Niedokończone rozmowy. Julia Hartwig o życiu

0
802

Recenzja książki Życie to podróż, to ocean. Z Julią Hartwig rozmawia Artur Cieślar

Tożsamość między faktami twórczej biografii, za które uznać można każdy tekst sygnowany nazwiskiem danego autora, a tym, co o tej biografii można powiedzieć na podstawie wspomnień, listów, notatek, zapisanych rozmów, czyli grupy tekstów traktowanych jako świadectwa pewnej aktywności, zmierzającej do utrwalenia jakiegoś doświadczenia – to pożądany efekt procesu interpretacji. Wykorzystywanie w tym procesie klucza biograficznego wydaje się być bezpieczną ścieżką, w której drogowskazami są właśnie fakty i  ich interpretacje.

Interpretacja w tym kontekście rozumiana jest zarówno jako literaturoznawcze narzędzie badawcze, jak i rodzaj poznawczej praktyki, obejmującej wszystko to, co – mówiąc najprościej – przydarza się człowiekowi. Dystans czasowy, który dzieli moment opowieści od momentu jakiegoś doświadczenia ustanawia przestrzeń refleksji, w której możliwa staje się rozmowa zmierzająca do ujawnienia lub opracowania przeszłych zdarzeń; rozmowa, w czasie której pojawia się pytanie o sens – pytanie inicjujące proces interpretacji. Podmiot zyskuje wówczas władzę nadawania kształtu tożsamościowej narracji.

Ten krótki wstęp to sugestia możliwych kierunków ujmowania takich literackich zjawisk jak np. rozmowa czy wywiad. Określenie „literackie” w tym kontekście odnosi się do dokonywanej niejako ex post atrybucji tego typu tekstu i ma charakter wartościujący. Czytelnik jest świadomy, że opublikowana w formie książki rozmowa to wynik pewnego procesu, którego podstawowym mechanizmem była – jak możemy się domyślać – selekcja. Zarówno pytający (Cieślar), jak i pytany (Hartwig), przyjęli, że istnieją sprawy, o których się nie mówi:

Julia Hartwig: „(…) Lubiłam też nocne życie Paryża. Miałam trochę znajomych i chodziłam z nimi do kabaretów, aby posłuchać francuskiej piosenki – trochę alkoholu, anegdotki, czasem coś w dość śmiałym stylu.

Artur Cieślar: Coś więcej?

J. H.: No co? Byłam młoda, poznawałam różne strony życia. Nic ciekawszego nie mogło mnie wtedy spotkać. (śmiech)

A. C.: No nie spodziewałem się zwierzeń intymnych, ale dokładnie wiem o jakiej zmysłowości Paryża Pani mówi. (śmiech) Choć mówi się, że kobieta po siedemdziesiątce może już opowiedzieć o wszystkim…

J. H.: Nic z tego![1]

W ten sposób określona została granica między tym, co prywatne, a tym, co publiczne; między tym, co na zawsze pozostanie tajemnicą w biografii twórcy, a tym, co może zostać wypowiedziane i co może stać się częścią biograficznej „wielkiej opowieści”. Przymiotnik „literackie” sugeruje więc element „fikcyjności” w znaczeniu konstruowania  pewnego wizerunku opartego na mocnych podstawach, jakimi są fakty biograficzne, i przedstawionego w formie autonarracji, która nie jest neutralnym medium doświadczenia. Opowieść to rodzaj jego transpozycji – stąd zapewne bierze się pewna podejrzliwość u odbiorcy oraz impuls krytyczny stymulowany przez tak charakterystyczne po tzw. zwrocie narratywistycznym w humanistyce interpretacyjne podejście do każdej opowieści jako do tekstu, który można kształtować za pomocą takich środków jak np. metafora[2].

Życie to podróż, to ocean. Z Julią Hartwig rozmawia Artur Cieślar, Poznań 2014

Rozmowa Cieślara i Hartwig uzupełniona jest fragmentami wierszy poetki. Treść większości z nich dotyczy tych momentów w życiu Hartwig, o których na danym etapie rozmowy opowiada. Fragmenty rozbijają tekst rozmowy i utrudniają lekturę, ale jeśli zastanowimy się nad ich funkcją w odniesieniu do wizerunku poetki – są tam niezbędne. Ten wydawniczy zabieg pośrednio nawiązuje do toposu poezji jako zwierciadła życia. Dzięki temu nawiązaniu wybrane aspekty biografii pisarki zinterpretowane mogą być jako aktualizujące pewne modele mówienia o biografii poety (topika), a jednocześnie te modelowe ramy wypełnia obecne w „tu i teraz” zapisanej rozmowy „ja” opowiadającego[3]. Mamy do czynienia z idealizacją wizerunku poetki. Wstęp do książki, napisany przez Artura Cieślara, sugeruje, że czytelnik trzyma w ręku świadectwo twórcy, który dzięki poezji posiadł wiedzę dostępną nielicznym; w jego poezji natomiast możemy przejrzeć się jak w lustrze i dowiedzieć czegoś o życiu. Cieślar przedstawia poezję jako sztukę elitarną, w której ujawnia się nieprzeciętne „ja” Poety, wcielone w słowo. Pojawiają się tak „wielkie” słowa jak mądrość czy spełnienie – słowa patetyczne i puste w pewnym sensie, tzn. ich znaczenie (desygnat) nie jest po prostu dane jako „namacalne”, dostępne doświadczeniu; to abstrakt, którego materialny aspekt jest nieuchwytny. Nic pewnego o duchowej sferze życia człowieka nie jesteśmy w stanie powiedzieć – zdaje się brzmieć niewypowiedziana replika Hartwig na sugerowany przez jej rozmówcę poznawczy charakter poezji w ogóle. Sfera ta dostępna jest jedynie uczuciom, nie przybiera widzialnych kształtów; to aura towarzysząca doświadczaniu świata materialnego.

