O myśleniu przyszłości
Czy możemy pomyśleć przyszłość? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma nic prostszego. Każdego dnia w zasadzie w jakimś stopniu się tym zajmujemy, niektórzy nawet zawodowo, i to z dużymi sukcesami, jeśli patrzeć na wyniki finansowe pewnych produkcji kinowych. Tylko że gdy dobrze się nad tym zastanowić, to powstaje pewna wątpliwość co do tej możliwości i zasadne staje się pytanie: czy faktycznie myślimy przyszłość?
Nie, w pierwszym i ostatnim zdaniu poprzedniego akapitu nie ma błędu. Nie chodzi mi bowiem o myślenie o przyszłości, takie jak na przykład w sytuacji, gdy pytamy sami siebie: jaka będzie moja przyszłość? Faktycznie, nie sposób zaprzeczyć, że myślimy wówczas o przyszłości. Kiedy używam wyrażenia „pomyśleć przyszłość”, mam jednak na myśli intelektualne „zanurzenie się” w świecie, którego jeszcze nie ma, a który dopiero będzie. Niejako wyobrażenie sobie tego świata, który ma zaistnieć w przyszłości. W związku z wieloma czynnikami kształtującymi nasze poznanie trzeba w tym momencie zauważyć, że jeśli coś jeszcze nie istnieje, to nie możemy powiedzieć, że wiemy o tym czymś, jakie to będzie (jest). Owszem, zapewne jesteśmy w stanie wiele powiedzieć na temat tego, jak możliwie rozwinie się przyszłość, ale jej samej nie widzimy, co wynika z natury rzeczy. Czy zatem możemy ją pomyśleć?
Otwierają się przed nami po tak naświetlonym temacie dwa problemy: kwestia tego, czego nie wiemy, że nie wiemy, oraz kwestia tego, w jaki sposób myślimy i czy ten sposób pozwala nam pomyśleć to, o czym nie wiemy, że tego nie wiemy. Zawiłe? Szybko tłumaczę, jak to z tą wiedzą o naszej wiedzy jest. Po pierwsze, możemy powiedzieć, że są takie sprawy, tudzież rzeczy, o których wiemy, że je wiemy. Wiemy, jak mamy na imię, gdzie mieszkamy, wiemy, że znamy tabliczkę mnożenia, że umiemy coś, czego się kiedyś nauczyliśmy, i ciągle to wykonujemy, na przykład wiemy, że umiemy prowadzić samochód czy też umiemy pływać lub grać w siatkówkę. Po drugie, są też takie kwestie, o których wiemy, że ich nie wiemy. Na przykład niektórzy z nas wiedzą, że nie wiedzą, jak rozmawiać w języku chińskim. Po prostu nie znają chińskiego i są tego świadomi. Z tą wiedzą o niewiedzy wiąże się też fakt, że możemy przedsięwziąć środki w celu pozyskania brakującej wiedzy, gdyż wiemy, czego nam brakuje. W ten sposób, między innymi, wzbogacamy swoją wiedzę. Najtrudniej jest z trzecim wariantem niewiedzy, to znaczy z tym, o czym nie wiemy, że tego nie wiemy. To są te wszystkie rzeczy, które w momencie wydarzania się są zupełnie nieoczekiwane i nieprzewidywane, ale w bardzo dużym stopniu, tak wielkim, że nie możemy tego w ogóle pomyśleć, gdyż nasza myśl po prostu nie penetruje tych obszarów, w których one mogą się wydarzyć. I nie mam tu na myśli kwestii spędzającej ostatnio sen z powiek osobom obawiającym się o ludzkość, która w najbliższym czasie będzie musiała się konfrontować z myślącymi bytami istniejącymi na gruncie materii technologicznej, nie zaś białkowej, czyli zadającym sobie pytanie: w jaki sposób będzie myślała SI? My wiemy, że nie wiemy, jak będzie myślała SI, szczególnie ta, która zostanie skonstruowana przez inne SI. W tle tej niewiedzy czai się jednak to wszystko, o czym nie wiemy, że tego nie wiemy. Po prostu nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, co to mogłoby być, i jedyne, co o tym czymś wiemy, to że nas z pewnością zaskoczy. W tym wspomnianym obszarze niewiedzy o niewiedzy starają się działać twórcy literatury science fiction, aczkolwiek, jak to wyjaśnię za moment, można zadać w odniesieniu do ich działalności to samo pytanie: czy oni myślą przyszłość?
