Harmonia kontrastu. Instalacja Rudolfa Stingla Live w Neue Nationalgalerie

0
987

Od 10 lutego w Neue Nationalgalerie w Berlinie prezentowana jest instalacja Rudolfa Stingla (1956-), arty­sty włoskiego pochodzenia obecnie mieszkającego i pracującego w Nowym Jorku. Projekt powstał z myślą o budynku Miesa van der Rohe i zakładał wprowadzenie do jego przestrzeni monumentalnego gestu arty­stycznego, który podejmowałby dialog z minimalistyczną bryłą galerii.

Idąc od strony Potsdamer Platz w kierunku Neue Nationalgalerie, za przeszkloną elewacją dostrzegam jedy­nie leniwie poruszający się personel wystawy i pojedynczych turystów. W środku panuje niesamowity spo­kój i cisza, w powietrzu unosi się intensywny zapach farby drukarskiej. Od razu po wejściu uwagę przyciąga ogromny dywan, główny element instalacji, wydający się być tak wirtualny, że aż muszę wyciągnąć rękę, by go dotknąć. Chwilę potem siedzę już na nim i z nowej perspektywy spoglądam na górne piętro instalacji, za­pominając o tym, że nie znajduję się przecież w ustronnej, prywatnej przestrzeni. Umieszczony na dywanie duży, wschodni, floralny ornament, sprawia wrażenie powiększonego przy pomocy zoomu i przez to lekko niewyraźnego (motyw zaczerpnięty został z oryginalnego, XIX-wiecznego dywanu indyjskiego, będącego w posiadaniu artysty). Stingel najpierw przeniósł wzór dywanu do komputera, tam zredukował barwy do czerni, bieli i odcieni szarości, i powiększył ten motyw. Następnie został on wydrukowany na dywanach, którymi pokryto granitową podłogę hali. Powstał efekt niekończącego się, jednolitego wzoru, za którym ukryty jest określony gest artysty. Eleganckie wnętrze ekskluzywnego „salonu” galerii dopełnia powieszony na środku sufitu ogromny, szklany żyrandol.

W XIX i na początku XX wieku motywy orientalne, w tym indyjskie lub perskie dywany, były częstym elemen­tem wyposażenia mieszczańskich salonów, oznaczając wysoki status społeczny. Także artyści, którzy działali w pierwszej połowie XX wieku, w tym ekspresjoniści, bardzo lubili wschodnie materiały i chodniki. Przeciwko takiemu sposobowi dekoracji i organizacji przestrzeni mieszkalnej wystąpił w latach 20. Bauhaus, postulując zmianę ku prostocie i funkcjonalizmowi. W tym duchu powstała także w 1968 roku Neue Nationalgalerie, autorstwa dawnego dyrektora Bauhausu, Miesa van der Rohe. Tworząc w takiej przestrzeni swoją instalację, Stingel świadomie odwraca porządek historyczny, przyozdabiając minimalistyczną budowlę bogatym orna­mentem.

Rudolf Stingel, Live, Neue Nationalgalerie, Berlin, fot. Delfina Piekarska

Idę na dół, by przyjrzeć się drugiej części wystawy, czterem najnowszym obrazom artysty. Pierwsze wrażenie po wejściu do przeszklonej sali jest takie, że mam do czynienia z przedrukowanymi na płótnie pejzażami gór­skimi (podobnie jak z przedrukowanym ornamentem na dywanie górnej hali). Poczucie bezkresu wywołane jest tym razem widokami natury. Cztery duże obrazy o podobnych wymiarach (każdy ma średnio ponad 3×4 metry) emanują spokojem. Podchodzę bliżej i dopiero wtedy zauważam to, jak artysta delikatnymi po­ciągnięciami pędzla odtworzył widoki górskie utrwalone na starych zdjęciach. Obrazy te jednocześnie opo­wiadają pewną historię tych odbitek, na których występują zadrapania czy ślady kurzu. Stingel, przenosząc zdjęcie na płótno, nie próbował go retuszować i zostawił ślady obecności fotografa. Widoczne jest to szcze­gólnie w przypadku jednego z nich, noszącego tytuł Stafelalp (nach Ernst Ludwig K.) i przedstawiającego domy na zboczu wysokich gór. Odsyła ono do zdjęcia wykonanego przez Ernsta Ludwiga Kirchnera, który po zakończeniu pierwszej wojny światowej przeniósł się do Davos w Alpy, gdzie w 1938 roku popełnił samo­bójstwo. Na zrobionej przez artystę fotografii utrwalone zostały, poza widokiem gór, także odciski palców autora, które widać w dolnej części dzieła, a także w lewym, górnym rogu. Stingel tak wypowiada się o tych czterech obrazach: „W przypadku pejzaży górskich, które powstały na podstawie zdjęć, proces technicznego odwzorowania interpretowany jest jako rzemieślniczy. Faktura nie stanowi przy tym jednakże pierwotnego przekładu nieulegającej zmianie rzeczywistości, poka­zuje natomiast jej nagły charakter. To daje malarstwu, w przypadku ujęć fotograficznych, dodatkowy efekt dramatycznego przesunięcia kryterium, które dopro­wadza do ostateczności potencjał zdjęć w ich grze mię­dzy obrazem a medium”[1].

Rudolf Stingel, Live, Neue Nationalgalerie, Berlin, fot. Delfina Piekarska

Stingel, korzystając z istniejących ory­ginałów i reprodukując je, na pierwszy rzut oka wydaje się jedynie w ciekawy sposób naśladować rzeczywistość i grać z utartymi przekonaniami odbiorcy, od­nośnie historycznych zjawisk mających miejsce w kulturze i sztuce. Widoczne jest to także w wykorzystaniu łączone­go tradycyjnie z romantyzmem moty­wu pejzażu górskiego. Zabiegi te służą jednak do prowadzenia dalszej refleksji na temat formy dzieła, granicy między poszczególnymi stylami i sposobami ich prezentacji, sięgającymi do korzeni mo­dernizmu. Minimalistyczna i surowa ar­chitektura muzeum zostaje przez niego zestawiona z przetworzonym komputero­wo, dużym, wystawnym elementem gra­ficznym o określonym charakterze i pro­weniencji, zsekularyzowana zachodnia przestrzeń (podkreślona szczególnie po­przez obecność wspomnianego żyrando­la) ze wschodnią, orientalną przestrzenią kultu (dywan jako element przestrzeni pry­watnej lub sakralnej). Nowoczesna „świą­tynia sztuki” zostaje nasycona tajemniczą duchowością, pokazuje dążenie, „tęsknotę za czymś innym, odległym”, jak mówi o tym sam artysta. Wszystko to dzieje się „na żywo”, podczas kiedy zwiedzający przemie­rza przestrzeń galerii, mając niepowtarzalną okazję do tego, by na nowo ją zdefiniować, uwalniając się zarazem ze sztywnych mo­dernistycznych ram.

Rudolf Stingel, Live, Neue Nationalgalerie, Berlin, od 10 lutego do 24 maja 2010.

Dodaj odpowiedź