywiście, jako taka, zasługuje na szacunek i troskę. Emerson jest zatem pisarzem reprezentującym tak zwany „miękki” antropocentryzm: przeświadczenie o uprzywilejowaniu ludzkich celów połączone z poczuciem obowiązku wobec tego, co zostało nam dane, abyśmy mogli te cele wypełnić.
Thoreau, choć to uczeń Emersona, różni się od niego w tym względzie. Bardzo przywiązany do nietkniętej, dzikiej przyrody, twierdził, że „w dziczy jest przetrwanie świata”[2]. Thoreau jest ojcem radykalnego nurtu w amerykańskim myśleniu o naturze, broniącego interesów całej biosfery, walczącego o to, aby nie-ludzkiej naturze nadać status etyczny[3].
Amerykańska i brytyjska ekokrytyka skupiała się początkowo na twórczości wyżej wymienionych autorów (Lawrence Buell, jeden z najwybitniejszych amerykańskich ekokrytyków i profesor na uniwersytecie Harvarda, wczesną cześć swojej kariery poświęcił badaniom nad XIX-wiecznym transcendentalizmem[4]) oraz na poezji angielskich romantyków, czyli na tekstach, które otwarcie zajmują się kwestią natury. Z czasem jednak ekokrytyka zaczęła poszerzać pole swoich zainteresowań i w latach 90. weszła w tak zwaną „drugą falę”. Dostrzeżono, że niemal każdy tekst można przeczytać na sposób ekologicznie zaangażowany, ponieważ każdy tekst, świadomie lub nie, odkrywa coś na temat relacji pomiędzy ludźmi a środowiskiem naturalnym. Lawrence Buell ukuł pojęcie „nieświadomości ekologicznej” („environmental unconscious”) nawiązujące do Jamesonowskiej nieświadomości politycznej. Według Jamesona, każdy tekst odnosi się do pewnej sytuacji historycznej, a przemilczenia w tej kwestii są co najmniej tak samo ważne jak to, co zostaje wypowiedziane explicite. Podobnie działa nieświadomość ekologiczna: to, w jaki sposób tekst milczy (na temat postępującej degradacji środowiska naturalnego, zmian klimatycznych, cierpienia zwierząt) może niejednokrotnie okazać się ciekawsze do przeanalizowania niż ekologiczna agitka, gdzie wszystko zostaje czytelnikowi podane wprost.
Vladimir Nabokov zwykł podobno mówić o „pasji naukowca i precyzji artysty”. Takie ujęcie przekornie przeciwstawia się zachodniemu utożsamieniu nauki z precyzją (rozumem), a sztuki z pasją (emocjami). To rodzaj przekory bliski ekokrytyce XXI wieku. W miarę swojego rozwoju ta forma badań staje się coraz bardziej interdyscyplinarna, dążąc do zasypania przepaści, która przez wieki rozdzielała, z opłakanym skutkiem, dwie części ludzkiej duszy: rozumną i namiętną. Sięgając po odkrycia takich nauk jak biologia ewolucyjna czy biosemiotyka, ekokrytyka jednocześnie traktuje sztukę (literaturę, poezję) jako pewną formę wiedzy: wiedzy o nas, ale też o tym, co wokół nas i z nami.
[1] Zob. Greg Garrard, Ecocriticism. New York: Routledge, 2004. str. 20-23
[2] „in Wildness is the preservation of the world”, Henry David Thoreau, Walking, http://thoreau.eserver.org/walking.html, dostęp 19.09.2008.
[3] Zob. Andrew McMurry, The Environmental Renaissance: Thoreau, Emerson and the Systems of Nature. University of Georgia Press, 2003.
[4] Najważniejsze książki Lawrenca Buella to: The Environmental Imagination: Thoreau, Nature Writing, and the Formation of American Culture, Harvard University Press, 1995, Writing for an Endangered World: Literature, Culture, and Environment in the United States and Beyond, Harvard University Press, 2001, Emerson, Harvard University Press, 2003.