Zapewne jesteśmy w stanie wiele powiedzieć na temat tego, jak możliwie rozwinie się przyszłość, ale jej samej nie widzimy, co wynika z natury rzeczy.
Z przyszłością, z myśleniem przyszłości, jest kilka problemów. Pierwszy z nich jest niejako zewnętrzny wobec człowieka, mocno jednak związany z ludzkimi możliwościami poznawczymi. W skrócie moglibyśmy o nim powiedzieć tak: otaczający nas Wszechświat (rozumiany jako wszystko to, co istnieje) jest potężny i wciąż w nim coś się dzieje; są tacy, którzy twierdzą, iż jest on w ruchu permanentnej transformacji, innymi słowy, zmienia się nieustannie. W tej kwestii najistotniejszy w tym, o czym mówimy, jest rozmiar tegoż Wszechświata i wiążąca się z nim ilość przeróżnych elementów, które go konstytuują. I wszystkie te elementy na siebie nawzajem oddziaływują, warunkując tym samym to, jak w danej chwili wygląda całość. Chodzi o to, że nic nie wskazuje, aby człowiek miał tak potężne możliwości poznawcze, by objąć nimi całość naszej rzeczywistości, w pełnym rozumieniu słowa „całość” – w tym wypadku, jak już wspomniałem, chodzi o wszystko, co istnieje. Zatem musimy stwierdzić, iż wszelkie poznanie ludzkie, choć przecież wciąż poszerzające swój zakres, pozostaje permanentnie lokalne. To jednak, co postrzegamy, samo nie pozostaje lokalne, bo jest wciąż w interakcji z tymi elementami rzeczywistości, które pozostają poza naszym poznaniem. Innymi słowy, w ten nasz lokalny obraz wciąż wtrąca się coś, o czym zgodnie z naszą dotychczasową wiedzą nie wiedzieliśmy, że istnieje. Wręcz nie wyobrażaliśmy tego sobie, bo nie wynika wprost z interakcji znanych nam elementów całości. Po prostu wynika z czegoś, czego nie znamy, co jest poza naszym obrazem świata.
Drugi problem z myśleniem przyszłości wynika z modelu myślenia za pomocą pojęć. Ludzie myślą pojęciami, nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. Każde pojęcie, kryjące się za poszczególnym terminem, ma swoją zawartość znaczeniową. I ta zawartość zmienia się zależnie od kontekstu kulturowego, czasowego i tym podobnych elementów kształtujących się w postępie czasu. W głowie mam zawsze przykład, który odnośnie do omawianego problemu podał znajomy profesor zajmujący się ontologią: dajmy na to pojęcie „przyjaciel”. Jeszcze jakieś sto lat temu oznaczało osobę, która powie ci szczerze nawet rzeczy nieprzyjemne dla ciebie, mając na myśli twoje dobro. Teraz przyjaciel to ktoś, z kim miło spędza się czas albo dzieli się informacjami na portalach społecznościowych.
Musimy stwierdzić, iż wszelkie poznanie ludzkie, choć przecież wciąż poszerzające swój zakres, pozostaje permanentnie lokalne.
Krótko mówiąc: gdybyśmy mieli okazję porozmawiać z kimś z przeszłości (przy obecnie szybkich przemianach zachodzących w kulturze nie musi być to nawet odległa przeszłość), kto nie orientuje się w tym, jak wygląda dzisiejszy świat, to nawet zakładając w ramach eksperymentu myślowego, że posługujemy się tym samym językiem, prawdopodobnie mielibyśmy problem z porozumieniem się, wynikający z innej zawartości znaczeniowej używanych przez nas pojęć. A co więcej, byłaby to dopiero połowa problemu. Co bowiem zrobić z pojęciami, które niegdyś nie istniały, a do których wyjaśnienia musielibyśmy używać pojęć, które również wcześniej nie istniały (trochę jak ze zrozumieniem SI skonstruowanej przez któreś z kolei pokolenie SI, czyli kolejnej generacji istot myślących inaczej)?
