Tekst został zastąpiony przez performance – obwieszcza Ewa Domańska w kanonicznym już niemal artykule „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce[1]. Autorka skupia się na wyczerpaniu formuły tekstualności jako metafory świata codziennego zdominowanego przez działania i wydarzenia społeczno-polityczne, które w nurtach postmodernistycznych nie zdążyły zostać jeszcze „przerobione”. Sprawczość jest obecnie celem i naturalną wolą podmiotu, mówienie więc o podmiocie konstruowanym przez dyskurs, system czy stan posiadanej wiedzy jest nieadekwatne. Jednostka ma siłę sprawczą i dąży do jej wyrażenia, pozostając jednocześnie cały czas bytem nieesencjalnym, w budowie. Performatyka jako nauka jest na poły inter-, a na poły antydyscypliną, która przez zacieranie kategorii i tworzenie nowych, hybrydowych pojęć jest w stanie jako jedyna sprostać potrzebie opisania i zdefiniowania świata, w którym żyjemy[2]. Tyle tytułem podsumowania i przypomnienia założeń Domańskiej, które śmiało można nazwać krótką przebieżką przez założenia szkoły performatywnej.
Sama performatyka jako bardzo rozległa dziedzina mogąca dotykać praktycznie każdego obszaru ludzkiej egzystencji nie jest jednak moim głównym polem rozważań. Wspominam tekst Domańskiej z innego względu – w jego kontekście wydaje mi się ciekawa dyskusja o kondycji tekstu dramatycznego w teatrze i pozycji w nim autora. Skoro metafora świata – tekstu jest przeżytkiem, czy dramat również się nim staje? Czy mamy jeszcze do czynienia z przekładem intersemiotycznym – języka literatury na język teatru? A może to teatralna wizja twórcy spektaklu przekłada się dziś na scenariusz pisany przez dramaturga pod dyktando reżysera? Albo jesteśmy na styku tych pojęć i praktyk?
W powątpiewaniu w konieczność istnienia tekstu dramatycznego nie chodzi tylko i wyłącznie o świadomość wszelkich form teatru improwizowanego czy opartego raczej na ruchu, dźwięku i świetle niż słowie. Te zazwyczaj też posiadają jakiś scenariusz, zapisaną choćby mgliście koncepcję, ramowy plan czy wstępny, przeniesiony na papier zamysł. Jako teatralne realizacje mają w sobie pewną dramaturgię, działanie konstytuujące zdarzenie sceniczne. Czy ta zapisana podstawa spektaklu jest dramatem? Czy jest to słowo określające jakiś gatunek literacki? Typ? Formę? Zdaje się, że znalezienie twardych wyznaczników tego, czym jest dramat, jest niemożliwe (podobnie jest w końcu w przypadku teatru). Na podstawie wątłych przesłanek i przeczuć szukamy wyraźnej granicy między tym, co dramatyczne, a tym, co postdramatyczne, ufając raczej autorytetom opiniotwórczych mediów teatralnych niż jakiemukolwiek teoretycznemu rozróżnieniu, które miałoby „obowiązywać”.
[1] E. Domańska, „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty drugie” 2007, nr 5.
[2] Tamże.