Rozmowa z Mateuszem Pakułą, dramaturgiem

0
760

Michał Bryda: Wiesz, że dzisiaj gości w Krakowie Dorota Masłowska? [rozmowa odbyła się w trakcie Festiwalu Conrada w 2012 r.] Na spotkaniu z nią, na jedno z pytań odpowiedziała, że nie śledzi inscenizacji swoich utworów, bo uważa, że to by było niemożliwe, żeby wszędzie jeździła. Ale powiedziała coś ciekawego: nie jest zazdrosna o swoją twórczość.

Mateusz Pakuła: I bardzo dobrze. Jak się oddaje tekst do teatru — myślę, że akurat Dorota Masłowska jest tego świadoma — to jest to już zupełnie osobne dzieło. To znaczy jest dostarczycielem materiału, na bazie którego powstaje zupełnie autonomiczny utwór. Jeśli autor jest tego świadomy, to albo to akceptuje, albo nie daje praw. Ale myślę, że Dorota Masłowska doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Zresztą ona też pisała dramaty, więc wie, że jej twórczość będzie inscenizowana i przerabiana.

Trochę inaczej jest z powieściami. Bo Paw królowej jest jednak powieścią.

Tu chciałem o to zapytać, bo można było wziąć dramat: Między nami dobrze jest

Albo Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku.

fot. Ryszard Kornecki / Narodowy Stary Teatr www.stary.pl

Jednak zdecydowaliście się na powieść, i to dosyć trudną jako że proza Masłowskiej nie daje się kategoryzować. Pojawia motyw piosenki hip-hopowej…

Ma to taki sznyt. Najbardziej pasuje do tego utworu określenie poemat dygresyjny, ale ma to też charakter piosenki hip-hopowej. Jest rymowana gdzieniegdzie; ma swój wyrazisty rytm; jest bardzo muzyczna. Właśnie dlatego że to jest trudne, mamy wspaniały materiał teatralny, z którym można zrobić coś bardziej wyrazistego niż w dramacie. Dlatego że to wyzwanie. Ten materiał nie był też wiele razy realizowany. Były przymiarki, czytania itd. Natomiast na przykład Między nami dobrze jest miało już bardzo wiele inscenizacji. Przede wszystkim taką sztandarową w reżyserii Grzegorza Jarzyny, dla którego Masłowska napisała ten tekst i trudno z tą realizacją rywalizować.

Nie chcieliście powielać spektakli.

Nie ma takiej potrzeby. Jak ktoś zrobi świetny film, to głupio jest walczyć z tym i robić ponowną realizację. Nam się spodobał ten tekst. Ja zachwycam się nim od kiedy się pojawił.

Jak sobie radzisz z twórczością Masłowskiej? Jej książki nie są przyjemne i łatwe.

Dla mnie są przyjemne, rozbawiają mnie. Oczywiście jej powieści są dotkliwe, złośliwe. Masłowska sarkastycznie, bardzo bezpośrednio i bezlitośnie uderza w różne grupy społeczne, cechy ludzkie. To jest jedna z największych zalet tej literatury. Uważam, że Paw Królowej jest jej najlepszym utworem. To kolejny powód, dla którego wybraliśmy właśnie ten tekst.

Jak się pracowało nad tym, żeby go przenieść na scenę? Z całą tą walką ze składnią, z hybrydą mowy potocznej i nie wiadomo czego jeszcze.

My z tym nie walczyliśmy. Daliśmy się ponieść.

Mieliście jednak szacunek dla tego tekstu, żeby go zostawić takim, jaki jest w pewnych partiach?

W dużej mierze tak. Szacunek dla pewnego gestu narracyjnego, dla sposobu narracji. Jednak ta książka jest dosyć obszerna. To by trwało w teatrze pięć, sześć godzin, dlatego musieliśmy się zdecydować na dwa główne wątki: Stanisława Retro i Patrycji Pitz. Ten tekst ma charakter dramatu dygresyjnego, a my chcieliśmy tę dygresyjność zachować, dlatego spektakl jest celowo chaotyczny, anarchistyczny, rozwalający swoją własną strukturę.

 

fot. Ryszard Kornecki / Narodowy Stary Teatr www.stary.pl

„Socjologia śmietnika”, w którym wszystko się miesza?

Trochę tak, zwłaszcza w monologach. Paw to jest monolog, taki właśnie paw, bełt, rzyg. Zdecydowaliśmy się na taki gest. Na taki spektakl, w którym wszystko poważnym widzom teatralnym może wydać się jakimś totalnym wygłupem. Ala taka jest też książka Masłowskiej, która mówi: to jest wygłup, co wy na to? Zdecydowaliśmy się na wywalenie tego w twarz widzom. Tu się nie udaje, tu się nie odgrywa rodzajowych scenek. Tu się mówi wprost do widzów. Wydaje mi się, że ten literacki gest Masłowskiej został uchwycony i przetłumaczony na język teatru.

Mam wrażenie, że ten tekst jest teatralny, opiera się właśnie na monologu.

Wiele osób uważa, że kompletnie nie. Może się wydawać, że jest bardziej koncertowy, że to jest piosenka.

Przez to, że to nie jest powieść sensu stricto.

Tej koncertowości też jest sporo. Na koncercie ważne jest tu i teraz, specyficzny rodzaj energii. O to nam też chodziło. Mam nadzieję, że widzowie będą wychodzić ze spektaklu z przekonaniem, że to jest teatralny tekst. Poza tym, że to oczywiście zasługa Masłowskiej, myślę, że to jest również nasz — realizatorów — sukces.

 

Paw królowej

według powieści Doroty Masłowskiej

reżyseria: Paweł Świątek, adaptacja i dramaturgia: Mateusz Pakuła, scenografia: Marcin Chlanda

obsada: Wiktor Loga-Skarczewski, Szymon Czacki, Paulina Puślednik, Małgorzata Zawadzka

http://www.stary.pl/pl/spektakl/id/624

Dodaj odpowiedź