Kiedy 25 sierpnia 2020 roku znalazłem w swojej skrzynce odbiorczej wiadomość z propozycją napisania tekstu o tym, jak pandemia koronawirusa wpłynęła na moją zawodową działalność, byłem świeżo po powrocie z tygodniowego wyjazdu do Niemiec. W Polsce kilka dni wcześniej skończył się poznański Short Waves Festival, pierwsza od czasu ogłoszenia lockdownu impreza filmowa w naszym kraju, odbywająca się zarówno w kinach, jak i w plenerze. Kończę artykuł 31 października, gdy rząd co tydzień wprowadza nowe obostrzenia i zakazy, a wszyscy – w tym organizatorzy wydarzeń kulturalnych – z marzeniami o przedpandemicznej normalności już się pożegnali, nie zakładając nawet, na jak długo.
Czy to jeszcze pamiętasz?
11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię w związku z nowym koronawirusem SARS-CoV-2 i wywoływaną przez niego chorobą COVID-19. W ciągu kilku tygodni diametralnie zmienił się krajobraz, w jakim funkcjonujemy. W Polsce bardzo szybko ogłoszono lockdown, zamknięto m.in.: kawiarnie, restauracje, salony tatuażu, zakłady fryzjerskie, sklepy odzieżowe, a wejście do sklepów spożywczych objęto daleko idącymi ograniczeniami. Nowy reżim sanitarny uderza również w instytucje kultury. Nie miejsce tutaj na opisywanie szczegółowo zmian dla rynku koncertowego, obiegu galeryjnego czy całego segmentów festiwali letnich o różnej tematyce. Skupmy się na kinie.
Moja macierzysta organizacja nosi nazwę Wrocławska Fundacja Filmowa, działamy nie tylko w stolicy regionu, lecz także staramy się obejmować zasięgiem cały Dolny Śląsk. Temu ostatniemu służą dwa cykliczne działania: Świdnicki Festiwal Filmowy SPEKTRUM, podczas którego prezentujemy w ośrodku nieakademickim nowe kino artystyczne, a także Dolnośląskie Spacery Filmowe, czyli serię krótszych i dłuższych wycieczek do plenerów i obiektów, które „wystąpiły” na ekranie. We Wrocławiu realizujemy jeszcze Polish Cinema for Beginners – pokazy polskiego kina dla obcokrajowców oraz Festiwal Filmów o Mieście i Architekturze MIASTOmovie.
Jak wiadomość o pandemii wpłynęła na te projekty? Zacznijmy od marca. SPEKTRUM odbywa się zawsze na początku listopada, więc kiedy w trzecim miesiącu 2020 zamknięto nas w domach, pierwszą reakcją było obserwowanie sytuacji. Duża część naszej publiczności to osoby po 55. roku życia, czyli należące do grupy podwyższonego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Jeszcze w lutym rozpoczęliśmy nabór filmów krótkometrażowych do konkursów „Okiem Młodych” (Fabuła, Dokument i Amatorzy), sekcji festiwalu Spektrum. „Okiem Młodych” to pozostałość po dawnym festiwalu filmów dokumentalnych pod taką właśnie nazwą”. Dziś mamy konkurs dla młodych (do 35. roku życia) twórców fabuł, osobny dla dokumentalistów i jeden młodzieżowy dla amatorów – tam startują filmowcy do 21. roku życia, którzy nie są studentami szkół filmowych. Nabór trwał, a my zastanawialiśmy się, co przyniesie przyszłość i w jakim stopniu potwierdzą się czarne scenariusze o jesiennym uderzeniu koronawirusa.
Znacznie bardziej jednoznaczne były od początku perspektywy realizacji Dolnośląskich Spacerów Filmowych, naszego najmłodszego projektu, zainicjowanego w 2019 roku. Celem tej inicjatywy jest rozwijanie turystyki filmowej na Dolnym Śląsku. Rozpoczęliśmy od opracowania szlaków po Bystrzycy Kłodzkiej, Świdnicy i Wałbrzychu, a także od jednodniowych oprowadzań po Bystrzycy Kłodzkiej, Legnicy i Wałbrzychu oraz weekendowych wycieczek po ziemi kłodzkiej i ziemi wałbrzyskiej. Na kilkugodzinne spacery wyruszyło po kilkadziesiąt osób w wieku od lat 12 do 70, ciekawych lokalnej historii. Na dłuższe trasy weekendowe mogliśmy zabrać do 15 osób, co miało na celu uprawianie turystyki zrównoważonej. Na ten rodzaj podróżowania po filmowym śladach zareagowali pozytywnie głównie ludzie młodsi, zarówno kinomani, jak i odkrywcy Dolnego Śląska.
