Jajko jako imigrant – Adam Dickinson
Jajko jako imigrant
Adam Dickinson
Skorupki jajek to pierwsze walizki,
starannie spakowane torby.
Kształt tęsknoty za domem:
jeden koniec mniej skory niż drugi,
całość rozszerzająca się ku dołowi
jak album mokrych planów
nad którym można ślęczeć i ślęczeć.
Ile czasu potrzebujesz, żeby powiedzieć
że zawsze tu byłaś?
Ssaki upychają jajka
w głębi cielistego lądu
jakby chciały zrezygnować
z walki o azyl,
wątły i pokorny jest bagaż
któremu kiedyś zawdzięczały sól
swoich łusek.
Jajko dryfuje wewnątrz ludzkiego ciała
jak zaplombowany strumień schowany pod miastem
gdzie prędko łączy się z kanalizacją.
Raz w miesiącu jajko podróżuje
przez urodzajne ziemie pogranicza;
pokazuje się krew, ona też kończy pod ziemią
przemilczana.
*
Grawitacja, owalny kształt kropli
nieprzywiązanych do nieba.
Przyjeżdżamy lgnąc do miejsc
które opuściliśmy:
jeśli do otwartej rany
nalejesz wody morskiej
ciało będzie dalej żyć.
Jakie nowe lądy mogą jeszcze powstać
z muszli ciał
żeby wygramoliły się z wilgoci
która jak zwątpienie
nierównomiernie pobłyskuje w kącikach naszych oczu?
przeł. Julia Fiedorczuk