O czym w takim razie opowiada Julia Hartwig? Dziewięćdziesięciotrzyletnia autorka Pożegnania opowiada m.in. o dzieciństwie i wczesnej młodości w czasie II wojny światowej, o rodzinie, pobycie we Francji i w Ameryce, zainteresowaniach malarstwem i sztuką przekładu, o miłości, okrucieństwie i byciu świadkiem historii. Rozmowa staje się swoistą genealogią, poszukiwaniem źródeł afirmatywnej postawy wobec życia. Afirmacja ta dokonuje się „mimo wszystko” – mimo doświadczenia wojennego, mimo śmierci najbliższych osób, mimo fizycznych cierpień związanych ze starzeniem się. „Nosimy szczęście w sobie. Tylko z odpowiednim dystansem możemy to dostrzec, inaczej, gdy będziemy zgnębieni, niczego nie dostrzeżemy, będziemy jak ślepcy”[4]. Ciekawość, uważność i dystans to podstawowe dyspozycje, dzięki którym długie życie nie traci powabu.

Hartwig udaje się sprowadzić rozmowę o poezji i życiu „na ziemię”. Mówi o faktach i interpretuje je, próbuje znaleźć klucz do własnej biografii. Autonarracja jest w tym wypadku narzędziem, które pozwala uporządkować bieg życia. Najczęściej pojawiającym się w książce słowem jest „podróż”. Hartwig opowiada o podróżach do Francji i Ameryki; podróżą okazuje się też życie. Ta dość banalna metafora odsyła nas – paradoksalnie – do przeszłości, sugeruje, że wspomnienia to punkt odniesienia i konieczny element codzienności. Pole znaczeniowe „podróży” w narracji Hartwig znacznie się rozszerza – podróż może być ucieczką (podróż jako „panaceum na ból”[5]); może być także doświadczeniem transgresji dzięki spotkaniu z Innym lub sposobem zaspokojenia ciekawości rozumianej jako pragnienie poznania[6]. Oprócz tego, podróż nie musi oznaczać zmiany miejsca – może to być zmiana perspektywy, przyjęcie innego sposobu widzenia świata. Jednym słowem, podróż (życie) to ocean – to zjawisko, którego nie sposób objąć wzrokiem, synonim ogromu, ruchu, zmiany i poszerzania pola widzenia[7]; to zjawisko materialne, dane doświadczeniu patrzącego podmiotu jako fakt, który następnie poddany zostaje interpretacji i włączony do autonarracji jako w pewnym sensie figura świadomości poznającej samą siebie.

Rozmowa-wywiad staje się kolejną interpretacją „życiowego doświadczenia”. Julia Hartwig nie traktuje tej wypowiedzi jako okazji do podsumowań i wyciągania wniosków. Długie życie pozwala doświadczyć i zrozumieć więcej – tylko (lub aż) tyle. Opowieść ujawnia zawsze coś nowego, staje się re-interpretacją, pozwala spojrzeć na przeszłość z innej perspektywy. Towarzyszy temu jednak skupienie na chwili obecnej i – jak mówi poetka – „radość patrzenia”. Światu należy poświęcić uwagę, podjąć próbę zrozumienia tego, co dzieje się wokół; próba ta wymaga wysiłku – Julia Hartwig przekonuje, że warto ten wysiłek podjąć, warto powtarzać, interpretować, „podróżować”.

Niemym świadkiem tej rozmowy jest czas. Występuje w postaci następujących po sobie zdarzeń, nie dat ani godzin. To czas, który kurczy się (opowieść o życiu w trakcie kilku rozmów) i rozszerza (perspektywa zbliżającej się śmierci). Czytamy o czasie, który minął i przyszłości, której nie należy się obawiać. Hartwig jest rzeczniczką wiecznego czasu teraźniejszego, trwającego we wspomnieniach i w poezji, w powtarzanej wciąż od nowa rozmowie o życiu.

Życie to podróż, to ocean. Z Julią Hartwig rozmawia Artur Cieślar, Zysk i S-ka, Poznań 2014.



[1] Życie to podróż, to ocean. Z Julią Hartwig rozmawia Artur Cieślar, Poznań 2014, s. 73.

[2] Zob. K. Rosner, Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2003 (Horyzonty Nowoczesności: Teoria – Literatura – Kultura, t. 26); taż, Narracja jako struktura rozumienia, „Teksty Drugie” 1999, nr 3, s. 7-15.

[3] O topice zwierciadła wspomina Artur Cieślar we wstępie do swojej rozmowy z autorką Błysków (Życie to podróż…, s. 5 i nast).

[4] Życie to podróż…, s. 66.

[5] Tamże, s. 67.

[6] Tamże.

[7] „A kontakt z oceanem był dla mnie jednym z największych przeżyć. Kiedy przebywam nad oceanem czuję się jakby szersza, pojemniejsza” (tamże, s. 83).

Dodaj odpowiedź