Dolny Śląsk ma niezwykle bogatą filmową historię. Wskutek ulokowania we Wrocławiu Wytwórni Filmów Fabularnych powstawały tu wielkie dzieła polskiej szkoły filmowej, by wymienić: Popiół i diament (1958) Andrzeja Wajdy, Krzyż walecznych (1958) i Nikt nie woła (1960) Kazimierza Kutza czy Jak być kochaną (1962) Wojciecha Jerzego Hasa. Wśród innych ważnych filmów z okresu PRL, możemy dodać: Rękopis znaleziony w Saragossie Hasa (1964), Indeks (1977) Janusza Kijowskiego, Kobietę samotną (1981) Agnieszki Holland oraz Pociąg do Hollywood (1987) Radosława Piwowarskiego. Jeśli dodamy do tego jeszcze tytuły z ostatnich lat: Most szpiegów (2015) Stevena Spielberga, Pokot (2017) Agnieszki Holland czy Zimną wojnę (2018) Pawła Pawlikowskiego, robi się świetna lista. Spacery i wycieczki nie były jednak czymś, do czego nawoływano w marcu i w kwietniu. Nikt też nie chciał brać na siebie organizatorskiej odpowiedzialności za wydarzenia kulturalne w obliczu zagrożenia zdrowia, wynikającego z pandemii. Część fundacji, które przyznają środki na działania w przestrzeni, zdecydowała się zawiesić swoje konkursy grantowe. Wobec powyższego nie udało się zapewnić stabilnego finansowania dla projektu i szybko zapadła decyzja, że do tematu Dolnośląskich Spacerów Filmowych wrócimy najprędzej jesienią. Nie było do czego wracać w planowanym terminie. Zobaczymy, co przyniesie wiosna 2021…
Na początek października zaplanowaliśmy realizację MIASTOmovie – festiwalu filmów o mieście i architekturze. Szczęśliwie w tym przypadku mieliśmy finansowe zabezpieczenie w postaci trzyletniej umowy z Gminą Wrocław, a także udało się nam w zamierzchłych czasach przedpandemicznych pozyskać kilku partnerów do współpracy przy festiwalu. Pracowaliśmy więc nad programem. W bardzo przyjemnych warunkach, gdyż świat zwolnił do tego stopnia, że niewiele spraw nas rozpraszało.
Kiedy lasy zostały otwarte
W połowie kwietnia zrobiło się już cieplej na dworze, a także weszło w życie Rozporządzenie Rady Ministrów, które nakładało nakaz noszenia maseczek również w miejscach publicznych, jednocześnie pozwalając na wychodzenie z domu i cofało absurdalny dla większości zakaz wchodzenia do lasów. W życiu kulturalnym wciąż trwał czas znaków zapytania. Odbywały się tylko wydarzenia online. Koncerty, dyskusje, wykłady, a nawet projekcje filmowe. Festiwale filmowe przenosiły się na lato (m.in. Short Waves Festival i Millennium Docs Against Gravity) lub odbywały w całości w sieci, jak Krakowski Festiwal Filmowy. Nasza organizacja obserwowała wówczas rozwój sytuacji. Szybko zaczęło się stawać jasne, że Polish Cinema for Beginners w zaplanowanym kształcie nam się nie uda. Zawsze działaliśmy w formule dwóch sezonów: wiosennego i letniego, przygotowując zestawy filmów i gości w podziale na dwie części. Powinniśmy zacząć naszą aktywność w marcu, ale kiedy nadszedł koniec maja, wciąż jeszcze nie byliśmy w stanie zacząć pokazów kinowych. Z tego względu zdecydowaliśmy się na nowe otwarcie projektu. Połowę działań przenieśliśmy do sieci, a drugą część zrealizowaliśmy w formie pokazów plenerowych.