Dwa powyższe akapity to oczywiście bardzo pobieżne zarysowanie szerokich i teoretycznych problemów związanych z ludzkim myśleniem i poznaniem. Postaram się teraz odnieść je wprost do omawianego tematu, czyli do myślenia przyszłości. Przyszłość się wydarzy nie tylko ze względu na nasze lokalne okoliczności i elementy je tworzące, ale ze względu na interakcję całości, po prostu wszystkich oddziałujących na siebie elementów Wszechświata. Zatem z powodów oczywistych nie jesteśmy w stanie jej sobie pomyśleć. Po prostu musi być ona poza naszym obrazem świata. Ponadto, gdy ją myślimy, tak jak robią to autorzy fantastyki naukowej, myślimy za pomocą pojęć, które nam są dostępne, a które z konieczności są zanurzone w teraźniejszości, w dzisiejszym obrazie świata. A pojęcia, za pomocą których „chwytamy” rzeczywistość, muszą się zmienić wraz ze zmianą tejże. Zmienić się w sposób nieprzewidziany, właśnie ze względu na to, iż pojawi się interakcja z elementami rzeczywistości pozostającymi poza naszymi możliwościami poznania. Oczywiście, będą musiały się pojawić także nowe pojęcia dla zjawisk, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
By dokładnie sobie wyobrazić, o czym piszę, powróćmy do przedstawionego już problemu i przeanalizujmy go dokładniej. Wyobraźmy sobie istoty inteligentne istniejące na bazie technologii, czyli SI. Łatwiej nam sobie to oczywiście wyobrazić, gdy „odziejemy” taką istotę w rodzaj ciała przypominającego ludzkie – czy to będzie stalowy robot człekokształtny, czy też cyborg ze sztucznym ciałem w wielu elementach naśladującym ludzkie. Rzecz jasna, już wiemy, że nie będzie w przyszłości tak łatwo i być może będziemy mieli do czynienia z istotą, która będzie egzystowała bezcieleśnie, na przykład jako byt sieciowy, posiadający osobowość niescentralizowaną, bez rdzenia tożsamościowego lub też bez oryginału, multiplikujący się w olbrzymiej ilości kopii, będący wielością i jednością równocześnie, istniejący w tym samym momencie wszędzie tam, gdzie sięga sieć. Następnie wyobraźmy sobie, że byt taki wychodzi poza sieć i mamy do czynienia ze świadomością istniejącą w najdrobniejszych elementach materii czy też na przykład w „czystej informacji”, cokolwiek to znaczy. Jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić? Przynajmniej możemy to wypowiedzieć, ale czy wiemy, o czym mówimy w takich sytuacjach? A teraz jeszcze przyjmijmy do wiadomości, że taka istota, która już z racji sposobu swego istnienia w rzeczy samej wymyka się naszemu pojmowaniu (jak istoty takie jak my, z natury swej scentralizowane w swym bycie, mogą zrozumieć sposób istnienia i myślenia istot „rozproszonych”?), potrafi konstruować i ona też skonstruuje coś w rodzaju swojej SI, czyli istoty, która dla niej samej będzie niezrozumiała. Co my możemy wiedzieć teraz o tej drugiej istocie?
Myśląc przyszłość, myślimy teraźniejszość z dostępnymi nam myślowo zmianami.
Twórcy science fiction starają się myśleć przyszłość. Myśleniem przyszłości zajmuje się też wielu naukowców. Wydaje się jednak, że w tym myśleniu pojawia się następujący paradoks. Im bardziej precyzyjnie staramy się myśleć, tym bardziej musimy się odwoływać do posiadanych struktur poznawczych i pojęć, które siłą rzeczy „zakotwiczają” myślących w teraźniejszości. Precyzyjne myślenie musi się opierać na pewnych przesłankach, a trudno konstruować przesłanki z tego, czego nie ma, trzeba je wyprowadzić z tego, co jest, no i mamy błędne koło. Myśląc przyszłość, myślimy teraźniejszość z dostępnymi nam myślowo zmianami. Będzie zatem tak jak teraz tylko z pewnymi, mniejszymi lub większymi, różnicami. Oczywiście, możemy też powiedzieć: będzie inaczej niż teraz, zupełnie inaczej, tak inaczej, że nie możemy sobie tego wyobrazić. Pytanie brzmi: co to jest, to o czym właśnie powiedzieliśmy? Czy my możemy to pomyśleć?