Właśnie projekty na otwartej przestrzeni okazały się tegorocznym przebojem numer 1 w całym kraju. W okresie letnim pandemia znacznie zwolniła tempo, spadła liczba zakażeń. Od początku też wiedzieliśmy, że plenery pozostają bezpieczniejsze z perspektywy przenoszenia się SARS-CoV-2. Tak jak wielu innych animatorów kultury, tak Wrocławska Fundacja Filmowa przeniosła działalność częściowo do sieci. Staraliśmy się to robić organicznie, nie przenosić pomysłów z realiów kina 1:1 do internetu, ale dopasować je do specyfiki medium. Dlatego zabraliśmy się do przygotowywania serii esejów o polskim kinie w języku angielskim – to nowy format budujący projekt Polish Cinema for Beginners. W ten sposób powstało 5 krótkich wideoesejów, dystrybuowanych przez kanał YouTube i Facebooka, w których za pośrednictwem wybranego filmu próbowaliśmy opowiadać o naszym kraju obcokrajowcom. Zrealizowaliśmy następujące tematy: All That Hate (punktem wyjścia był film Sala samobójców. Hejter [2020] Jana Komasy); What Poles Do in the Shadows (Zjednoczone Stany Miłości [2016] Tomasza Wasilewskiego); Four Walls Around Us (Ostatnia rodzina [2016] Jana P. Matuszyńskiego); Polish Church (Kler [2018] Wojciecha Smarzowskiego); How To Be a Woman (Fuga [2018] Agnieszki Smoczyńskiej-Konopki). Wszystkie tytuły „wiszą” w sieci, można po nie sięgnąć. Uznaliśmy, że sens ma wyłącznie stworzenie materiałów, których „termin przydatności” będzie dłuższy niż okres lockdownu. Rok 2020 to czas potężnej nadprodukcji treści internetowych. Po chwilowym zachwycie jakimikolwiek materiałami, które oferowały możliwość stworzenia jakiejś formy wspólnoty (koncerty online czy wykłady), pojawiło się uczucie zmęczenia i przeładowania.
Wirus w odwrocie
Nie chcieliśmy aż tyle czasu spędzać przed komputerami. Szybko ujawniła się tęsknota za realnym spotkaniem. Uczestnicy październikowego MIASTOmovie bardzo często podkreślali radość z przebywania w sali kinowej i rozmowy face to face. Rzeczywistość zdawała się kpić z wybranego przez nas tematu imprezy: „Wielkie plany”. Kończący się powoli rok przemielił wszystkie rachuby i kazał ludziom wyrzucić je do kosza. Festiwal udało nam się jednak przeprowadzić, w reżimie sanitarnym i z połową dostępnych w sali miejsc. To wydarzenie odbywa się od 2014 roku, a jego główną areną jest od samego początku Kino Nowe Horyzonty. Miejsce świetnie nadaje się do funkcji miejskiej agory, bo dla nas w ramach tego wydarzenia filmy dokumentalne o mieście i architekturze stanowią punkt wyjścia do rozmowy o aktualnych wyzwaniach polskich miast. Ograniczyliśmy liczbę gości zagranicznych do Hansa Christiana Posta, bohatera miniretrospektywy. Wszak pandemia koronawirusa bardzo ogranicza możliwości poruszania się między państwami. Jestem Czytelnikom winien drobne wyjaśnienie. Otóż dwa ostatnie dni imprezy (10–11 października) działy się już w nowym, ostrzejszym reżimie sanitarnym. Salę mogliśmy wypełniać jedynie w jednej czwartej. Takie ograniczenia frekwencyjne powodują, że wydarzenia o charakterze komercyjnym zaczynają dryfować w kierunku granicy opłacalności. MIASTOmovie miało szczęście skorzystać z największych sal Nowych Horyzontów.
Niestety okazało się, że wirus wcale nie był w odwrocie, że nie zmniejszyła się znacząco liczba zachorowań (15–20 tys. zachorowań dziennie). W takich właśnie okolicznościach zbliżaliśmy się do realizacji 6. Spektrum, przewidzianego ostatecznie na 24–31 października (pierwotny termin listopadowy porzuciliśmy na rzecz przeniesionego z lipca Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty, dodatkowo połączonego z American Film Festival). Do samego końca toczyliśmy wewnętrzny bój, czy pozostać przy hybrydowej formule imprezy (z pokazami dla ograniczonej do 75 osób widowni w sali teatralnej Świdnickiego Ośrodka Kultury), czy też zrealizować plan awaryjny i ograniczyć się do pokazów w sieci na platformie MOJEeKino.pl. Stawialiśmy sobie wciąż podstawowe pytania. Czy to odpowiedzialne społecznie gromadzić ludzi w sali? Nawet jeśli powszechnie uważa się, że kina i teatry należą do najbezpieczniejszych w okresie pandemii miejsc zgromadzeń. Czy to nadal będzie święto filmu, o jakie nam chodziło? Czy pozostać przy zapraszaniu do Świdnicy kilkudziesięciu gości z całej Polski? Tym, co nas inspirowało, była chęć wsparcia branży. Sektor kulturalny poniósł potężne straty i zapowiada się, że ponowny (i nieoczekiwany) lockdown, choć mniejszy, dobitniej niż pierwszy uderzy w gastronomię, siłownie i kluby fitness, a także w kiniarzy i festiwale filmowe. Za pierwszym razem mieliśmy wszyscy więcej nadziei, że to tylko chwilowy kryzys. Jak skończyła się ta historia? 23 października, dzień przed rozpoczęciem festiwalu, za namową władz miasta Świdnica Festiwal Spektrum przeniósł się do sieci. Po wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego i w reakcji na kolejne rekordy zachorowań, na ostatniej prostej, zmieniliśmy kurs. Pokazaliśmy online wszystkie krótkie metraże, część filmów pełnometrażowych, którą dało się pokazać w sieci zgodnie z zasadami ich licencji. Na festiwalowym profilu na Facebooku zorganizowaliśmy rozmowy live ze wszystkimi gośćmi imprezy.
Festiwale w sieci?
Reorganizacja Spektrum była mocno wyczerpująca, więc na głębsze refleksje jest dziś stanowczo zbyt wcześnie. Ale już teraz czuję, że impreza filmowa tylko w sieci to wydarzenie nieporównywalne do tradycyjnego festiwalu. Dystrybucja części programu festiwalowego w internecie to świetny pomysł na uzupełnienie oferty imprezy. Szansa na dotarcie do nowych widzów, w tym wielu takich, którzy nigdy nie trafiliby na wydarzenie stacjonarne w Świdnicy. Jednakże formuła online pozbawia festiwale atmosfery święta, utrudnia wyrwanie się ze szponów codzienności. Spodziewam się, że nawet jeżeli potwierdzą się pesymistyczne przewidywania o kolejnych eskalacjach zachorowań na COVID-19 w 2021, a może także w 2022 roku, organizatorzy festiwali będą walczyć o hybrydowość. Możliwe, że letnie miesiące zostaną jeszcze silniej wypełnione imprezami. Za wcześnie na rzetelne analizy, ale już dziś wiemy, że upatrywana normalność nie czeka za rogiem. Coraz bardziej realne staje się, że dla X Muzy już nigdy nie będzie powrotu do rzeczywistości sprzed marca 2020.
Lech Moliński – animator kultury, organizator wydarzeń filmowych, popularyzator turystyki filmowej. Współzałożyciel i wiceprezes Wrocławskiej Fundacji Filmowej. W latach 2011–2018 dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Okiem Młodych” (nominacja do nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej 2016), od 2015 r. dyrektor artystyczny festiwalu Spektrum. Współtwórca projektów: Polish Cinema for Beginners (nagroda Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii Edukacja Filmowa), MIASTOmovie (nominacja do „Emocji 2016” – nagród Radia Wrocław Kultura), Kinematograf Wrocławski, Spółdzielnia Kinowa „Ołbin”, Dolnośląskie Spacery Filmowe (nominacja do „Emocji 2019” – nagród Radia Wrocław Kultura). Laureat pierwszej edycji konkursu „30 Kreatywnych Wrocławia”, „Człowiek Roku 2015” w kategorii Kultura wg portalu TuWrocław.com. W 2017 r. prowadził Kinoteatr Zdrowie Sokołowsko. Wykładowca Warszawskiej Szkoły Filmowej. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii „Animacja i edukacja kulturalna” za rok 2018 i za rok 2020 w programie „Kultura w sieci”. Bywał też dziennikarzem filmowym. Współpracował z serwisami Stopklatka.pl i PortalFilmowy.pl, był redaktorem naczelnym portalu kulturalnego G-Punkt.pl, publikował też m.in. w „Dwutygodniku”, „Aktiviście” oraz kwartalniku „Rita Baum”.
Artykuł ukazał się w ramach: www.fragile.net.pl – nowa odsłona